ATEST Ochrona Pracy

24 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Pracownik "do wszystkiego"?

Pracownik zatrudniony w małym zakładzie prywatnym (zajmującym się szyciem) uległ wypadkowi pomagając przy pracach na prywatnej posesji przełożonego. Wypadek miał miejsce w grudniu 1994 r., ale prawomocny wyrok uznający to zdarzenie za wypadek przy pracy wydany został 29 października 1998 r. Z ustaleń Sądu wynika, że ów pracownik 2 grudnia, tuż po przyjściu do pracy, uzyskał zgodę szefa na zwolnienie od pracy, by poddać się badaniom gastroskopowym w szpitalu. Natychmiast udał się na dworzec PKP, okazało się jednak, że o tej porze nie ma żadnego pociągu do miejscowości, w której jest szpital. Wobec tego prosto z dworca wrócił do zakładu pracy. Tymczasem szef rozdysponował już prace na ten dzień, więc zastępca dyrektora polecił mu pomoc przy ogradzaniu swojej prywatnej posesji, wykonywanym przez osobę spoza zakładu. Przy tych pracach pomocniczych, przycinając szlifierką kątową sztachety, doznał uszkodzenia ręki na skutek wciągnięcia rękawa kurtki pod piłę. W wyniku doznanych obrażeń został zaliczony do trzeciej grupy inwalidztwa. Oddział ZUS odmówił mu jednak prawa do jednorazowego odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy dlatego, że w chwili wypadku wykonywał zajęcia nie związane z działalnością zakładu pracy.

Inaczej ocenił zebrane fakty Sąd Wojewódzki w R. Uznał, że pracownik wykonywał polecenie przełożonego, wobec tego związek z pracą nie został zerwany, zdarzenie miało charakter nagły i wywołane było przyczyną zewnętrzną, a więc odpowiada definicji wypadku przy pracy z art. 6 ustawy z 12.06.1975 r. o świadczeniach z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Powołany przez Sąd biegły z dziedziny bhp wykluczył jako przyczynę wypadku rażące niedbalstwo lub winę umyślną poszkodowanego. Sąd pierwszej instancji przyznał pracownikowi prawo do odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy. Trafność tego wyroku potwierdził Sąd Najwyższy (rozpatrując sprawę na skutek kasacji wnioskodawcy od wyroku Sądu Apelacyjnego uznającego rację ZUS-u), który orzekł, że: "nie dochodzi do zerwania związku zdarzenia z pracą wówczas, gdy pracownik na polecenie przełożonego wykonuje inne czynności niż wynikające z zakresu jego obowiązków."

Sąd Najwyższy nie tylko uznał to konkretne zdarzenie za wypadek przy pracy, ale w uzasadnieniu werdyktu potwierdził też słuszność postępowania przełożonego, czyli polecenie wykonania "zastępczej" pracy na prywatnej posesji.

Zacytuję obszerny fragment rozważań Sądu. "(...) Trudno akceptować sytuację, w której pracownik, gotów do świadczenia pracy u pracodawcy ponoszącego ryzyko gospodarcze w niedużym zakładzie, nie będzie wykonywał żadnych czynności, a zachowa prawo do wynagrodzenia tylko dlatego, że wskutek szczególnego zbiegu okoliczności - i to niezależnego od pracodawcy - zabraknie dla tego pracownika zajęcia zwykle wykonywanego w czasie pracy. Nie można wówczas pozbawić pracodawcy prawa do wydania takiemu pracownikowi polecenia wykonywania innych czynności dla wypełnienia w ten sposób czasu pracy, z zachowaniem prawa do wynagrodzenia wynikającego z umowy o pracę. W czasie wykonywania takich czynności, tj. innej pracy, nie zostaje z pracownika zdjęta ochrona ubezpieczeniowa, przeto jeżeli nie można tych czynności uznać za sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego - wykonywanie ich samo przez się, przy braku winy umyślnej pracownika, bądź jego rażącego niedbalstwa w razie wystąpienia zdarzenia nagłego wywołanego przyczyną zewnętrzną - nie zrywa związku z pracą." (OSN nr 23 z 1999 r., poz. 754).

Pozytywny dla poszkodowanego pracownika werdykt nie budzi zastrzeżeń, w końcu wykonywał polecenie przełożonego. Natomiast wyrażona w uzasadnieniu Sądu wyroku akceptacja uprawniająca polecenie pracy na prywatnej posesji przełożonego rodzi co najmniej obawę czy nie stanie się to precedensem?...

(joa)


Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2000

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58468029