ATEST Ochrona Pracy

28 marca 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 12/2023

Pożegnanie z biurokracją?

Z uwagą przeczytałam artykuł J. Ślęzaka pt. "Pożegnanie z bronią" ATEST nr 12 z 2002 r. Nie przeczę, że zawiera on, między wierszami, niektóre istotne bolączki dotyczące działalności PIP. Całościowy przekrój tekstu świadczy jednak o tym, że Autor przeszedłszy na emeryturę, pożegnał się w istocie z bronią..., czyli z aktualnymi problemami szeroko pojętej działalności kontrolno-nadzorczej. Pierwszy przykład z brzegu, to twierdzenie, że PIP powinna podjąć legalnie działania prewencyjne bezpośrednio u rolnika. Świadczy ono o braku znajomości aktualnego tekstu ustawy o PIP, gdyż w jej art. 8 ust. 1 pkt 1 uprawnienia takie do działań o charakterze prewencyjnym u rolników indywidualnych są zapisane (zob. Obwieszczenie Marszałka Sejmu RP z 12 października 2001 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy o PIP, Dz.U. nr 124, poz. 1326). W praktyce inspektorzy pracy, specjaliści z tego zakresu, podejmują u rolników indywidualnych czynności prewencyjne. Odrębnym zagadnieniem jest kwestia skuteczności działań, które z uwagi na rozdrobnienie gospodarstw rolnych, zwłaszcza w Małopolsce, i swoistą mentalność rolników indywidualnych, niekoniecznie muszą poprawiać stan bezpieczeństwa w gospodarstwach rolnych, ponieważ każdy rolnik czuje się "panem na zagrodzie" i z prewencyjnym oddziaływaniem nie musi się liczyć. Państwowa Inspekcja Pracy podejmowała także i realizuje nadal szeroko zakrojoną akcję prewencyjną poprzez drukowanie ulotek informacyjnych dla rolników indywidualnych, ukazujących podstawowe zagrożenia potencjalnie występujące w gospodarstwach rolnych.

W tych rzeczywistych warunkach, jeżeli potrzebna jest zmiana normatywna, to na pewno nie ustawy o PIP, lecz wnioski legislacyjne powinny być skierowane pod adresem ustawodawcy, aby dokonał swoistego powiązania rolniczej składki ubezpieczeniowej ze stanem warunków bezpieczeństwa w gospodarstwie rolnym. Taka regulacja prawna mogłaby skłonić rolników indywidualnych do większej dbałości o bezpieczeństwo w gospodarstwie rolnym.

Kontrowersyjne pomysły

Druga widoczna niekonsekwencja w omawianym artykule polega na tym, że Autor z jednej strony chciałby wyeliminować kontrolę i nadzór PIP nad higieną pracy, względnie alternatywnie wyposażyć PIP w zaplecze badawczo-pomiarowe stężeń i natężeń czynników szkodliwych dla zdrowia w środowisku pracy, a z drugiej przywrócić PIP do sprawowania nadzoru i kontroli nad warunkami pracy w kopalniach węgla kamiennego. Oba te pomysły są, z realnego punktu widzenia, niecelowe.

