ATEST Ochrona Pracy

25 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Przerost formy nad treścią

Pojęcie ryzyka, zwłaszcza ryzyka zawodowego, przeżywa swój rozkwit a zarazem jest w praktyce nadużywane. Wielu znawców problematyki bezpieczeństwa twierdzi, że już obecnie jest ona najbardziej sformalizowaną dziedziną działalności przedsiębiorstw.

Istnieje wiele przepisów prawnych wskazujących sposoby zwalczania lub ochrony przed zagrożeniami. W skali międzynarodowej ustanowiono szereg konwencji, dyrektyw i norm podających wytyczne i zasady zapewnienia bezpieczeństwa w środowisku pracy i środowisku zewnętrznym. Każde państwo, wzorując się na tych dokumentach, ustanowiło własne przepisy i ustawy określające w sposób szczegółowy zasady kształtowania bezpieczeństwa (...).

Systemy zarządzania

Czy w takich okolicznościach można powiedzieć, że od lat dziewięćdziesiątych rozpoczęto wdrażać systemy zarządzania bezpieczeństwem? Zwolennicy takiego poglądu twierdzą, że wprowadzenie pojęcia "ryzyko" nadało nowego znaczenia systemom kształtowania bezpieczeństwa, które nazwano systemami zarządzania bezpieczeństwem. Każdy, kto twierdzi, że wdraża system zarządzania bezpieczeństwem powinien odpowiedzieć na pytanie: Jakie charakterystyczne cechy przypisywane są systemom zarządzania bezpieczeństwem - odróżniające podejmowane działania od podejścia "tradycyjnego"?

Odpowiedź na to pytanie koncentruje się najczęściej wokół następujących zagadnień: ustawodawstwa Unii Europejskiej i potrzeby harmonizacji prawa, wprowadzania zintegrowanych systemów zarządzania oraz wprowadzenia obowiązku oceny ryzyka. Wszystkie te przesłanki nie stanowią jednak warunków koniecznych dla poprawnego zarządzania przedsiębiorstwem. Istnieją zakłady, w których nie wdrożono systemu zarządzania jakością, środowiskiem czy bezpieczeństwem, natomiast uzyskuje się poprawę wyników w tych dziedzinach. Pojawiają się przykłady przedsiębiorstw, w których nie uzyskano poprawy stanu bezpieczeństwa pomimo wdrożenia systemu zarządzania bezpieczeństwem.

Twierdzi się, że system zarządzania bezpieczeństwem jest konsekwencją przyjmowania przepisów międzynarodowych. Dotyczy to zwłaszcza wprowadzenia pojęcia ryzyka do przepisów bezpieczeństwa. Konwencja Nr 155 MOP, która określa zasady działania w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony zdrowia pracowników zarówno na szczeblu krajowym, jak i na szczeblu przedsiębiorstwa nie zawiera żadnych wymagań związanych z ryzykiem zawodowym. W latach osiemdziesiątych nie istniała zatem potrzeba wiązania polityki bezpieczeństwa z koniecznością oceny ryzyka. Pojęcie ryzyka pojawia się w rezolucjach Parlamentu Europejskiego (rok 1988) zachęcających do opracowania ramowej dyrektywy, która miałaby służyć jako podstawa dla dyrektyw szczegółowych dotyczących wszelkiego ryzyka związanego z bezpieczeństwem i ochroną zdrowia podczas pracy - dyrektywa 89/391/EWG.

Analizując artykuł 6 Dyrektywy 89/391/EWG oraz artykuł 226 Kodeksu pracy znajdujemy cechy wspólne (...).

Cechą wspólną przytoczonych artykułów jest konieczność informowania o ryzyku i zasadach ochrony przed zagrożeniami. Znamiennym jest również to, że cytowana dyrektywa nie zawiera definicji ryzyka, natomiast są w niej definicje pracownika, pracodawcy, przedstawiciela pracowników odpowiedzialnego za bezpieczeństwo i ochronę zdrowia oraz definicja ochrony. Z drugiej strony, ze względu na używanie w dokumentach międzynarodowych pojęcia "polityka bezpieczeństwa", można domniemywać o podobieństwie polityki bezpieczeństwa z polityką jakości lub polityką ochrony środowiska. Konsekwencją takiego toku myślenia jest stwierdzenie o możliwości budowy systemu zarządzania bezpieczeństwem wzorowanego na systemach zapewnienia jakości opisanych w normach serii ISO 9000.

