ATEST Ochrona Pracy

20 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Niewykorzystany potencjał PIP

Jesteśmy przywalani tysiącami liczb w różnych sprawozdaniach. Są one przedstawiane podczas posiedzeń ważnych gremiów, np. Rady Ochrony Pracy. Czas goni, tomy bywają grube, nie ma koreferatów, decyduje właściwie pierwsze wrażenie. Wiarygodność wzmacniają rzędy cyferek. Dyskusja w tym stanie rzeczy musi być powierzchowna i wnioski w konsekwencji. I tak do kolejnego sprawozdania.

Grafika Ostatnie, liczące 350 stron sprawozdanie PIP z działalności za rok ubiegły zostało przedłożone ROP podczas jej czerwcowego posiedzenia. I było sprawozdaniem lepszym niż wcześniejsze. A przecież uświadomiło mi potrzebę poszukiwania sensu w gąszczu formalnych, okrągłych zdań i licznych szczególików. Brakuje bowiem interpretacji, powiązania działań z efektami innymi niż: "wydano X decyzji i wymierzono Y mandatów". Brakuje dostrzegania związków odleglejszych niż te najbardziej bezpośrednie.

Autorzy opracowania dają do zrozumienia, że czują się zagubieni. Oto czytamy konkluzje ukryte między innymi niewinnymi zdaniami, np. takie: "w roku 2000 nie osiągnięto wyraźnej poprawy w warunkach pracy polskich pracowników. Wysokie bezrobocie generuje patologiczne zjawiska również w tej sferze. Zwiększa się dyktat pracodawców w stosunku do pracowników, którzy aby w ogóle mieć pracę przystają na każde warunki". Jest więc źle, ma być jeszcze gorzej, jeśli wziąć pod uwagę brak recepty na bezrobocie i pesymistyczne prognozy gospodarcze. Ale czy naprawdę jest źle - w innej części sprawozdania czytamy, że zmniejszyła się liczba wypadków przy pracy, w tym także śmiertelnych, a znacznie spadła liczba chorób zawodowych. Jeśli jest dyktat pracodawcy, to widać wychodzi na zdrowie zatrudnionym.

Z tysięcy liczb i cząstkowych opinii nie wyłania się żaden czytelny obraz zjawisk zachodzących w ochronie pracy. Tym bardziej nie dostrzegam strategii nadzoru, czy raczej dostrzegam działania niespójne z deklaracjami, a przede wszystkim możliwościami inspekcji pracy.

Wystarczy sierżant

Nie znam polskiej instytucji o tak wielkich, niewykorzystanych możliwościach, jak PIP. Ta firma zatrudnia młodych, gruntownie wykształconych, wyposażonych w nowoczesne narzędzia ludzi. Tymczasem realizuje zadania, do których w 90% wystarczyłby sierżant - czyli kontroler. Popatrzmy, w inspekcji pracuje około 2300 ludzi, w tym 250 różnego rodzaju szefów. Około 160 osób działa w centrali - GIP. Wykształceniem wyższym legitymuje się aż 79% załogi (kierowcy i obsługa administracyjna muszą być w każdej firmie) - to wskaźnik niespotykany w instytucji działającej na terenie całego kraju. Załoga w kwiecie wieku: 30-50 lat ma 55% kadry, 17% ma poniżej 30 lat. Blisko połowa inspektorów ma staż pracy krótszy niż 5 lat. Zwinni, skoczni (podczas wrocławskiej spartakiady zbijają w siatkówce z drugiej linii), dobrze strzelają z karabinków i pistoletów. Ponad połowa inspektorów dysponuje służbowymi laptopami (775 sztuk), w PIP działa system informatyczny wspomagany środkami z funduszu Phare. Z taką wspaniałą kadrą można by rozwiązać właściwie dowolny problem intelektualny lub operacyjny - wnikać do komputerów Pentagonu, zdobyć Biały Dom lub Kreml (niepotrzebne skreślić). Stoją zatem z bronią u nogi, karni, od czasu do czasu przywoływani do posłuszeństwa - Wodzu prowadź. Tymczasem wykonują zadania sierżanta z policyjnego patrolu. Patrząc na problemy relacjonowane w sprawozdaniu oceniam, że tylko 10% wymaga szczególnego wykształcenia, specjalizacji w zakresie właściwości materiałów niebezpiecznych, znajomości subtelności prawnych itp. Jeśli tak, to dlaczego nie wrócić do koncepcji kontrolerów z wykształceniem średnim, słabiej wynagradzanych, którzy równie dobrze wykonywaliby rutynowe, porządkowe działania kontrolne. Policja całego świata zbudowana jest na podoficerach, ludziach z wykształceniem średnim.

