ATEST Ochrona Pracy

29 marca 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 12/2023

Etyka ważniejsza niż pieniądze

Rozmowa z Wiktorem Piwkowskim, przewodniczącym Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa.

 

Robert Kozela: Statystyki wypadkowe nie napawają optymizmem, inspekcja pracy alarmuje, że na budowach jest źle pod względem bezpieczeństwa. A jaka jest pańska ocena sytuacji?

Wiktor Piwkowski
Wiktor Piwkowski

Wiktor Piwkowski: Źle, to mało powiedziane, jest dramatycznie. W Polsce co roku na budowach ginie ponad sto osób. Śmierć tylu ludzi świadczy o tym, że budownictwo należy do najniebezpieczniejszych gałęzi naszej gospodarki. Trzeba przy tym zaznaczyć, że ponad sto ofiar śmiertelnych w budownictwie to około jednej czwartej wszystkich osób, które co roku giną w wypadkach śmiertelnych w pracy. Nie wspominam o wypadkach ciężkich w budownictwie, o wypadkach w ogóle, ponieważ wypadki śmiertelne są najbardziej wymowną miarą skali problemu. Przekonanie, że trzeba je zdecydowanie ograniczyć legło u podstaw naszych działań i spowodowało, że zaczęliśmy walczyć o bezpieczeństwo pracy na budowach.

 

No właśnie, czy kierowany przez pana Polski Związek Inżynierów i Techników Budownictwa podejmuje jakieś działania w tym kierunku?

Oczywiście, że tak. Od lat podejmujemy różne przedsięwzięcia związane z bezpieczeństwem pracy w budownictwie, jest to dla nas bardzo ważne zagadnienie. W 2005 roku odbyło się w Polsce posiedzenie organizacji inżynierskich z państw tak zwanej Grupy Wyszehradzkiej. Podjęliśmy wspólnie uchwałę o konieczności zwrócenia uwagi na problem bezpieczeństwa w budownictwie oraz zainteresowania nim rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej. Od czasu tamtej uchwały konsekwentnie podejmowaliśmy różne starania, żeby w większym stopniu zainteresować branżę budowlaną sprawami bezpieczeństwa pracy. Aż wreszcie inicjatywa Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa trafiła na dobry grunt i spotkała się z zainteresowaniem największych firm budowlanych w Polsce. Dzięki temu w sierpniu 2010 roku możliwe było podpisanie porozumienia, które ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa pracy w budownictwie. Jest to porozumienie o podjęciu wspólnych działań na rzecz bezpieczeństwa pracy przez największe firmy budowlane działające na rynku polskim. W ten sposób - od inicjatywy w Grupie Wyszehradzkiej, przez uchwałę Zarządu Głównego PZITB, po porozumienie firm budowlanych, o którym wspomniałem - konsekwentnie działamy na rzecz poprawy warunków pracy na budowach.

 

Czy to porozumienie dużych firm budowlanych ma szansę zmienić ponury obraz wypadkowości, o którym pan mówi? Które firmy się zaangażowały? Jaka jest moc sprawcza tej inicjatywy?

Porozumienie podpisała grupa złożona z największych firm wykonawczych na polskim rynku budowlanym: Bilfinger Berger Budownictwo, Budimex, Polimex Mostostal, Skanska, Warbud, Hochtief, Mostostal Warszawa, przy współudziale Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. Nasze porozumienie ma na celu systematyczne działanie w celu zredukowania liczby wypadków śmiertelnych w pierwszej kolejności, a w drugiej - wypadków w ogóle. Tych siedmiu wielkich generalnych wykonawców jest w stanie wpłynąć na bardzo wielu podwykonawców, czyli małe oraz średnie firmy, w których wypadków zdarza się najwięcej. Istotą porozumienia jest zatem nie tylko działanie w obszarze własnych przedsiębiorstw, ale również mocne oddziaływanie na podmioty podwykonawcze. Co ważne, porozumienie ma charakter otwarty. Nazwałbym je początkiem drogi. Jeżeli znacząca firma zechce przystąpić do porozumienia i uznać nadrzędność bezpieczeństwa pracy nad innymi celami, to my chętnie widzimy ją w swoim gronie.