Po pierwsze, tworzenie zaplecza badawczo-pomiarowego wymaga znacznych nakładów finansowych, a na to budżetu państwa w chwili obecnej nie stać. Z ekonomicznego punktu widzenia istnieje znacznie większa zasadność unowocześniania sprzętu pomiarowego, będącego w dyspozycji PIS, aniżeli tworzenia bazy badawczo-pomiarowej w PIP. Twierdzenie, że nakazy inspektorów pracy opierane są na przestarzałych pomiarach jest dalekie od rzeczywistości, gdyż owe stosowne badania mają prawo wykonywać laboratoria upoważnione przez organy PIS. Rezygnacja zaś z nadzoru nad higieną pracy jest pomysłem świadczącym o nieznajomości podstawowych zagadnień bezpieczeństwa i higieny pracy, ponieważ problematyka bezpieczeństwa pracy jest tak ściśle powiązana z zagadnieniami higieny pracy, że niejednokrotnie określenie precyzyjne linii podziału nie jest praktycznie możliwe. Pozbawienie więc PIP nadzoru i kontroli nad higieną pracy prowadziłoby wprost do sparaliżowania działalności tego organu kontrolno-nadzorczego. Nie bez znaczenia jest fakt, że w dyrektywach unijnych używane jest nieco inne określenie, a mianowicie bezpieczeństwo i ochrona zdrowia, zawierające w sobie owo pojęcie higieny pracy, toteż skoro zamierzamy wejść do Unii Europejskiej, to dokonywanie proponowanych zmian, likwidujących nadzór inspekcji pracy nad higieną pracy, byłoby niedorzecznością, tym bardziej, że wszystkie europejskie inspekcje pracy sprawują kontrolę nad problematyką bezpieczeństwa i ochrony zdrowia pracowników.

Po drugie, kwestia nadzoru nad działalnością kopalń węgla kamiennego nie przedstawia się tak, jak to pozornie wynika z twierdzeń Autora. PIP nie została "wyprowadzona z nadzoru nad warunkami pracy w kopalniach", lecz w wyniku porozumienia GIP - WUG ustalono, że nadzór nad warunkami pracy pod ziemią będzie zasadniczo realizowany przez WUG, posiadający wysokiej klasy specjalistów w tym zakresie, podczas gdy kadra górnicza inspekcji pracy w latach 80. miała charakter szczątkowy. Porozumienie było więc podyktowane racjonalnym podejściem do kontroli i nadzoru nad warunkami pracy w tych jednostkach. Nie oznacza ono wyprowadzenia PIP z nadzoru nad kopalniami, gdyż takowy jest nadal sprawowany na powierzchni tych jednostek, toteż wskazane porozumienie nie uchyla przepisów ustawy o PIP. Odrębnym zagadnieniem są praktyczne możliwości sprawowania tego nadzoru, do którego potrzeba wysokokwalifikowanej kadry specjalistów z zakresu górnictwa, których obecnie w PIP brakuje. Znacznie lepszą i skuteczniejszą metodą sprawowania kontroli i nadzoru jest poprawne współdziałanie kilku różnych organów nadzoru i kontroli, np. PIP z PIS, czy PIP z WUG, aniżeli koncentrowanie wszystkich zagadnień w ręku jednego, choćby podległego Sejmowi organu, który nie posiada wystarczających środków do podołania tak szerokim zadaniom.

Główne zadania to prawna ochrona pracy

Wbrew twierdzeniom J. Ślęzaka, główne zadania PIP to nie problematyka bhp. Zarówno prawna ochrona pracy, jak i bezpieczeństwo i higiena pracy, stanowią równoprawne dwa filary działania PIP. Jeżeli jednak spojrzeć na sprawę pod kątem aktualnej potrzeby koncentracji zadań, to w chwili obecnej przeważają zagadnienia prawnej ochrony pracy, a nie bhp. Z jakiego powodu? Otóż z prostego, gdyż ponad 80% pracodawców nie zatrudnia więcej niż 50 pracowników, stąd trudno mówić u tak drobnych pracodawców o wielkich problemach i zagadnieniach związanych z bezpieczeństwem pracy, tym bardziej, że większość tych pracodawców zasadniczo zajmuje się działalnością handlową. Oczywiście nie chciałabym absolutnie bagatelizować zagadnień bhp, gdyż są one równie ważne jak prawna ochrona pracy. W ujęciu statystycznym, niewątpliwie jednak przeważa obecnie prawna ochrona pracy i dlatego twierdzenie przeciwne i namawianie do koncentracji sił i środków idących pod prąd rzeczywistości jest nieporozumieniem, wynikającym chyba z nieznajomości realiów.

Grafika K.Sowińskiego

Milczenie nad niekompetencją?