Kiedy przeglądam sprawozdanie zwraca uwagę liczba wniosków, zawsze słusznych, w rodzaju - potrzebny nadzór nad np. domami wczasowymi. Często przywoływane są pożyteczne efekty w rodzaju "wypłacono należne świadczenia" albo "wyposażono w osłony 111 maszyn w 10 zakładach pracy". Zwykle są to efekty bardzo standardowych działań.

Niedostrzegane duże sprawy

Zauważam jednocześnie dziesiątki załatwionych drobnych spraw i niewyjaśnione sprawy fundamentalne. Zupełnie brakuje spojrzenia gospodarza, który dysponuje przy tym wielkim potencjałem - kadrą PIP - i powinien go możliwie racjonalnie wykorzystać. W interesie pracowników i państwa, które finansuje te działania z lichego budżetu. Spójrzmy na przykładowy problem. Znów na pierwszym miejscu wśród chorób zawodowych znajduję przewlekłe schorzenia narządu głosu - ponad 50% przypadków więcej niż zawodowe uszkodzenia słuchu (przed rokiem poświęciłem temu problemowi osobne rozważania - ATEST nr 7/2000). Mnóstwo pieniędzy wydawanych jest beztrosko co roku przez państwo na renty, odszkodowania i zarazem brakuje zainteresowania, żeby zrobić coś skutecznego. Szukam działań profilaktycznych, szukam polityki PIP w tej sprawie i... nie znajduję. W części branżowej "edukacja" znajduję, że nie przeprowadzono badań profilaktycznych u 4,5% nauczycieli (to zresztą znakomity wskaźnik na tle innych branż). Nie wiadomo, czy w grupie nieprzebadanych kryją się ci z uszkodzonymi strunami głosowymi, nie wiadomo, czy zakres badań był pod tym względem odpowiedni. Nie znajduję żadnej informacji, czy oceniano szkolenia w zakresie emisji głosu (miały być wprowadzone, ale nikt ich nie podjął bo nie wydrukowano odpowiedniej liczby podręczników, bo nie ma instruktorów, pieniędzy itd.). To jednak wiem z życia, a nie ze sprawozdania. Znajduję tam za to, że inspektorzy pracy skontrolowali stan techniczny obiektów - stwierdzili m.in. wypaczoną stolarkę, zawilgocenie ścian. I wchodzimy w znaną koleinę - gminy nie mają pieniędzy, PIP pisze swoje, szkoły robią swoje, coś tam się poprawi, a za rok można umieścić podobny punkt w sprawozdaniu. Mimo tysięcy "wykonanych i sprawdzonych decyzji".

Spotykam informację, że liczba wypadków w szkolnictwie wzrosła w stosunku do poprzedniego roku o ponad 109%, zupełnie wyjątkowo na tle innych dziedzin gospodarki. Nigdzie nie spotkałem objaśnienia tego niepokojącego zjawiska. W dziale poświęconym przyczynom wypadków znajduję, że wydarzeniami powodującymi wypadki śmiertelne w szkolnictwie są nagłe przypadki medyczne (30%), zatrucia tlenkiem węgla palaczy c.o. (20%) oraz wypadki drogowe (20%).

Dlaczego aż tyle nagłych przypadków medycznych w tej branży - czyżby nauczyciele byli gorzej badani niż inni? Ale przecież badania są częste i podlegają im prawie wszyscy zatrudnieni. A może winny jest szczególny rodzaj stresu nauczycielskiego? Nikogo nie interesuje analiza tak niepokojącego zjawiska. Co z palaczami i ich zatruciami? Pamiętam co najmniej kilka akcji PIP, których rezultatem było egzekwowanie uprawnień od kandydatów do pracy, okresowe przeglądy stanu kotłowni itp.

Zważmy dodatkowo, że polikwidowano ostatnio szkoły w najgorszym stanie technicznym, zwykle na wsiach. Dlaczego wobec tego jest jak jest. Brakuje wyceny rzeczywistej wagi problemów i dostosowania środków do rodzaju spraw. Szkoły powinni odwiedzać kontrolerzy, ale nad problemem kosztów w edukacji powinno się pochylić kilku analityków z Kruczej. Jest inaczej - PIP deklaruje złotówkowe oszczędności, a nie dostrzega gigantycznych kosztów błędów behapowskich w edukacji.