Będziemy współpracować z każdym, kto ma na celu poprawę bezpieczeństwa pracy. Zakładamy także jak najdalej idącą współpracę z instytucjami publicznymi i organami państwowymi, działającymi w tym samym, co deklarowany przez nas, celu. Nie było jeszcze nigdy w Polsce zdarzenia, aby wymienione przeze mnie przedsiębiorstwa, konkurujące ze sobą na rynku, podjęły wspólne działanie, zmierzające do czegoś, co jest głęboko etyczne - do zmniejszenia liczby śmiertelnych wypadków na budowach. Dlatego, moim zdaniem, podpisanie "Deklaracji w sprawie porozumienia dla bezpieczeństwa pracy w budownictwie" jest wydarzeniem historycznym w naszej branży.

 

Realizacja porozumienia będzie zależała od konkretnych ludzi, nie tylko od kierownictwa dużych firm, ale i od pracowników nadzoru. Jak widzi pan rolę kadry inżynieryjnej i technicznej w zapewnieniu bezpieczeństwa pracy w budownictwie?

Jest to rola podstawowa, ponieważ, po pierwsze: należy to do obowiązków kadry inżynieryjnej, po drugie: ta kadra jest również najbardziej świadomą częścią załóg pracowniczych i ma etyczny obowiązek dbania o ludzi, którymi kieruje. Mamy tutaj do czynienia z dwoma składnikami: obowiązkiem zawodowym kadry i etyką, którą powinna się kierować. Myślę zatem, że trudno jest przecenić jej rolę, bo kadra inżynierska w praktyce decyduje o powodzeniu wszelkich działań dotyczących bezpieczeństwa pracy.

 

Przy okazji programu, o którym mówimy, nasuwa się pytanie o rolę pracodawców z branży budowlanej w zakresie bezpieczeństwa pracy. Nie chodzi mi o oczywiste obowiązki zapisane w kodeksie pracy, ale o stosowanie dobrych praktyk, wymaganie od podwykonawców zapewnienia bhp, nietolerowanie przymykania przez nadzór oczu na rażące nieprawidłowości. Jak duża część firm budowlanych podchodzi w ten sposób do bezpieczeństwa?

Mamy porozumienie siedmiu największych firm. Jego oddziaływanie obejmuje około trzydzieści procent polskiego budownictwa, a to stanowi istotną część rynku. Mam dobrą opinię o dużych pracodawcach. To są firmy, które są głównymi graczami na rynku budowlanym. W nich świadomość odpowiedzialności za bezpieczeństwo ludzi jest ogromna. Ogromna jest też ich rola. To one są swego rodzaju prasą, która wytwarza ciśnienie na podwykonawców. Chodzi mi o pozytywny nacisk w zakresie kształtowania kultury bezpieczeństwa pracy. To jest właściwie istotą oddziaływania tych firm na bardzo szeroki obszar budownictwa i to chcemy wykorzystać. Wynika to z naszego porozumienia, dlatego też chcemy je poszerzać o kolejne świadome, wielkie firmy, które wytworzą odpowiednie ciśnienie. Powiedziałbym nawet, że stworzą modę na bezpieczeństwo pracy.

 

Czy firmy budowlane można jakoś zachęcać do dbałości o warunki pracy? Innymi słowy: jak stymulować działania podejmowane przez samych pracodawców z branży budowlanej na rzecz poprawy bezpieczeństwa?

Zaskoczę pana, bo uważam, że stymulacja ta powinna mieć charakter nie finansowy, ale etyczno-moralny. To, co my robimy i co chcemy propagować, to nie jest wprowadzanie zachęt finansowych, ulg podatkowych czy czegoś w tym rodzaju. Nie, to nie o to chodzi. Powiem może inaczej: dbałości o życie ludzkie nie wolno kupować. Jest to obowiązek etyczny pracodawcy. Nasze wysiłki idą w tym kierunku, żeby do takiego podejścia przekonać pracodawców, żeby uświadomić im wagę tego elementarnego obowiązku.

