Dziesięcioro przykazań dla tych, którzy chcą oceniać ryzyko zawodowe
(...)
Mając na uwadze złożoność uwarunkowań w tym zakresie przedstawiłam swoich dziesięcioro przykazań, którymi kieruję się w ocenie ryzyka nie tylko zawodowego, ale również przy podjęciu ryzyka osobistego w sytuacjach życiowych, w którym relacje z drugim człowiekiem i ludźmi stanowią ryzyko największe, niekiedy trudne do oceny. Jeśli chodzi już o samą ocenę ryzyka zawodowego, to jest to proces, który obejmuje cykl złożony z poszczególnych faz, których horyzont czasowy zależy od tego:
- po co to robimy
- dla kogo
- ile to kosztuje nas i odbiorcę oceny.
I Przykazanie pierwsze.
Nie należy bezkrytycznie przyjmować podstaw teoretycznych nowej "nauki", tzw. ryzykologii, której niejednokrotnie celem "badań" jest sztuka dla sztuki.
Pytanie: komu i o co tutaj chodzi?
II Przykazanie drugie.
Zlecając ocenę ryzyka wszelkiego rodzaju specjalistom i "wybitnym" znawcom tematu należy zdać sobie sprawę, że niejednokrotnie za ich hasłami "dobra" człowieka kryją się wysokie koszty oceny ryzyka w stosunku do własnej pracy, umiejętności i wiedzy na ten temat.
Pytanie: ile kosztuje pracownika ocena ryzyka?
III Przykazanie trzecie.
Oceniając ryzyko nie można nie uwzględniać złożoności jednostki organizacyjnej, jej uwarunkowań kulturowych, regulaminowych, rodzaju i charakteru pracy, struktury zatrudnienia, poziomu socjalnego zarówno zarządzających jak i zarządzanych.
Pytanie: kogo ocena dotyczy?
IV Przykazanie czwarte.
W proces oceny ryzyka należy zaangażować całą załogę, na różnym poziomie podejmowania decyzji (nie tylko personalno-finansowych), celem identyfikowania się z tym procesem.
Pytanie: w czyim interesie jest ocena?
V Przykazanie piąte.
Skutki źle podjętych decyzji w procesie oceny ryzyka ponosi przede wszystkim pracownik - choroby zawodowe, wypadki śmiertelne, urazy, kalectwo.
Pytanie: jakie są koszty braku oceny ryzyka i kto je ponosi?
VI Przykazanie szóste.
Nie akceptować ocen ryzyka zrealizowanych wyłącznie dla organów kontrolnych. Ocena pełni wtedy rolę podkładki dokumentacyjnej, a nie zbioru dyrektyw do działań na rzecz ochrony zdrowia i życia ludzkiego.
Pytanie: czemu ta ocena ma służyć?
VII Przykazanie siódme.
Sprawą etyki zawodowej (jak nie na czasie jest obecnie to pojęcie - przyp. autor) jest podejście metodologiczne do oceny w oparciu o wiedzę, czyli połączenie teorii z praktyką, której tak bardzo brak niektórym "wybitnym" ryzykologom.
Pytanie: jakie jest ryzyko wyboru do oceny "ryzykologa"?
VIII Przykazanie ósme.
W ocenie ryzyka nie powinny się znaleźć sądy wartościujące czyjeś postępowanie, czyli wstrzemięźliwość w doborze kryteriów oceny.
Pytanie: dlaczego takie, a nie inne kryteria?
IX Przykazanie dziewiąte.
Przyjmując metodę oceny ryzyka nie powielać szablonu cudzych rozwiązań, bo każde rozwiązanie jest inne i powinno dotyczyć "tu i teraz".
Pytanie: czy wybór metody potrafimy uzasadnić?
X Przykazanie dziesiąte.
Bacznie uważać na klimat w zespole oceniającym ryzyko, gdyż mogą wystąpić sprzeczności interesów i grup nacisku.
