ATEST Ochrona Pracy

20 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Studenci opracowują systemy

Rozmowa z prof. Stanisławem Krzemieniem, prodziekanem Wydziału Górnictwa i Geologii ds. nauki Politechniki Śląskiej, kierownikiem Zakładu Ergonomii i Zarządzania Bezpieczeństwem

Robert Kozela: Po dziennych studiach z zakresu zarządzania bezpieczeństwem pracy, które prowadzi Pan na Politechnice Śląskiej bez problemu można dostać pracę. Tego nie gwarantują teraz nawet kierunki ekonomiczne a nawet MBA. Na czym polega taki sukces?

Stanisław Krzemień Stanisław Krzemień: Jest zapotrzebowanie na tego rodzaju specjalistów, zwłaszcza w większych firmach, które mają kontakty międzynarodowe i doceniają znaczenie problematyki bezpieczeństwa, nie tylko w aspekcie humanitarnym, ale i ekonomicznym. Coraz więcej firm rozumie, że bezpieczeństwo to, oprócz zapewnienia odpowiednich środków technicznych, sprawa wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Powinni oni znać technikę, problemy inżynierskie, ale najważniejsze jest to, żeby posiadali umiejętności organizatorskie. Chodzi o to, żeby realizowali zadania z bezpieczeństwa tak, by nie powodować konfliktów z produkcją. Nie można naruszać celu ekonomicznego przedsiębiorstwa, nakłady na bezpieczeństwo muszą być optymalne. Specjalistów tak myślących kształcimy na naszych studiach.

Czy fakt, że te studia realizowane są na Wydziale Górniczym nie sprawia, że większy nacisk kładzie się na sprawy bezpieczeństwa w górnictwie?

Nie. Wprawdzie technologia jest górnicza ale, dzięki temu zawiera większość możliwych zagrożeń naturalnych i technicznych przez co studenci otrzymują wiedzę, która pozwala im na działanie we wszystkich obszarach. Starania o utworzenie takich pełnoprofilowych studiów rozpocząłem prawie dziesięć lat temu. Wtedy naturalny był nacisk na problematykę bezpieczeństwa w górnictwie, które jest dziedziną wypadkogeną. Specjalność o nazwie Technika i organizacja bezpieczeństwa i higieny pracy udało się utworzyć na Wydziale Górnictwa i Geologii w roku akademickim 1997/98. Nazwę wziąłem wprost z podobnej specjalności, która była w tym czasie w Wupertalu w Niemczech. Dziś nazwałbym ją inżynierią i organizacją bezpieczeństwa czy zarządzaniem i inżynierią bezpieczeństwa. W każdym razie wszystkie najważniejsze obszary, które powszechnie i naukowo zalicza się do bezpieczeństwa oraz higieny pracy są w tej specjalności reprezentowane. W ubiegłym roku ukończyła ją pierwsza grupa absolwentów: 36 osób, magistrów inżynierów bhp. Trzeba zaznaczyć, że nie są to studia jak wiele innych, na przykład podyplomowych, na których zdobywa się tylko dyplom z bhp. My dajemy kompleksową wiedzę bhp w pełnym pięcioletnim cyklu kształcenia. Obliczyłem, że do 2006 roku wypromujemy 600 magistrów inżynierów oraz inżynierów bhp. Co to jest dla Polski, która potrzebuje kilku tysięcy ludzi z takim wykształceniem i na takim poziomie? Choćby do centrów zarządzania kryzysowego, instytucji kontrolujących bhp i do różnych firm.

Czy wiadomo, ilu dokładnie absolwentów techniki i organizacji bezpieczeństwa i higieny pracy dostało pracę?

Trudno mi powiedzieć, bo uczelnia nie śledzi, co dzieje się z absolwentami. Wielu odeszło ze Śląska do firm w innych regionach kraju. Na przykład do Zakładów Azotowych w Tarnowie, do górnictwa nafty i gazu, uzdrowiska w Rajczy, Stomilu w Sanoku, do włoskiej firmy produkującej akumulatory, zakładów energetycznych (np. w Radomiu). Jedna z absolwentek dostała pracę w Oplu w Gliwicach bez tego długiego rytuału rekrutacyjnego, który obowiązuje w wielu koncernach zagranicznych. Jest też sporo osób, które pracują we własnych firmach. Inna absolwentka przeanalizowała rynek i chce założyć swoją firmę konsultingową z zakresu bhp. Uważam, że jest dla niej praca na wiele lat.

