ATEST Ochrona Pracy

28 marca 2024 r.

[Prenumerata] [Spis treści]     

 

Kto jest kim w ochronie pracy

ATEST Ochrona Pracy

Kto jest kim

Lista nazwisk w bazie danych "Kto jest kim"

ATEST 1/1996

Jerzy Szewczyk

Jerzy Szewczyk
Jerzy Szewczyk

Liczy się to, co osiągnąłeś do czterdziestki, później nie znajdziesz wiele szans, żeby odmienić swoje życie - takie poglądy lansują psychologowie w popularnych tygodnikach. Jerzy Szewczyk zrobił swoje do 40-tki i mógł sobie dać spokój. Był w końcu od ponad 10 lat okręgowym inspektorem pracy, a funkcjami społecznymi, którymi go obdarzono, można by obwiesić średniej wielkości choinkę. Wtedy właśnie, przed ukończeniem 50-ego roku życia zaczął się uczyć języka hiszpańskiego. Dlaczego akurat hiszpańskiego? - pyta zwykle każdy, kto się o tym dowiedział. Kalkulacja była prosta - wyjaśnia p. Jerzy - obecnie angielski zna przyzwoicie co drugi absolwent uczelni, także spośród przychodzących do inspekcji pracy, hiszpańskiego nie zna chyba nikt. W połowie lat osiemdziesiątych, kiedy podjął ten wysiłek, płyty i kasety trzeba było zdobywać spod lady, albo kupować podczas wyjazdów zagranicznych. Ale nie sztuka zaczynać. W roku 1994 miał wreszcie satysfakcję, kiedy podczas Międzynarodowego Kongresu Ochrony Pracy w Tunisie wygłosił referat w języku Cervantesa. W następnym roku, podczas wyjazdu grupy inspekcyjnej do Hiszpanii był już szefem polskiej delegacji i zgotował niespodziankę zarówno gospodarzom, jak i kolegom z kraju, wygłaszając przemówienie powitalne: pierwszą część w języku polskim, drugą w hiszpańskim.

Zgromadzone podczas wyjazdów materiały umożliwiły mu poważne studia nad hiszpańskim kodeksem pracy, umowami o pracę, instytucjami nadzoru. Spotykam wiele tekstów przetłumaczonych z języków zachodnioeuropejskich (w ramach pomocy UE), które są poprawne językowo, ale mało użyteczne dla polskich fachowców. Ważna jest znajomość języka, ale jeszcze ważniejsza znajomość istoty sprawy. Najlepszy filolog przekłada np. termin "inspekcja pracy" i "jedzie" dalej. Jerzy Szewczyk wie, że pod tym terminem w Hiszpanii kryje się instytucja łącząca właściwości polskiej PIP, policji pracy i organów kontrolnych ZUS. Taka wiedza przesądza o użyteczności tłumaczenia.

Jasny, dobrze uzasadniony cel realizowany konsekwentnie - to określenia dobrze charakteryzujące Jerzego Szewczyka.

Urodził się na ziemi łódzkiej, ukończył liceum w Łasku, a później, w roku 1960 Wydział Mechaniczny Politechniki Łódzkiej; specjalność technologia obróbki bezwiórowej metali. Po studiach przyjechał do Zielonej Góry, gdzie w największym miejscowym zakładzie "Zastalu" był m.in. technologiem, a po kilku latach z-cą kierownika Wydziału Produkcji Lokomotyw. Zajmował się także badaniami pracy, zdobył specjalizację normologa pracy. Dużo pracował społecznie. W Wojewódzkim Klubie Techniki i Racjonalizacji przez 20 lat pełnił funkcję wiceprezesa. Równie długo przewodniczył wojewódzkiej komisji corocznego konkursu bhp. W roku 1967 przyjął propozycję zatrudnienia w PIP. Kilka lat później został okręgowym inspektorem pracy. Nie wymieniłem wszystkich jego funkcji społecznych. Przez blisko dziesięć lat był prezesem Wojewódzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Przez ponad 30 lat pełnił różne społeczne funkcje w Oddziale Stowarzyszenia Inżynierów Mechaników Polskich. W połowie lat osiemdziesiątych został przewodniczącym zarządu wojewódzkiego TKKF, gdzie ostatnio uroczyście go pożegnano. Złożył rezygnację, ma zbyt wiele obowiązków zawodowych i planów publicystycznych. Zamierza przybliżyć polskim czytelnikom inspirujące, jak sądzi, rozwiązania w dziedzinie polityki społecznej i prawa pracy w innych krajach. Tomy materiałów czekają na tłumaczenie i komentarze. Trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że mgr inż. J. Szewczyk ukończył podyplomowe studia w dziedzinie ekonomii i polityki społecznej w warszawskiej SGPiS. Jest człowiekiem wrośniętym w środowisko zielonogórskie. Przez lata był korespondentem prasy regionalnej i periodyków specjalistycznych, w tym "Wynalazczości i Racjonalizacji". Jego nazwisko pojawia się także na naszych łamach. Uzbierał ponad 200 różnych artykułów i korespondencji, z których znaczna część dotyczyła spraw techniki i ochrony pracy.

Ma różne hobby. Na początku lat 80. trudno było wyjechać za granicę. J. Szewczyk został wówczas jednym z twórców Oddziału Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Greckiej (w mieście mieszka od lat grupa greckich uchodźców). Objechał szmat świata z namiotem i przyczepą, pociągiem i samolotem. Do dziś zaliczył około 35 krajów; ostatnio Egipt. Ma licencję przewodnika PTTK i uprawnienia pilota wycieczek zagranicznych z językami hiszpańskim, rosyjskim i niemieckim. Z aparatem fotograficznym się nie rozstaje, z każdego wyjazdu zgromadził osobne dossier.

Cóż, podróże i fotografowanie to jednak często spotykane hobby. Zaskoczył mnie J. Szewczyk czym innym - działalnością literacką. Pisać do prasy lokalnej, periodyków specjalistycznych każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. Redakcja przystrzyże, wygładzi. Tymczasem J. Szewczyk, jak się okazuje, kocha mowę wiązaną, lubi bawić się słowem. W roku ubiegłym wydał w Gorzowie tomik pt. "Rozmaite ości". Dziełko to zawiera różne formy literackie, głównie poetyckie, ale jest tam także między innymi "Instrukcja nr 1/84" w sprawie przyjmowania przedstawicieli jednostek nadrzędnych, której punkt końcowy brzmi: "Ewentualne stosunki intymne między wizytującym a wizytowanym nie są objęte postanowieniami niniejszej instrukcji".

Świadczy to o poczuciu humoru autora. Podobnie jak zestawienie najważniejszych praw, które trzyma na biurku - w tym praw Murphy'ego i Wylera. Jest wśród nich i prawo Szewczyka: "Rezultat końcowy nie zależy od rodzaju trunków". Żeby nie było wątpliwości - autor tego prawa sformułował je na podstawie obserwacji bliźnich, gdyż sam jest nieomal abstynentem.

 
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2023

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58070107