Zresztą nie tylko chodzi o szkolnictwo, sprawozdanie grzęźnie w szczegółach, także w przypadku innych branż. A jednocześnie kwestii zastanawiających nie objaśniono. Oto w sprawozdaniu zamieszczono taki sam jak przed rokiem wykres pt. "Zatrudnieni w warunkach zagrożenia na 1000 zatrudnionych w latach 1992-2000". W dziale transport powietrzny rok 1994 był szczególnie dobry. Obecnie sytuacja pogarsza się radykalnie, wskaźniki są coraz gorsze - 14 razy. Ponownie oczekuję wyjaśnień. Pomijanie ich w tej sprawie przez Wielkiego Sprawozdawcę świadczy o lekceważeniu ludzi myślących. Do kogo zatem adresowane jest sprawozdanie?

Koszty wypadków

W sprawozdaniu po raz pierwszy kilka stron poświęcono analizie kosztów wypadków przy pracy. Dobry znak, że dokonywano tego w konkretnych przedsiębiorstwach. Z analiz wynika (badano 330 wypadków z roku 1999: śmiertelnych, ciężkich i zbiorowych), że występuje prawidłowość - im większy zakład, tym wyższe koszty związane z przeciętnym wypadkiem. Rosną one liniowo. W zakładzie zatrudniającym do 5 ludzi wynoszą średnio 12,1 tys. zł, stopniowo są wyższe, by przy przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 250 osób osiągnąć wartość 63,5 tys. zł. Skutki tego rodzaju kosztów były już wielokrotnie omawiane na naszych łamach (odszkodowania, straty materialne, zakłócenia w produkcji, absencja poszkodowanych, naprawy, czas na dochodzenia powypadkowe itd.). Wnioski do tego działu są wartościowe - przekonywanie pracodawców. I w tym miejscu moje pytanie - JAK DOTRZEĆ DO PRACODAWCÓW? Decyduje forma, a do tej pory serwujemy im tylko liczby, jakoś nikogo nieprzekonujące.

Problem jako żywo przypomina kwestię nakładów na naukę, stale spadających. Wszyscy czują, że lepiej wykształcone społeczeństwo, intensywniejsze finansowanie badań naukowych, to lepiej przygotowani do radzenia sobie w życiu (zwłaszcza w Unii Europejskiej) obywatele, więcej społecznej pomyślności. Wiedzą o tym akurat profesorowie: Buzek i Balcerowicz, którzy przez kilka lat układali budżet. I co? Nakłady na edukację i naukę stale spadały. Mimo to niedawna dyskusja na łamach "Gazety Wyborczej" pokazała, że nawet nasze niewielkie nakłady na naukę bywają dysponowane nieroztropnie, że nie jest tak źle z liczbą naukowców itd. Z kosztami wypadków jest podobnie. Moim zdaniem są mocno naciągane pod z góry przyjętą tezę.

Znajduję we wnioskach punkt znakomity "Zachęcanie pracodawców do wykorzystania przy podejmowaniu działań na rzecz poprawy stanu bhp rachunku ekonomicznego kosztów wynikających z niewłaściwych warunków pracy i korzyści płynących z ich poprawy". Deklaruję pomoc na miarę możliwości naszej redakcji: publikowanie wszystkich wartościowych, konkretnych materiałów ukazujących takie przykłady. Od dwóch lat poszukujemy autorów gotowych podjąć wspomniany temat - spotykamy się z ofertami analiz dla abstrakcyjnych zakładów, na odległość pachnących naftaliną. Oby cytowany wniosek stał się ważnym punktem działalności inspekcji pracy.

Stan bhp - jak co roku

Odnotowuję tę pozycję z czystego obowiązku. W rozdziale "Choroby zawodowe" nie ma zdania, z którego dowiedziałbym się czegoś nowego. Zapadalność na choroby zawodowe najniższa w ostatnim dziesięcioleciu - 7339 przypadków. Na pierwszym miejscu, jak zwykle przewlekłe choroby głosu. Później informacje o branżach, sytuacje w województwach: małopolskim, później śląskim, podlaskim i lubelskim. Pewnie wynika to z chorób nauczycieli. Tego można się tylko domyślać. Ale jeśli spojrzeć na strukturę osobozagrożeń rodzi się dylemat poznawczy - nauczyciele nie pracują w warunkach żadnego z wykazywanych zagrożeń. Opis sobie, pytania, jakie stawia średnio dociekliwy czytelnik, sobie!

