ATEST Ochrona Pracy

18 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

Kto jest kim w ochronie pracy

ATEST Ochrona Pracy

Kto jest kim

Lista nazwisk w bazie danych "Kto jest kim"

ATEST 2/2005

Dariusz Borowiecki

Dariusz Borowiecki
Dariusz Borowiecki

Jest kilka zawodów, które pobudzają wyobraźnię małych chłopców. Od wielu dziesięcioleci jest to zawód strażaka w błyszczącym hełmie, także zawód lotnika, czy później zawód kaskadera lub może ogólniej - gwiazdora telewizji. Dariusz Borowiecki należy do generacji, której szczególnie podobało się lotnictwo. Jako uczeń szkoły podstawowej, także i średniej, pasjonował się modelarstwem redukcyjnym, czyli konstruowaniem modeli samolotów, które, choć nie latają, są ich zminiaturyzowanymi kopiami.

Jako absolwent XII Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi stanął przed dylematem: studia w Rzeszowie lub Warszawie - jedyne, które przygotowywały konstruktorów lotniczych - albo jakieś inne w miejscowej uczelni. Ponieważ wolał konstruować samoloty niż je pilotować, Oficerska Szkoła w Dęblinie w grę nie wchodziła. Wybrał studia w rodzinnej Łodzi. Zdecydował się na studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Łódzkiej - specjalność: budowa samochodów i ciągników. W końcu to też środki transportu. Studiował w latach 1982-88.

Po studiach pracował w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Oczyszczanie Miast w Łodzi. Firma zajmowała się konstruowaniem urządzeń dla potrzeb przedsiębiorstw gospodarki komunalnej.

Rozwijającą się karierę konstruktora przerwało Dariuszowi Borowieckiemu powołanie do wojska. I tak może uważać się za fuksiarza - trafił do Szkoły Oficerów Rezerwy w Pile jako poszukiwany przez wojsko specjalista od pojazdów i ciągników; miał też dodatkowe szczęście, bo skończył tę służbę przed terminem, jako kapral podchorąży.

Powrót do cywila zbiegł się z przygotowaniami do czerwcowych wyborów roku 1989. Przewidując szykujące się zmiany, wolał związać swoje losy ze sprawdzoną instytucją - Państwową Inspekcją Pracy. Znał jej blaski i cienie - jego ojciec był długoletnim inspektorem pracy. Trzeba dodać, że dziedziczenie tego zawodu jest łódzką tradycją - działa tam co najmniej osiem rodów inspekcyjnych - syn kontroluje ramię w ramię z ojcem.

Przykład Dariusza Borowieckiego wskazuje, że jest to dobra tradycja. W stosunkowo młodym wieku został nadinspektorem, którego zespół nadzoruje m.in. tak wielkie przedsięwzięcia, jak "Manufaktura". Przeglądam jego biogram - to już nowa generacja inspekcyjna: wysoki poziom znajomości języka angielskiego potwierdzony egzaminem w słynnym Trinity College w Londynie, uczestnictwo także w kilku innych poważnych kursach i wyjazdach studyjnych do krajów Unii Europejskiej. Między innymi: "Strategie i metody inspekcji" - Dania, 1992; "Sposoby zapobiegania zagrożeniom w przemyśle skórzanym i włókienniczym" - Wielka Brytania, 1994; "BHP - zaawansowane metody i podejście systemowe" - Francja, 2001 r. Inspektorzy Pracy zaliczają dostatecznie dużo kursów i seminariów we wrocławskiej szkole PIP. Dariusz Borowiecki nie musiał, ale chciał skończyć studia podyplomowe w CIOP, czego dokonał w roku 2001. Tematem pracy była "Ocena ryzyka zawodowego w zakładach opieki zdrowotnej".

Przekonałem się, że jest człowiekiem skrupulatnym - to cecha niezbędna w pracy inspekcyjnej. Oto w swoim c.v. umieścił między innymi kilkutygodniowe okresy praktyk robotniczych: w Fabryce Samochodów Małolitrażowych "Polmo" w Bielsku-Białej, w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Starachowicach oraz w zakładach "Agromet" w Kutnie. Uświadomiłem sobie, że to wcale nie nadmierna pedanteria. Pewien znajomy szef działu bhp źle sobie wyliczył okres zatrudnienia i okazało się, że zabrakło mu trzech miesięcy do uprawnień emerytalnych - dobrze, że prezes przyjął go litościwie na etat robotnika dla uzupełnienia niezbędnego stażu. Warto pamiętać, że praktyki robotnicze były świadczeniem pracy.

Czego nie sprawiła młodzieńcza pasja, dokonała kobieta. Wkrótce po rozpoczęciu pracy na stanowisku inspektora pracy, Dariusz Borowiecki opuścił rodzinną Łódź i na niemal dziesięć lat przeniósł się do Radomska. Tam działał w najróżniejszych branżach, od piekarni począwszy, poprzez masarnie, mleczarnie, zakłady metalowe, drzewne, na hucie szkła kończąc. Zdobył w ten sposób wiedzę i doświadczenie pozwalające mu na swobodną rozmowę o bezpieczeństwie pracy z niemal wszystkimi pracodawcami. Tam też wyspecjalizował się w problematyce ochrony pracy w służbie zdrowia. Nie tylko doradzał w tych sprawach łódzkim szpitalom, opublikował również na ten temat kilkanaście artykułów w ATEŚCIE, pisał również do prasy lokalnej.

Miał kiedyś jeszcze jedną wielką pasję - turystykę górską; najbardziej polubił Beskidy. Należał przez lata do łódzkiego koła przewodników beskidzkich. Uważa, że Beskidy, a zwłaszcza Bieszczady, to najładniejsze góry, nie tylko w Polsce.

Ostatnio jednak poświęcił swoje dotychczasowe zainteresowania na rzecz jednej, dużej sprawy. Kupił stary dom na obrzeżach Łodzi i stopniowo go remontuje i modernizuje na potrzeby swojej rodziny. To chyba doskonały pomysł. Inspektorowi pracy przyda się też szczegółowa znajomość technik budowlanych.

 
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2005

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58363266