Niezbędne jest wprowadzenie, zdaniem J. Ślęzaka, systemu kontroli śladem inspektora pracy, jako elementu doskonalenia pracy inspektorskiej. Autor wskazuje, że kontrole inspektorów często nie dostrzegają istotnych zagadnień widocznych na pierwszy rzut oka, podaje następnie przyczyny obciążające kontrolujących. Niestety, mimo długoletniego stażu pracy w inspekcji pracy nie stać go na obiektywną analizę tego stanu rzeczy. Wspomina, co prawda, mimochodem o pogoni za statystyką, o biurokracji, ale nie podaje żadnych środków zaradczych, z wyjątkiem owych kontroli śladem inspektora pracy, które mają być złotym środkiem na uzdrowienie sytuacji. Gdyby to było panaceum, sprawa dawno byłaby załatwiona, ponieważ owe kontrole śladem inspektora pracy były przeprowadzane przez przełożonych inspektorów pracy. Problem jest bardziej złożony i wynika w istocie z biurokratycznych metod działania i nieprzystosowania zasad funkcjonowania inspekcji pracy do modelu obowiązującego w państwach Unii Europejskiej. Twierdzenie o braku kompetencji, tchórzostwie czy wygodnictwie wśród kadry inspektorów pracy jest oczywistym nadużyciem. Kadra jest wysokokwalifikowana i składa się głównie z ludzi działających w dobrze pojętym interesie szeroko rozumianej ochrony pracy. Oczywiście, że jak w każdej instytucji, tak samo w PIP są pracownicy wybitni, bardzo dobrzy, dobrzy, dostateczni i tacy, którzy nie powinni tam pracować. Nie zmienia to jednak generalnej oceny przygotowania zawodowego inspektorów pracy, jako rzeszy ludzi o bardzo wysokich kwalifikacjach i umiejętnościach. Nie będę się tutaj powtarzała, gdyż szczegółowo o tym pisałam (zob. "Pokrzywdzony inspektor pracy" A-OP nr 10 z 2001 r. ).

Cel funkcjonowania inspekcji pracy

Główny problem sprowadza się do tego, jaki jest cel funkcjonowania inspekcji pracy? Każda na świecie istniejąca inspekcja pracy ma za zadanie likwidację naruszeń prawa pracy i docelowo doprowadzenie do takiej sytuacji, aby jak największa liczba pracodawców dobrowolnie przestrzegała tych przepisów. Oczywiście, ten drugi cel ma charakter sztandarowy, czyli jest to cel, do którego stale należy dążyć, natomiast realne, bieżące znaczenie ma zadanie doprowadzenia do likwidacji stwierdzonych naruszeń prawa pracy. Aby realizować ten cel, PIP została ustawowo wyposażona w prawne środki działania, w postaci m.in. prawa do kontroli, do wydawania nakazów, kierowania wystąpień, ścigania sprawców wykroczeń itd. Zadaniem skutecznie działającego inspektora pracy jest podjęcie w przypadku stwierdzenia naruszeń prawa pracy właściwych, indywidualnie dobranych środków, przy pomocy których doprowadzi do rzeczywistej likwidacji uchybień. Może to przybierać formę od oddziaływania prewencyjnego, po działalność decyzyjną i penalizacyjną. Zasada racjonalnego funkcjonowania wymaga, aby inspektor pracy dobrał taki odpowiedni środek oddziaływania, który w najprostszy sposób doprowadzi go do celu w postaci rzeczywistego zlikwidowania uchybienia. Gdyby inspektorzy pracy mogli działać wedle omówionego wzorca postępowania, nie byłoby większego problemu.

Biurokracja i statystyczna obsesja

Biurokracja spowodowała, że celem inspekcji pracy stała się: liczba kontroli na jednego inspektora, liczba wydanych decyzji, liczba skierowanych wystąpień, liczba mandatów karnych, czy wniosków o ukaranie skierowanych do sądu itd., a celem całej instytucji, coroczne sporządzanie sprawozdania. W sprawozdaniu zamiast głównie pokazywać efekty, ukazuje się zasadniczo liczby środków działań pokontrolnych. Podjęte prawne środki działania zmierzają oczywiście do likwidacji uchybień, ale czy są skuteczne, tego z pewnością nie wiadomo, ponieważ każdej kontroli inspektora pracy nie towarzyszy, z braku czasu, rekontrola. Celem działania urzędu jest statystyka, wskaźniki, sprawozdania, elaboraty, wreszcie sporządzenie sprawozdania przez GIP, a nie efekty w postaci likwidacji uchybień, nie praca nad prostymi metodami funkcjonowania pozwalającymi najłatwiej osiągnąć główny cel.