Wypadki przy pracy

W maksymalnym skrócie pokażę tendencje w tym zakresie, bo innych niż znane od lat wyjaśnień nie znajdziemy. W roku 2000 zarejestrowano 94,8 tys. poszkodowanych w wypadkach przy pracy, rok wcześniej ponad 96 tysięcy. Wypadków śmiertelnych było 604 (o 81 mniej niż rok wcześniej). Ze względu na zmniejszenie liczby zatrudnionych we wskaźnikach względnych częstotliwość wypadków śmiertelnych nieco wzrosła.

Warto zwrócić uwagę na najbardziej niebezpieczne zawody (największa częstotliwość wypadków śmiertelnych, ciężkich i zbiorowych w 2000 r. Inna ważna konstatacja dotyczy doświadczenia - osoby o stażu krótszym niż rok stanowiły aż 29% ofiar najcięższych wypadków. Ponad 65% poszkodowanych to ludzie o stażu krótszym niż 5 lat. Zaopiekujmy się nowymi! To zadanie nie tylko dla pracodawców.

I jeszcze uwagi inspektorów do postępowania powypadkowego. Nieprawidłowości stwierdzono prawie w co drugim zakładzie prywatnym (43%), znacznie mniej (18%) w sektorze państwowym.

Obietnice

Propozycje zmiany kierunków działania PIP wydają się obiecujące. Postulowałem kilkakrotnie zwiększenie udziału poczynań o charakterze doradczym i znajduję je wreszcie wśród zamierzeń. Znalazło się tam również praktyczne zapoznawanie kadry PIP z najnowszymi technologiami i rozwiązaniami dotyczącymi bhp. Wspaniale, żeby doradzać nie można ograniczać się do wiedzy wynikającej często z przestarzałych przepisów, trzeba dużo czytać, jeździć na targi, uczestniczyć w konferencjach.

Jeden ważny punkt zamierzeń brzmi podejrzanie gładko: "inspirowanie i motywowanie mediów do podejmowania problematyki ochrony pracy". Jak to robić? Odpowiedź wymaga dobrych chęci, nieszablonowych pomysłów i konsekwencji.

*

Mam świadomość, że trudno jest przygotować w inercyjnym z natury urzędzie, z różnego rodzaju przyzwyczajeniami i powiązaniami ludzkimi - radykalnie nowy rodzaj sprawozdania. Mimo moich krytycznych uwag dotyczących braku interpretacji oraz podania po części informacji, z których wynikają sprzeczne, bądź prowadzące do nieporozumień wnioski, dokument ten uważam za wyraźnie lepszy od poprzednich. Widać krok w dobrą stronę. Jeśli tak dalej pójdzie, za kilka lat przeczytamy o połowę cieńszy materiał, zawierający objaśnienia zagadkowych zjawisk. Liczb znajdzie się w nim kilkakrotnie mniej. Będą za to wsparte powiązaniami przyczyno-skutkowymi.
(...)

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


zywiec: - podzielam opinię autora o potrzebie ciagłego doskonalenia Sprawozdania ( podobnie jak każdego innego tego rodzaju dokumentu ); - na pytanie " do kogo zatem adresowane jest sprawozdanie ? " odpowiadam : do do ludzi myślących i zorientowanych w systemie ochrony pracy. Autor do takich zdaje się nie należy.Nie rozumie, że PIP jest organem nadzoru i kontroli przestrzegania prawa pracy, a nie urzędem kreujacym politykę Państwa w tym zakresie( MPiPS )oraz jednocześnie placówka naukową ( np. CIOP ); - nie wchodząc w szczegóły wiekszość opinii autora - sformułowana w sposób populistyczny, mogący miło brzmieć dla ludzi nieprzychylnych PIP - nacechowana jest dużą pwenościa siebie i nie obarczona znajomością omawianej problematyki. (2001-08-1)

Włodzimierz: Idzie na lepsze. Nowa kadra inspektorska - a z taką również mamy kontakt jest otwata na problematykę poruszana przez pracodawców lub w ich imieniu służbę behape. (2003-05-17)

sara: nie podzielam opinii pracuje w firmie ponad 3 lata były zgłoszenia pensje wypłacane są z 3 miesięcznym opóżnieniem i nikt sie nie zainteresował to jasne że nie podam swego adresu (2004-07-10)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2001

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58396340