ATEST Ochrona Pracy

28 marca 2024 r.

[Prenumerata] [Spis treści]     

 

Kto jest kim w ochronie pracy

ATEST Ochrona Pracy

Kto jest kim

Lista nazwisk w bazie danych "Kto jest kim"

ATEST 4/1996

Franciszek Mirek

Franciszek Mirek
Franciszek Mirek

Stosunek do spraw warunków pracy zależy w dużym stopniu od profesjonalizmu inspektora bhp i jego umiejętności układania stosunków z ludźmi. W urzędach wojewódzkich tym bardziej - wojewoda jest od spraw bhp bardzo daleko, a behapowiec bywa "przypisany" do wydziału rozwoju gospodarczego, w którym ranga "gospodarki" całkiem spycha do kąta problemy ochrony pracy. A przecież urzędy wojewódzkie bywają organami założycielskimi dla co najmniej kilkudziesięciu zakładów i to bardzo różnych branż. W praktyce wojewoda nie przeszkadza, ale i nie pomaga swojemu behapowcowi, po prostu puszcza go na głęboką wodę. Wielu ludzi na tej posadzie nie sprawdza się, rezygnuje z przebijania się przez obojętność otoczenia. Z inż. Franciszkiem Mirkiem jest inaczej - popularyzację bezpiecznej pracy traktuje jako hobby, nie tylko zawód. Od 14 lat jest starszym inspektorem ds. ciepłownictwa, energetyki i bhp w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie. W imieniu wojewody nadzoruje warunki pracy w 43 jednostkach, a także nadzoruje stan bhp w instytucjach podległych wydziałom zdrowia, kultury, sportu i turystyki oraz zespołowi pomocy społecznej - tj. dodatkowo około 40 zakładów pracy.

W dorocznej ocenie stanu bhp w kraju, przygotowanej przez resort pracy, czytam, że urzędy wojewódzkie realizują swoje zadania poprzez "propagowanie nowych rozwiązań technicznych i technologicznych w zakresie bezpieczeństwa pracy i wydawania biuletynów informacyjnych...". Podano jeden konkretny przykład, właśnie z Rzeszowa. Wcale się tym nie zdziwiłem, bo miałem okazję poznać wcześniej F. Mirka. Było to przy okazji konferencji branżowej - daleko w bieszczadzkiej głuszy. Czekając w holu ośrodka na poranną kawę, usłyszałem niechcący fragmenty jego wykładu, a później poznałem opinie słuchaczy, wreszcie rozmawiałem z nim samym. Jego wykłady są ciekawe, bo prowadzone kompetentnie, a przede wszystkim odwołujące się do przykładów. Dysponuje bowiem bogatym dossier dokumentacyjnym - fotografiami, szkicami i opisami pochodzącymi z różnych źródeł, w tym "własnych" zakładów, artykułów fachowych, jak i ze współpracy w charakterze biegłego prokuratury. Nawet przy relacji na temat banalnego wypadku nawiązuje do konkretów - stanu technicznego, możliwych rozwiązań technologicznych, szczegółowych przepisów. Naturalne, że takie podejście wzbudza zainteresowanie słuchaczy. Tym bardziej przy analizach poważniejszych wypadków i awarii. Ostatnio F. Mirek korzysta wyłącznie z "cudzych" opisów - od 3 lat w żadnym z nadzorowanych przez niego zakładów nie było poważnego wypadku.

Szczęśliwie się złożyło, że funkcja behapowca stanowi zwieńczenie bogatej kariery zawodowej F. Mirka. W ciągu blisko 40 lat pracy był technikiem budowy, głównym energetykiem, naczelnikiem wydziału techniki i energetyki w zrzeszeniu przedsiębiorstw gospodarki komunalnej i mieszkaniowej. W tej branży stykał się z problemami technicznymi chyba wszystkich specjalności. W tym czasie zaczął kompletować swój zbiór dokumentacji, który wykorzystuje jako wykładowca podczas licznych szkoleń. Popołudniami rzadko siedzi w domu, placówki szkoleniowe dobrze znają jego nazwisko. Swoim słuchaczom przekazuje, że behapowiec nie musi być kochany, ale na pewno powinien być szanowany.

Wracamy z Bieszczad, mijamy przysiółki, warsztaty, duże i małe fabryki. Prawie w każdej z nich był kiedyś F. Mirek - tu jako naczelnik, tu jako biegły, tu jako inspektor bhp. Słyszę opowieści o przyczynach wypadków, czasami sprzed 20 lat - okoliczności podawane w taki sposób, że budzą zainteresowanie i skłaniają do zastanowienia. Dowiaduję się też, że mój rozmówca urodził się w Przeworsku na rok przed wybuchem II wojny światowej. Ukończył Technikum Elektroenergetyczne w Rzeszowie, Techniczną Szkołę Wojsk Lotniczych w Zamościu, zdążył także służyć w wojsku, by wreszcie ukończyć zaocznie studia o specjalności instalacje sanitarne i ochrona środowiska na Politechnice Rzeszowskiej. Tytuł inżyniera uzyskał już jako naczelnik w Wojewódzkim Zrzeszeniu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Wkrótce potem po likwidacji zrzeszeń trafił w roku 1982 do Urzędu Wojewódzkiego, w którym charakter pracy pozostawia duże pole dla inicjatywy.

Mimo licznych delegacji, urlop stara się spędzać na wyjazdach zagranicznych, bo - jak słusznie utrzymuje, wczasy krajowe są niestety znacznie droższe. Szlak wędrówek wiedzie od Samarkandy, Taszkientu poprzez Austrię, Francję, Włochy i ostatnio wspaniałą Riwierę Turecką, dalej Troja, Izmir, itd. Lubi kraje Lewantu, także dlatego, bo tam właśnie znajduje figlarne, pikantne przyprawy, a specjalizuje się w przygotowywaniu potraw mięsnych. W weekendy znajduje czas na działkę i czytanie książek. Ale i wówczas chętnie udziela porad telefonicznych tym, którzy zdobyli numer jego telefonu. Mówi, że kocha ludzi myślących, zwłaszcza jeśli swoją pracę wykonują z pasją.

 
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2023

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58068754