Przy okazji sprawozdania GIP, aż się prosi zaglądnąć do wzorców II RP, kiedy to rozmiary sprawozdania nie przekraczały obecnego skrótu znajdującego się na stronie internetowej PIP. Taka też powinna być wielkość sprawozdania GIP, gdyż szkoda czasu na coroczne zwiększanie rozmiaru sprawozdania, ponieważ w całości nikt nie jest w stanie go przeczytać. Sprawozdanie powinno oczywiście zawierać strukturę treści przewidzianą w Konwencji nr 81 MOP, ale w rozsądnych pojemnościowo granicach. Znacznie ciekawsze byłoby syntetyczne sprawozdanie GIP, ukierunkowane głównie na uzyskane efekty pracy wraz z załącznikami w postaci sprawozdań wszystkich okręgowych inspektorów pracy, pozwalających na zapoznanie się z problemami poszczególnych regionów kraju, jak to miało miejsce w okresie przedwojennym.

Obowiązek wykorzystania środków prawnych

Dla zilustrowania zbędnych czynności inspektorskich wystarczy przytoczyć typowy przykład biurokratycznego funkcjonowania. Inspektor pracy stwierdził niewydanie pracownikowi świadectwa pracy i polecił pracodawcy niezwłocznie jego wydanie. Następnego dnia po kontroli dochodzi do sporządzenia i wysłania byłemu pracownikowi świadectwa pracy. Tymczasem inspektor pracy sporządza protokół z kontroli, wraca do swej siedziby i kieruje w tej sprawie wystąpienie zobowiązujące pracodawcę do wydania byłemu pracownikowi świadectwa pracy. Po przepisaniu i wysłaniu pocztą, wystąpienie trafia do pracodawcy po mniej więcej dwóch tygodniach od zakończenia kontroli. Pracodawca już dawno zapomniał o sprawie, a tutaj ma jeszcze sporządzić odpowiedź na wystąpienie, bowiem pouczenie do tego go obliguje.

Każdy zdrowo myślący człowiek nie nazwie takiej sytuacji inaczej, jak zbędną biurokracją. Powstaje pytanie, jak w takiej sytuacji powinien postąpić inspektor pracy, oczywiście pod warunkiem, że system biurokratyczny zostanie zlikwidowany? Sprawa jest prosta. Inspektor winien osobiście sprawdzić za dwa dni, czy świadectwo zostało wydane. Jeżeli naruszenie prawa ma charakter incydentalny, zbędne jest sporządzanie protokołu, czy notatki służbowej z kontroli, gdyż wystarczające powinno być jego oświadczenie na temat likwidacji uchybienia odnotowane w stosownej, także odformalizowanej, statystyce inspekcyjnej. Najważniejszy jest bowiem efekt, natomiast prawne środki działania powinny być stosowane wyłącznie wówczas, gdy jest to niezbędne. Na przykład, jeśli pracodawca będzie kwestionował obowiązek wydania świadectwa z uwagi na nierozliczenie się pracownika z pracodawcą i mimo ustnych wyjaśnień inspektora nie zmieni zdania. W takim przypadku trzeba sporządzić protokół, wystąpienie, a nawet wniosek o ukaranie lub nałożyć mandat karny. W PIP niestety biurokracja zakorzeniła się głęboko. Inspektorowi pracy po prostu się nie wierzy, jeśli nie przedstawi pisemnego dowodu i to najlepiej potwierdzonego. Żeby nie być gołosłowną, już nie pamiętam jak dawno zlikwidowano obowiązek potwierdzania delegacji służbowych. W PIP nie, wystarczy pojechać do Ośrodka Szkoleniowego we Wrocławiu, aby się przekonać, że skrupulatnie potwierdzają delegację.

