ATEST Ochrona Pracy

Wirtualne muzeum bhp

Sortowanie alfabetyczne.

Kalendarium

Rok 2009

Święta na pustyni

 Dodano: 2015-06-26

 

          

      

2009-12-22  

Święta na pustyni  

 

Święta Bożego Narodzenia na pustyni spędzą uczestnicy afrykańskiej wyprawy szlakiem Kazimierza Nowaka. Podróżnicy odbywają ją głównie na rowerach. Przejadą z Trypolisu w północnej Afryce do Przylądka Igielnego na jej południowym krańcu i ponownie na północ do Algieru nad Morzem Śródziemnym. Trasa ma 40 tys. kilometrów przez afrykańskie bezdroża, prowadzi przez 17 państw. Wyprawa jest hołdem dla wyjątkowego i niesłusznie zapomnianego polskiego podróżnika. W latach 1931-1936, jako pierwszy człowiek na świecie trasę tę pokonał w samotnej wyprawie Kazimierz Nowak, nie mając specjalistycznego sprzętu ani wsparcia, w dużej części na rowerze. Jego niezwykły wyczyn nigdy nie został należycie doceniony. W relacjach ze swojej wyprawy K. Nowak dużo uwagi poświęcał ludziom. Uderza przenikliwość jego uwag na temat mentalności i stosunków panujących pomiędzy mieszkańcami Afryki. Podczas gdy cały świat widział w Afryce głównie kolonie i bogactwa naturalne, Nowak dostrzegał przede wszystkim człowieka i problemy społeczne. Ogromna trasa śladami Nowaka została podzielona na etapy, które są pokonywane przez trzy-, czteroosobowe zespoły. Wyprawa rozpoczęła się w listopadzie 2009 r., a zakończy się w roku 2011.
Wyprawa jest testem wytrzymałości dla ludzi i sprzętu, ale także okazją do poznawania współczesnej Afryki. Podróżnicy chcą przyglądać się jej oczami Nowaka, ze zrozumieniem i empatią. Bez charakterystycznego dla turystów podglądactwa. Bieżące informacje o wyprawie można znaleźć na stronie http://www.afrykanowaka.pl
Jedną z uczestniczek afrykańskiej wyprawy jest Anna Grebieniow, organizatorka w 2008 r. wyprawy żaglowozem przez pustynię Gobi. Miesięcznik ATEST sprawował patronat medialny nad tą wyprawą. Więcej: http://www.mongolia.info.pl
O tym, że wyprawa śladami Nowaka nie jest rowerową przejażdżką, świadczą relacje z trasy. Oto fragment relacji A. Grebieniow: „Niebo zasnuwa podejrzana, szara poświata. Nie widać już słońca, jest tylko świetlista, brązowa łuna. Wiatr przyspiesza biegu, duje z prawego boku, od zachodu. Piasek rozpoczyna taniec. My próbujemy nadążyć w tym szalonym oberku, rowery spycha gwałtownie na lewo przy każdym silniejszym szkwale. Na dodatek kończy się asfalt. Widoczność spada do około 100 m. Jak na mój żaglowozowy zmysł, to w porywach może wiać nawet do 7 w skali Beauforta. Oczy bardzo pieką, piasek dostał się pod powieki. Czuje jak spływają mi łzy po policzkach od mechanicznego podrażnienia spojówek.”  

 
  - 1 -