Pojęcie ryzyka jest nadużywane

Pojęcie ryzyka używane jest bardzo często w mowie potocznej. Wyraża ono najczęściej działanie w warunkach zagrożenia lub braku pewności co do wyniku podjętych decyzji. Uniwersalna definicja ryzyka zgodna z dokumentami międzynarodowymi brzmi: Ryzyko jest kombinacją prawdopodobieństwa wystąpienia niepożądanego wydarzenia i jego skutków lub konsekwencji.

Pojęcie ryzyka jest w praktyce nadużywane. Świadczą o tym różne "metody" oceny ryzyka, w których ryzyko określane jest jako małe, średnie, duże, pomijalne, znaczące, katastrofalne itp. Różnorodność "metod" oceny ryzyka sprawia, że zachodzi pytanie, która metoda jest właściwa? Obecnie przy wypełnianiu karty Z-10 istnieje obowiązek podawania informacji o ryzyku zawodowym, jednocześnie zaleca się stosowanie normy PN-N-18002 do wykonania takiej oceny. Norma PN-N-18002 nie rozwiązuje jednak problemu. Stanowi ona kompromis pomiędzy obowiązkiem spełnienia przepisu prawnego oraz możliwości korzystania z niej przez szeroki krąg zainteresowanych osób. Można jednak obecnie mieć duże wątpliwości, czy zachowanie takiego kompromisu było uzasadnione. Klasycznym przykładem tego problemu są oceny ryzyka zawodowego uszkodzenia słuchu.

Zgodnie z normą PN-N-18002 możemy stosować dwie metody:
- Ocena według skali trójstopniowej (ryzyko małe, średnie, duże).
- Ocena według NDN (najwyższych dopuszczalnych natężeń).

Oceniając ryzyko zawodowego uszkodzenia słuchu według skali trójstopniowej otrzymuje się wynik na poziomie co najmniej ryzyka średniego (prawdopodobieństwo - małe, skutek - duży).

Prowadząc ocenę według kryterium NDN już przy poziomie hałasu przekraczającym 82 dBA, ale nie przekraczającym NDN (85 dBA), otrzymujemy wynik: ryzyko średnie. Zalecane są wówczas działania korygujące. Czy pracodawca jest skłonny podejmować działania, kiedy nie jest przekroczony NDN? Praktyka wskazuje, że nie. Ponadto ocena ryzyka według podziału NDN lub NDS oparta jest na błędnych założeniach.

Jeżeli nie jest przekroczony NDN, to zgodnie z jego definicją nie powinny wystąpić skutki zdrowotne u pracownika, jak również u jego potomków. Skoro nie wystąpią skutki zdrowotne, to nie ma zagrożenia, a więc nie ma ryzyka. Autorzy tej metody twierdzą, że uznanie ryzyka średniego od 0,5 NDN spowodowane jest ochroną przed możliwością niedokładności pomiaru. Jeżeli uznać ten fakt za istotny, to należałoby moim zdaniem zastosować prawo symetrii - błąd pomiaru może być dodatni lub ujemny. W takich warunkach ryzyko średnie zawarte musiałoby być w przedziale 0,5 NDN do 1,5 NDN. W stosunku do zagrożenia hałasem wynosi to odpowiednio 82dBA do 88dBA. Spadek wrażliwości słuchu uzależniony jest od wieku pracownika oraz od wpływu hałasu na jego organizm. Sam fakt stwierdzenia ubytku słuchu nie jest równoważny z chorobą zawodową, której stwierdzenie wywołuje straty u pracodawcy oraz w państwie. Wykonując ocenę szacunkową według normy PN-ISO 1999 stopień uszkodzenie słuchu, który może kwalifikować do uznania choroby zawodowej, wymagałby pracy w hałasie o ustalonym poziomie (co najmniej 95 dB) przez około 20 lat. Jest on co najmniej czterokrotnie wyższy od natężenia będącego proponowaną górną granica ryzyka średniego.

Informowanie o ryzyku - istota problemu

Problem informowania o ryzyku był przedstawiany w Ateście 3/2000. Autor artykułu dość trafnie poddał go krytyce. W tym kontekście warto zadać pytanie, dlaczego pojęcie ryzyka znalazło się w przepisach prawnych związanych z ochroną pracowników? Odpowiedź moim zdaniem jest prosta: aby uświadomić pracowników o możliwych stratach (skutkach aktywizacji zagrożeń) i chronić pracodawców przed nieuzasadnionymi roszczeniami pracowników.

Na podstawie wymagań związanych z ochroną pracowników w miejscu pracy można sformułować następujące obowiązki pracodawcy w zakresie informowania pracowników:
1. Poinformowanie pracownika o zagrożeniach.
2. Poinformowanie pracownika o ryzyku.
3. Poinformowanie pracownika o zasadach ochrony przed zagrożeniami.