Pytanie: czy lider zespołu oceniającego to właściwy człowiek na właściwym miejscu?
Kończąc te moje przemyślenia na koniec XX wieku i początek XXI wieku nie mogę oprzeć się pytaniu zadanemu samej sobie: Po co jesteś i dokąd zmierzasz OCENO RYZYKA w moim ukochanym kraju?
Dr inż. Teresa Musioł Katedra Podstaw Systemów Technicznych Wydział Organizacji i Zarządzania Politechniki Śląskiej Laureatka "Złotych Szelek"1997 r.
Dodaj swój komentarz
Krzysztof Goldman : Całkowicie zgadzam się z Panią Teresą. Ocena ryzyka wymaga myślenia własnie tymi kategoriami. Nie można zlecać jej specjalistom z zewnątrz ani stosować metod i narzędzi nie pasujących do danego zakładu. Efektem ma być poprawa bezpieczeństwa, a nie tworzenia dokumentów dla organu kontrolnego. I nie należy wytaczać armat na wróble. (2001-09-1)
Stach: Ciekawe co po latach sądzi Autorka o swoich przemyśleniach. Czy w ukochanym kraju cokolwiek w tej dziedzinie się poprawiło? Na hasło kindynika, ryzykologia znalazłem publikacje z lat 1997-98! Czy ktoś takie stare wpisy czyta? (2012-10-15)
Maciej Ś.: Ryzyko - w potocznym rozumieniu tego słowa - to przypuszczenie, że coś może się nie udać. Zatem jest to tylko i wyłącznie mniemanie, a udokumentowanie tego procesu jest mniemanologią stosowaną na użytek własnego spokoju na wypadek kontroli tzw. organu. Istotą dbałości o bezpieczeństwo i zdrowie pracownika powinno być odniesienie się do (stricte) zagrożeń mierzalnych i zastosowanie środków neutralizujących te zagrożenia. Zagrożenia niemierzalne można "wrzucić" w kategorię przypadków, możliwych ale........niepewnych. A zapobieganie zaistnieniu zdarzenia przypadkowego jest możliwe poprzez właściwą organizację procesu pracy i stanowiska pracy (metody postępowania, wyposażenie, et cetera). Nawet rejestr wielu, wielu wypadków z wielu, wielu lat nie uczyni domniemania prawdopodobieństwa i ciężkości skutków wielkością wymierną. Ocena ryzyka zawodowego w obecnej "konfiguracji" mniemanologii quasi specjalistycznej (czy "eksperckiej"), to zwyczajna lipa uprawiana przez szarlatanów. Takie jest moje zdanie na podstawie przeżyć "konferencji naukowych". - - - - - Czyż można było przewidzieć, i zapobiec, zarąbaniu siekierą (na śmierć) profesora uczelni przez szalonego studenta??? Duże to i niedopuszczalne ryzyko zawodowe w tym zawodzie, czy może........pomijalne??? (2012-10-15)
Maciej Ś.: PS. Głównemu księgowemu zagraża wdychanie pyłu kurzu (jakiego???) z przeglądanych przez niego dokumentów finansowych. To jedno z zidentyfikowanych - w ocenie ryzyka zawodowego - zagrożeń. Z chwilą, gdy główny księgowy został zapoznany z oceną swojego ryzyka, to .......chłop się rozchorował "na nerwy". - - - Inny przykład oceny RZ - kierowcy samochodu z silnikiem diesla zagrażają czynniki chemiczne, a konkretnie - spaliny. Działania profilaktyczne neutralizujące to zagrożenie (ryzyko) to wyposażenie kierowcy w..............kalosze ! ! ! - - - - - To co tu napisałem, to PRAWDA prawdziwa... Takiej oceny RZ dokonali zespołowo "wybitni specjaliści i eksperci". (2012-10-15)
Dodaj swój komentarz
|