Inny przykład: w związku ze zmianą Kodeksu postępowania administracyjnego i ogólnym odformalizowaniem, wprowadzonym bodaj w 1990 roku, zlikwidowano także obowiązek załączania biletów do delegacji służbowych. W PIP nie, jak ktoś jedzie ekspresem musi dołączyć bilet, bo nie wierzą inspektorowi kontroli państwowej, że naprawdę jechał ekspresem, a nie pośpiesznym czy osobowym! Podobnie jest z prawnymi środkami działania, których obowiązek stosowania został w trybie wewnętrznym narzucony, aby można było wykazać się papierkiem, że określone działania zostały podjęte.

Listy kontrolne

Od dwóch lat funkcjonują w inspekcji pracy tzw. listy kontrolne, znane zresztą inspekcjom państw zachodnich, ale wykorzystywane zgoła w zupełnie inny sposób. W państwach zachodnich lista kontrolna głównie służy do tzw. samokontroli pracodawcy. To znaczy, inspektor pracy przesyła pracodawcom listę kontrolną, pracodawca na jej podstawie dokonuje samooceny zawartych w liście zagadnień i odsyła ją inspektorowi pracy. Na tej podstawie inspektor dokonuje analizy i planuje czynności kontrolne. Efekt listy kontrolnej polega na tym, że podstawowe nieprawidłowości pracodawca ma możliwość zlikwidować jeszcze przed przybyciem inspektora na kontrolę. Kontrolujący może pobieżnie sprawdzić podstawowe zagadnienia i przejść do istotnych problemów występujących u danego pracodawcy. Tymczasem w polskiej inspekcji inspektorów pracy zasadniczo obarczono koniecznością szczegółowego dokonywania kontroli wszystkich zagadnień wedle spisu listy kontrolnej, co powoduje ten efekt, że po sprawdzeniu tych podstawowych spraw inspektor już nie ma czasu na zajęcie się istotnymi problemami, bo goni go statystyka. Ma bowiem obowiązek "wypracować" odpowiednią liczbę kontroli, nakazów, wystąpień, mandatów karnych itp., bo od tego zależy struktura jego wynagrodzenia.

Kontrola i rekontrola

Jeszcze nie tak dawno PIP medialnie ogłaszała tzw. akcje kontroli budów. W skali kraju w tym samym czasie kontrolowano ileś tam tysięcy budów, a rekontroli poddawano 25-30% pracodawców, u których stwierdzono poważne zagrożenia. Akcje te były rokrocznie powtarzane i stan warunków pracy na budowach nie ulegał zasadniczo zmianie. Popełniano bowiem kardynalny błąd, polegający na tym, że poddawano rekontroli tylko jakiś procent kontrolowanych podmiotów, a nie wszystkie. Z punktu widzenia teorii zasad kontroli państwowej, trudno sobie wyobrazić skuteczny mechanizm kontrolno-nadzorczy, który kontroli nie łączy immanentnie z rekontrolą. Poprawnie należałoby skontrolować i zrekontrolować, np. tylko 1000 budów w skali kraju (bo wcale nie liczba podmiotów skontrolowanych decyduje o pomyślności takiej akcji i nie ona skłoni pracodawców do przestrzegania prawa), ale tak długo podejmować prawne środki działania, aż na tych budowach dojdzie do trwałej poprawy warunków pracy. Taki sposób postępowania, nagłośniony medialnie, musi spowodować zmianę podejścia pracodawców do warunków pracy na budowie. Okaże się bowiem, że PIP jest jednostką konsekwentną i jeżeli trafi do danego pracodawcy, to wymusi wszystkimi dopuszczalnymi środkami prawnymi przestrzeganie przepisów prawa pracy. O takim organie kontrolnym nie będzie już można mówić, że inspektorzy pracy gonią z wywieszonym językiem za statystyką i nie mają czasu zająć się poważnymi problemami. Słowem, nie liczba kontroli i wydanych prawnych środków pokontrolnych decyduje o pomyślności, ale przede wszystkim konsekwencja. Lepiej przeprowadzić mniej kontroli i zastosować mniej środków pokontrolnych, lecz w stosunku do pracodawców prezentować postawę organu działającego konsekwentnie i skutecznie.