Tytuły prac magisterskich, które teraz oglądamy są związane z konkretnymi zakładami. Czy absolwenci najczęściej dostają prace w tych firmach, z którymi współpracują przygotowując prace dyplomowe?

Nie mogę tego sprawdzić, jednak wielu z nich miało co najmniej przyrzeczenie pracy. U nas obowiązuje taka procedura, że każdy student po trzecim roku idzie na miesięczną praktykę produkcyjną. Zaczynamy wspólnie od wyboru firmy, potem student pisze CV i list intencyjny, przygotowuje się do rozmowy z prezesem. Nie było przypadku, żeby prezes odmówił i nie zainteresował się tą problematyką. Temat praktyki jest dla każdego studenta ten sam: projekt systemu zarządzania bezpieczeństwem pracy, ewentualnie propozycja modyfikacji już działającego systemu albo ocena skuteczności jego działania. Wiele zakładów z tego skorzystało i wdrożyło systemy zarządzania bezpieczeństwem opracowane przez naszych studentów. Te praktyki studenckie są bardzo ważne. Nie wyobrażam sobie kształcenia bhp bez związku z procesem technologicznym.

Czy studenci przygotowują te systemy w oparciu o Polską Normę z serii 18 000?

Gdyby korzystali tylko z niej, to byłoby niedobrze. Korzystają z wielu rozwiązań i pomysłów, które poznają w trakcie nauki. Od dwudziestu lat zajmuję się zagadnieniami, które teraz nazywają się zarządzaniem bezpieczeństwem pracy. Między innymi uczę studentów, ażeby oceniali ryzyko poszczególnych czynności, a nie ryzyko stanowiska pracy. Dopiero w ten sposób uzyskujemy rzeczywisty obraz ryzyka - może ono być wysokie tylko przez parę minut w ciągu zmiany roboczej, przy wykonywaniu konkretnych czynności. I taka informacja ma znaczenie dla osób kierujących pracownikami, które muszą nadzorować prace szczególnie niebezpieczne.

W latach dziewięćdziesiątych ściśle współpracowałem z ekspertami ze Stanów Zjednoczonych w ramach programu "Partnerzy w reformach ekonomicznych". Miałem dzięki temu dostęp do amerykańskich procedur oceny ryzyka i systemów teleinformatycznych używanych w bezpieczeństwie pracy, gdy u nas dopiero zaczynało się o tym mówić. W ramach tego między innymi programu oceniono jakość zarządzania bezpieczeństwem pracy w ponad 40 polskich kopalniach. W badaniach ankietowych oceniających bezpieczeństwo pracy wzięło udział ponad 11 tysięcy górników.

Z Amerykanami współpracował Pan również przy organizacji studiów z zakresu techniki i organizacji bhp.

Skorzystałem z okazji, że byli w Polsce wysokiej klasy specjaliści z amerykańskiej Narodowej Akademii Bezpieczeństwa w Górnictwie, która zajmuje się szkoleniem specjalistów bhp. Właśnie z tą instytucją współpracowałem najściślej. Kontynuacją rozpoczętej w tedy współpracy jest również działalność Polsko-amerykańskiego stowarzyszenia bhp i bezpieczeństwa środowiskowego, którego jestem wiceprezesem.

Wystąpiłem niedawno z inicjatywą utworzenia u nas Śląskiej Akademii Bezpieczeństwa, która miałaby zajmować się szeroko rozumianym bezpieczeństwem człowieka, nie tylko bezpieczeństwem w pracy, ale również zabezpieczeniem mienia, osób i tak dalej. Akademia ma dać szansę absolwentom wielu kierunków, np. chemii czy budownictwa na zrobienie drugich studiów z zakresu zarządzania bezpieczeństwem. Nie należy mylić akademii ze studiami podyplomowymi, które najczęściej dotyczą bardzo wąskiego zakresu wiedzy.

Jaki model współczesnego behapowca zawarty jest w programie studiów prowadzonych przez Pana?

Bezpieczeństwo pracy to bardzo szerokie pojęcie. Podobnie jak opieka zdrowotna, w której są szpitale, pogotowie ratunkowe, przychodnie, działalność profilaktyczna, sanatoria i tak dalej. Dużo zależy od tego, gdzie pracownik służby bhp będzie pracował - pewne umiejętności są jednak uniwersalne. Przede wszystkim: dobra wiedza techniczna i technologiczna, umiejętność identyfikacji zagrożeń, dobre przygotowanie do kierowania ludźmi - u nas jest kilka specjalnie temu poświeconych przedmiotów. Chodzi więc o łączenie wiedzy technologicznej z humanistyczną - technikami kierowania zespołami ludzkimi. Ważne są również narzędzia, miedzy innymi dobra znajomość procedur informatycznych i specjalistyczne oprogramowanie.