W tym miejscu dla przypomnienia należy przytoczyć praktyczne definicje zagrożenia i ryzyka:
Zagrożenie jest czymś, co może spowodować stratę (szkodę). Może to obejmować substancję lub maszyny, sposób pracy i inne aspekty organizacji pracy.
Ryzyko wyraża prawdopodobieństwo, że strata (szkoda) zaistnieje wskutek określonego zagrożenia.

Informowanie pracowników o zagrożeniach oraz sposobach ochrony przed zagrożeniami nie wzbudza obecnie emocji. Działania takie były prowadzone przed wprowadzeniem obowiązku informowania o ryzyku. Analiza wskazuje, że w trakcie informowania o zagrożeniach i zasadach ochrony przed zagrożeniami nie jesteśmy zobowiązani do przekazania informacji o skutkach aktywizacji zagrożeń (stratach). Okazuje się, że jest to obecnie bardzo ważna informacja dla pracowników i pracodawców. Rozwiązanie tego problemu można znaleźć w informacjach prasowych.

Od pewnego czasu pojawiają się w prasie informacje o odszkodowaniach płaconych lub zasądzonych na rzecz osób, które straciły zdrowie w wyniku palenia papierosów. Trudno jest posądzać te osoby o niewiedzę związaną ze skutkami palenia papierosów, ale formalnie jest to główny powód roszczeń. Moim zdaniem istnieje analogia pomiędzy ryzykiem zawodowym a ryzykiem palenia papierosów. W obu przypadkach ludzie posiadają informacje o konieczności przestrzegania pewnych zasad ochrony przed tymi zagrożeniami. Jeżeli postępują nieroztropnie i dochodzi do pojawienia się utraty zdrowia lub życia to obroną poszkodowanego lub rodziny jest rzekoma niewiedza o skutkach oddziaływania danego zagrożenia. Każdy może podejmować ryzyko na własne życzenie, ale zachęcając pracownika lub kupującego do działania w warunkach ryzyka musimy poinformować o możliwych skutkach aktywizacji zagrożeń, pozostawiając jednocześnie możliwość wyboru decyzji. Firmy przemysłu tytoniowego zamieszczają obecnie informację o ryzyku na opakowaniach papierosów. Na zasadzie analogii, pracodawcy muszą zatem mieć dokument potwierdzający poinformowanie pracownika o ryzyku zawodowym. Nie jest to jednak wystarczająca ochrona pracodawcy. Przypuśćmy, że pracodawca ocenił ryzyko na jego stanowisku jako małe lub średnie i poinformował o tym pracownika. Jeżeli pracownik uległby wypadkowi, to może wówczas twierdzić, że nie spodziewał się takich skutków aktywizacji zagrożeń i oczekiwać zadośćuczynienia od pracodawcy. Również informowanie o prawdopodobieństwie aktywizacji zagrożeń w takich okolicznościach może być niezrozumiałe. Zgodnie z nową filozofią bezpieczeństwa, pracownika nie interesuje, jakie jest prawdopodobieństwo jego śmierci, ale czy jest bezpieczny. Jeżeli pracodawca chciałby powiedzieć obecnie, że ryzyko jest duże, to wpada w pułapkę (norma PN-N-18002) konieczności podejmowania natychmiastowych działań w celu redukcji ryzyka. Pracownik lub związki zawodowe mogą żądać takich działań. Pozostaje zatem informowanie o skutkach aktywizacji zagrożeń - możliwych stratach (utrata zdrowia lub życia). Zgodnie z definicją informowanie jednak wyłącznie o stratach nie jest informowaniem o ryzyku (prawdopodobieństwo × strata).

Przedstawione okoliczności wskazują, że wykonanie oceny ryzyka i informowanie o wyniku według skali trójstopniowej zawiera dużo wątpliwości. Nie chroni to pracodawcy przed możliwymi roszczeniami, ze strony pracowników. Co należy zatem robić w obecnej sytuacji? Producenci papierosów zmuszeni zostali do zamieszczenia na opakowaniach ostrzeżenia, że "Palenie papierosów grozi rakiem płuc" - oznacza to groźbę utraty życia. Każdy, kto pali papierosy, nie może zatem obecnie twierdzić, że nie został ostrzeżony i pali papierosy nieświadomie. Podobną formułę można zastosować do problematyki bezpieczeństwa i higieny pracy.

Jak poinformować o ryzyku zawodowym pracownika?