Statystyka porównawcza

Statystyka porównawcza w erze wejścia Polski do Unii Europejskiej jest oczywiście rzeczą ważną. W tym zakresie istnieje potrzeba przewartościowania poglądów parlamentarzystów, a zwłaszcza członków ROP. Panuje bowiem błędne przekonanie, że rozmiar prac realizowanych przez PIP nie jest dostosowany do wymagań unijnych, skoro w państwach UE na jednego inspektora pracy przypada średnio rocznie 250-300 kontroli, a u nas tylko 76. Miałam możliwość zapoznania się z danymi statystycznymi z lat 90. kilkunastu państw Europy Zachodniej. Liczba czynności kontrolnych rzeczywiście oscyluje w podanych granicach. Rzecz jednak w tym, że struktura statystyki jest zupełnie odmienna niż w Polsce. Przykładowo, do czynności kontrolnych liczonych jednostkowo wlicza się np. telefon do pracodawcy wykonany przez inspektora w konkretnej sprawie, czego u nas do tych czynności nie zalicza się. Ponadto, wielkość zadań inspektorów zachodnich mierzona jest, oprócz kontroli, środkami działań pokontrolnych. W tym zakresie okazuje się, że takich środków w niektórych państwach w danym roku nie ma w ogóle, albo mają charakter jednostkowy lub maksymalnie dwucyfrowy. W celu niedeprecjonowania zadań realizowanych przez inspektorów PIP należałoby jak najszybciej dostosować statystykę PIP do zasad stosowanych w państwach UE, gdyż tylko wówczas będzie można dokonać rzeczowego i rzetelnego porównania. Nie wchodząc w szczegóły, śmiem twierdzić, uwzględniając tylko czynności kontrolne i pokontrolne inspektorów pracy PIP, że wielkości te w sumie będą znacznie odbiegać od średniej europejskiej, oczywiście na naszą korzyść.

Racjonalna działalność

Aby stworzyć skuteczniejszy, odbiurokratyzowany model inspekcji pracy, wystarczy w trybie wewnętrznym dokonać odpowiednich przewartościowań i pozwolić inspektorom pracy racjonalnie funkcjonować. Skończyć z permanentną podejrzliwością względem kontrolera państwowego. Jeżeli ktoś nie spełnia wymagań, aby być takim kontrolerem, to należy wyeliminować go z tego grona, natomiast pozostałych trzeba traktować poważnie i rozliczać wedle efektów pracy, polegających na likwidacji uchybień u pracodawców. To, o czym tutaj napisałam, nie jest niczym odkrywczym, gdyż taki sposób kształtowania pozycji i zadań inspektora pracy wynika wyraźnie z Konwencji nr 81 MOP, która nadaje inspektorowi pracy prawo do decydowania o sposobie postępowania zmierzającego do likwidacji uchybień, a nie nakazuje mu tworzenia zbędnej papierkowej biurokracji. Czas więc najwyższy, aby niezależnie od hasłowych sloganów, mówiących o konieczności dostosowania polskiego prawa do prawa unijnego, wprowadzić rzeczywiste zasady funkcjonowania inspekcji pracy zgodne zarówno z prawem międzynarodowym, jak również z obowiązującą obecnie ustawą o PIP, z której królująca biurokracja wcale nie wynika.