Mimo niezbyt dobrej sytuacji górnictwo chętnie zatrudnia absolwentów studiów z zakresu bezpieczeństwa na politechnice.

Mnie to niespecjalnie cieszy, bo absolwenci obejmują stanowiska dozoru technicznego zamiast zajmować się głównie sprawami bezpieczeństwa. Oczywiście jako osoby dozoru zwracają wyjątkową uwagę na bezpieczeństwo, jednak głównie zajmują się produkcją. Poza tym przygotowujemy ich raczej do pracy poza górnictwem. W tym do prowadzenia działalności gospodarczej z zakresu bhp, np. audytorskiej, konsultingowej oraz współpracy z małymi firmami. Chciałbym ich widzieć właśnie w takich rolach.

To, że trafiają do górnictwa poprawi trochę sytuację pod względem bezpieczeństwa w tej branży? Dzieje się przecież w niej coraz gorzej.

Tak uważają dziennikarze, którzy rozdmuchują wypadki w górnictwie. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że zbyt często zdarzają się także błędy pracowników i osób dozoru. Wielu błędów można by uniknąć przy zastosowaniu nowoczesnych procedur wykonawczych oraz procedur kontrolnych, głównie informatyczno-ostrzegawczych, które są dobrze znane naszym absolwentom.

Zdarzają się przecież wręcz kryminalne naruszenia prawa przez nadzór.

Nie. Etyka zawodowa wśród tych ludzi zawsze stała na wysokim poziomie. Mówię to nie jako teoretyk, a praktyk - przez wiele lat pracowałem w górnictwie. Nie ma teraz istotnej potrzeby gonitwy za wydobyciem. Zostały jednak stare przyzwyczajenia i osoby, które działają według starych schematów, nie rozumiejąc wymagań, wagi i roli bezpieczeństwa w nowoczesnym społeczeństwie. Myślę, że zmieni to nowe pokolenie ludzi, którzy kończą nasze studia.

Co Pan myśli o certyfikowaniu pracowników służby bhp, ośrodków szkoleniowych, wykładowców, w celu podniesienia jakości kształcenia z zakresu bhp?

Przede wszystkim uważam, że nie certyfikacja, a akredytacja. Certyfikat - nie lubię tego słowa, ja wiążę certyfikat z produktem, z urządzeniem, a nie człowiekiem i jego potrzebą bezpieczeństwa. Akredytacja - tak. To jest właściwe słowo na ocenę jakości pracy ludzi i jakości systemu bezpieczeństwa. Nie jest dobrze, jak szkolący ma całą "uczelnię" w teczce. Jestem za akredytacją, za skutecznym systemem kształcenia specjalistów bhp na różnych poziomach. Trzeba unowocześnić programy i zróżnicować metody i wymagania. Nie można tak samo szkolić kucharzy i górników.

Dziękuję za rozmowę.

Dodaj swój komentarz


Zainteresowany: Akredytacja tak,tylko za ile?Ktoś znowu może się ładnie(2003-06-18)

kfal: Zgadzam się z "zainteresowanym. Będzie możliwość wygarnięcia z rynku(2003-06-18)

XxX: brawo (2003-06-24)

Fala: A jest w ogóle jakaś definicja co to jest Certyfikat ? Z tego co widze to już wszyscy wydają certyfikaty o " zwiększonej ważności ". (2003-07-11)

Zaangażowany bhp-c: Akredytacja, szkolenia dla bhp-ów ich zaangażowanie i efektywną pracę i tak oceni pracodawca. Naprawdę są już pracodawcy dla których ważna jest praca nad poprawą bezpieczeństwa w zakładzie i dla nich istotne będzie to aby pracownik odpowiedzialny za poprawę bezpieczeństwa był w tym dobry. Certyfikat czy akredytacja tego nie zmienią bo to będzie to samo szkolenie, organizowane przez te same firmy szkolące, które nie dadzą się "wypchnąć" z rynku. A zmiany w programach nauczania? jak najbardziej tak. A może trzeba zaufać trochę obecnej kadrze BHP- bo z tego co się słyszy, to coraz więcej firm wprowadza System zarządzania bezpieczeństwem pracy (wszystko jedno wg. jakiej normy) a to świadczy, że to oni o to poczęści zabiegali i wdrażają (2003-07-22)