Informowanie pracownika o ryzyku oraz zachowanie interesu pracownika i pracodawcy nie jest rzeczą łatwą. Propozycję przedstawiono na rys. 3. Zawiera ona następujące wymagania:
- Spełniony został przepis prawny (informacja o ryzyku zawodowym).
- Pracodawca może przestrzec pracownika o możliwości utraty zdrowia (w takich warunkach dla osiągnięcia maksymalnego efektu psychologicznego uzasadnione jest zawyżanie oceny).
- Poinformowanie o stratach wytwarza więź współodpowiedzialności za sprawy bezpieczeństwa pracownika i pracodawcy.
- Pracownik nie może tłumaczyć się, że nie znał skutków oddziaływania zagrożeń.

W przedstawionej propozycji zwrócono szczególną uwagę na motywowanie pracowników do bezpiecznej pracy. Jest to podstawowy warunek uzyskania poprawy stanu bezpieczeństwa.

Podsumowanie

W zakresie ryzyka zawodowego ukazało się szereg publikacji, opinii i propozycji metod oceny. Stworzono normy, przepisy oraz "dziesięć przykazań". Pomimo to pracodawcy są nadal zagubieni i pełni obaw, czy ich działania idą w dobrym kierunku. W przedstawionym artykule starałem się zwrócić uwagę czytelników na główne ułomności przepisów i podać własną ich interpretację. Wnikliwy czytelnik może z tego artykułu odnieść wrażenie, że wystarczy powiedzieć pracownikowi, że może utracić zdrowie lub życie w wyniku aktywizacji zagrożeń na jego stanowisku pracy, aby być w zgodzie z artykułem 226 Kodeksu pracy. Stwierdzenie to jest uproszczeniem, ale z pewnością jest w nim dużo racji. Jestem zwolennikiem metod oceny ryzyka pod warunkiem, że opierają się one na analitycznych podstawach, a nie na subiektywnych odczuciach. Twierdzę ponadto, że ocena ryzyka jest niezbędna w procesach podejmowania decyzji i zarządzania bezpieczeństwem, jest to jednak niezależny problem. Większość dotychczasowych rozwiązań proponowanych do oceny ryzyka ma niewiele wspólnego z zasadami takiej oceny. Autorzy starają się ułatwić proces identyfikacji zagrożeń, ale unikają pełnej oceny ryzyka. Dlatego, starając się ocenić dotychczasowe działania związane z ryzykiem zawodowym, doszedłem do przekonania, że obecnie mamy przerost formy nad treścią. Czy jest to prawda? - osądźcie Państwo sami.

dr hab. Zygmunt T. Niczyporuk
Profesor Politechniki Śląskiej

Dodaj swój komentarz


Anonim: walenie kotka za pomocą młotka (2001-10-31)

Jędruś: To jest prawda -rozdęte do granic wypisywanie co może się zdarzyć pracownikowi doprowadza do absurdu, gdzie to co może groźić pracownikowi jest większe od samego faktycznego zagrożenia. Jeden pracownik na tym samym stanowisku będzie pracował do emerytury , drugi zginie w ciągu dwóch lat pracy. Średnio wyjdzie, że jest duże zagrożenie - czy jest to prawda? (2001-12-21)

Jedruś: Problem tkwi w mentalnośći ludzkiej ich psychofizycznych zachowań. 1. Błąd człowieka jest na poziomie 0,6- 0,7 zadanej do wykonania czynności. 2. Odstępstwo od procedur - czynności technologicznych. 3. Ignorancja wykonawcy - brak nadzoru. (2001-12-21)

O.G.: Jestem dyrektorem szkoły a więc pracodawcą dla nauczycieli - w jaki sposób tak naprawdę mogę zabepieczyć nauczycieli przed agresywnymi postawami rodziców i ich dzieci, jak zmniejszać ryzyko takiej pracy, gdzie nierzadko przynoszone sa przedmiotu zagrażające zdrowiu i życiu, jak ocenić ryzyko zawodowe w zakresie rosnącej agresji i kontaktu z prawdziwą dziczą? Gdzie i jak obronić mojego pracownika przed niebepiecznym zachowaniem innych ludzi? Dlaczego choroby nerowo-pscyhiczne nie są chorobami zawodowymi u nauczycieli? Dlaczego nie stosuje się specyfikacji chorób zawodowych wg specjalnosci zawodowych - np. dlaczego nauczyciel plastyki otzrymuje tak łatwo jedyną chorobę zawodową, a nauczyciel języka polskiego nie może uddowodnić pogorszenia wzroku ze względu na liczbę prac poprawianych idąca w tysiące? Dlaczego wf nie może wykazać (tak jak tancerz), ze jego praca ma.może miec wpływ na pogorszenie się jego zdrowia? (2002-01-1)

Waldemar L.: Bardzo ładny ten artykuł, taki wesoły, czuję się teraz bezpieczny. (2003-07-11)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2001

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58482188