Nie chciałabym, aby moje słowa zostały opacznie zrozumiane i spowodowały przysłowiowe "przykręcenie śruby" inspektorom pracy, gdyż efekt może być taki, że śruba pęknie... Kierujący tą instytucją muszą sobie uświadomić, że jakość i ilość pracy to naczynie połączone. Innymi słowy nie da się wyśrubować wskaźników statystycznych i powiedzieć: "my już nie żądamy niczego więcej od inspektorów pracy, jak tylko średnio 76 kontroli, ale chcemy oprócz tego jedynie dobrej jakościowo pracy". Inspektorzy pracy już obecnie wykonują co najmniej 300 czynności kontrolnych w skali roku na jednego inspektora w rozumieniu statystyki państw zachodnich, toteż rzeczą ich przełożonych jest jedynie stosowne przewartościowanie statystyczne faktycznie wykonywanych zadań. Tymczasem z roku na rok ustawodawca nakłada na PIP kolejne zadania, a wskaźniki statystyczne utrzymuje się na tym samym poziomie. Struktura tych zadań jest ogromna, toteż aby osiągnąć jakościowo lepszą pracę musi się, zgodnie z zasadą naczyń połączonych, uzyskać na to wolny czas. Uczynić to można bez konieczności zmian normatywnych, poprzez zlikwidowanie opisywanej biurokracji, poprzez wskazanie głównego celu funkcjonowania inspekcji i racjonalne stosowanie prawnych środków działania PIP, co spowoduje uzyskanie przez inspektorów pracy czasu na poprawę jakości i skuteczności ich pracy.

Myślę, że chwila jest po temu sposobna, zważywszy na zmianę Głównego Inspektora Pracy. Sądzę, że pierwsza kobieta w Polsce na tym stanowisku, o wykształceniu prawniczym, której nieobca powinna być teoria organizacji i zarządzania, a także zasady skutecznej kontroli państwowej, powinna poradzić sobie z molochem biurokratycznym i wyprowadzić inspekcję pracy na prostą, skuteczną ścieżkę funkcjonowania, czego w 2003 r. życzy pisząca te słowa.

Maria Schumann

Dodaj swój komentarz


inspektor bioz: Przeczytałem dobre - nie wspomina Pan jednak o tych faktach że czesto petent musiał zjawić się w siedzibie PIP a tam na pierwszy rzut oka okazało się, że nie są spełniane normatywy nakazane petentowi. Jak pouczać w tych warunkach. Uwazam że Inspektor PIP powinien współpracować w czasie kontroli z inspektorem bhp - on powinien uczestniczyć przy kontroli. Nie wiem dlaczego w kontrolach toleruje sie to że inspektor bhp nie podlega bezpośrednio kierownikowi zakładu a więcz wyznaczonemu kierownikowi dzialu itp gdzie musi kierować swoje uwagi i polecenia. Tak jest napewno w Ministerstwie Finansów. Stare dobre powiedzenie, ryba psujesię od głowy. (2003-02-21)

JB: Efekty pracy pip polegające na wykrywaniu uchybień pracodawców,to nadal jest ten sam system działania.Moim skromnym zdaniem nie należy czyhać na błędy pracodawców,lecz przed takimi ich ustrzec,czyli kłania się nadal dla PIP temat profilaktyka.A profilaktyka to napewno nie ilość wykrytych uchybień i kar. (2003-02-22)

herod baba: Osobiście uważam artykuł za dobry, ale w nim brakuje mi najważniejszego właśnie tego, że PIP musi być zreformowana i to jak najszybciej.PIP powinna bezgwzlędnie podlegać Ministerstwu, jak to było przed wojną 39 r. a nie jak obecnie pod Sejm. Bez tego nie nastąpią, żadne korzystne zmiany o których pani pisze.PIP to Państwo w Państwie, a tak nie może być.Wojewoda powinien nadzorować pracę OIP, oraz zatwierdzać Okręgowego Inspektora Pracy na wniosek GIP-a, przy jego mianowaniu.Ilość etatów ispektorów pracy w okręgu, powinna być uzależniona od ilości podmiotów gospodarczych i zatrudnionych w nich pracowników.Obecnie jest to bardzo droga stuktura PIP, którą musi utrymywać podatnik,a który ma nie wiele do powiedzenia w tej sprawie. (2003-02-24)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2003

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58068265