Darek1234: Popieram poprzednią wypowiedź (2003-07-23)

przyszły behapowiec: nie wierzcie Krzemieniowi (2003-08-27)

Były student behape: Guzik prawda, nacisk kładzie się na przedmioty górnicze, to co nam przekazują nie pokrywa się ze stanem gdy przychodzimy do pracy. Wszystkiego człowiek uczy się od nowa. Zamiast większości przedmiotów górniczych można by dać np przedmioty z zakresu pedagogiki, żeby po skończeniu można było prowadzić szkolenia, które są częścią nieodłączną w pracy behapowca. Gdy poszedłem do pracy nie przydało mi się NIC z tego co przekazywali w czasie studiów. Pan profesor ma swój świat, który nie pokrywa się z rzeczywistością. Może kiedyś to zrozumie. (2007-07-07)

egon: Dzień dobry, Cóż tak czytam ten artykuł i coś się we mnie burzy. Jestem sbyłem już (na szczęście) studentem Politechniki na Wydziale Górnictwa i Geologii na specjalności TOBP czyli Technika i Organizacja Bezpieczeństwa i Higirny Pracy. Uważam, że to co pisze ATEST i mówi Pan Krzemień jest skandalem. Ten kierunek nie daje nic i nic nie wnosi do bhp. Studenci nie tworzą żadnych systemów, nie tworzą nic. Oni się jeszcze uwsteczniają gdyż uczą się o wyimaginowanych sposobach oceny ryzyka (opracowanych przez Politechnikę Śląską) dla górnictwa zawierających 20 stron. Przecież to jest chore. O normach zarządzania systemem bhp PN-N-18001 czy też OHSAS nikt ze studentów nie słyszał na zajęciach bo o tym się nie mówi. Dlaczego? Ciągle są wykładane przedmioty górnicze a nie takie, które są pokrewne z bhp. One są ale to jest raptem 10% wszystkich przedmiotów w skali 5 lat. Musze przyznać, że Pan Krzemień nie ma żadnego pojęcia czego i kogo wymaga rynek polski i europejski. Obroniłem się trzy lata temu. Gdyby nie fakt, że już w trakcie studiowania robiłem dodatkowe kursy i wraz z ojcem prowadziłem firmę zajmującą się bhp zginąbym na rynku. Każdy kto kończy ten kierunek u Pana Krzemienia nawet nie wie co oznacza skrót NDS. Pzrecież to jest śmieszne...... pozdrawiam wszystkich, którzy skończyli ten kierunek na Politechnice i szukają do dziś pracy..... (2008-03-13)

student TOBP : Wiadomość dla chorego i nierozgarniętego studenta pod psełdonimem EGON. Ja skończyłem tą właśnie specjalność, i dzięki niej w krótkim czasie objołem wysokie stanowisko w jednej z lepszych firm w Krakowie. A tacy ludzie którzy najnormalniej w świecie nie rozumeili co się do nich mówi na studiach, nigdy nie powinni zostawać behapowcami. życze powodzenia w prowadzeniu firmy - "OGON i OJCIEC". (2008-06-16)

anna: Pan Krzemień był na konferencjach w Sosnowcu - BHP w Górnictwie. (2008-06-16)

egon: Kolego Student TOBP: ja również zajmuję wysokie stanowisko. Jestem szefem bhp na trzy zakłady w zagranicznym koncernie. Uwierz mi, że gdyby nie doświadczenie zdobyte w trakcie studiowania (własna firma, praca na etatach w dwóch innych potęznych koncernach paliwowych) to bym przepadł w czasie rekrutacji. Naprawdę małe znaczenie miał fakt, że skończyłem TOBP!!!!!! Cieszę się, że Ci się udało. Fajnie. Pewnie wielu innym tez się udało ale ja wiem, że mieli potęzne kłopoty bo mało umieli. Nie ma co się denerwować. Pogadaj z ludźmi z TUV i DNV co sądzą o tym kierunku, z innymi co go skończyli. Dobrze jest znać opinię innych. Pozdrawiam. (2008-07-07)

Polsl: egon masz racje! a student TOBP z tego co mi wiadomo to bliska osoba pana K., zreszta kazdy kto mial znajomosci z panem K. dobrze sie mial. Nie odchodzac od tematu, na tym kierunku powinny byc bardzo duze zmiany, jak nawet nie ucza wypelniac protokolu powypadkowego, czy karty statystycznej, wie co czym tu gadac (2008-12-03)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2003

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58402399