 

Mówi pan o presji, którą trzeba wywierać na mniejsze firmy budowlane, żeby przekonać je do działań na rzecz bhp. Czy podwykonawcy i podwykonawcy podwykonawców są słabym ogniwem na budowach, jeśli chodzi o bhp?

Najsłabszym, bo im bardziej schodzimy w dół, im mniejsze są to firmy, tym świadomość jest coraz mniejsza. Właściwie o to chodzi w naszych działaniach, żeby dotrzeć do tych najmniejszych firm, żeby do bhp przekonać ich właścicieli i kierowników. Bo na górze procesu budowlanego, w dużych firmach, są służby zajmujące się bezpieczeństwem, są już dobre praktyki, są osiągnięcia. Na przykład: największa budowa ostatnich lat w Polsce, budowa Oczyszczalni Ścieków "Czajka" w Warszawie, przebiegła bez wypadków. Dlatego, że generalny wykonawca - firma Warbud - zapewniła tak skuteczny system ochrony pracy, że nie doszło do nich. Co ciekawe, na tej budowie było bardzo dobre współdziałanie między wykonawcą a Państwową Inspekcją Pracy. To rzadki przykład wspólnego działania, gdzie nie było podziału na uciekających i goniących, tylko skuteczny program zapewnienia bezpieczeństwa pracy. Ale na dole jest źle, jest czasem wręcz tragicznie - tam właśnie najczęściej dochodzi do wypadków. Bo wypadki z reguły zdarzają się tam, gdzie kultura bezpieczeństwa pracy jest najniższa, a taka jest, niestety, w małych firmach budowlanych.

 

Od lat słyszy się narzekania, że jeśli w przetargu decyduje wyłącznie cena, to wygrywa się go, tnąc koszty, między innymi na bhp. Czy rzeczywiście trzeba ciąć bhp? Może właśnie porozumienie między dużymi firmami poprawi tę sytuację? A może trzeba zmienić ustawę o zamówieniach publicznych i wpisać sztywne koszty na bezpieczeństwo?

Chcemy doprowadzić do pewnych zmian, choć moją ideą nie jest zmienianie ustawy o zamówieniach publicznych. Uważam, że trudno jest odmawiać inwestorom prawa do wyboru niskiej ceny. Chcemy natomiast zastawić małą "pułapkę" i - wykorzystując zapisy w prawie o zamówieniach publicznych - domagać się, aby nakłady na bezpieczeństwo pracy były po pierwsze wyodrębnione, a po drugie - ujawnione. Żeby w ten sposób były chronione przed pazernością przedsiębiorcy, który gotów jest zaoszczędzić na bezpieczeństwie, tylko po to, żeby poprawić swój wynik ekonomiczny.

 

Jak to konkretnie ma wyglądać?

To właściwie idzie w tym kierunku, żeby już w zapytaniu ofertowym i ofercie ujawniano zakres nakładów na bezpieczeństwo pracy, a później, żeby to było również precyzyjnie rozliczane. To znaczy, firma budowlana musiałaby pokazać, czy zrealizowała te przedsięwzięcia z zakresu bhp, które wyceniła w ofercie. Oczywiście, nie kłóci się to z możliwością wyboru niskiej ceny, ale musi mieć ona zdrowe źródła. Chodzi o to, żeby niska cena nie była oparta na oszustwie i oszczędzaniu na bezpieczeństwie pracowników.

 

W porozumienie, o którym pan mówi zaangażowało się kilka firm, dbających o bhp. Jednak chciałbym zapytać, jak generalnie bezpieczeństwo pracy jest postrzegane przez pracodawców i kadrę w budownictwie? Wciąż jako uciążliwość i zbędny koszt czy może przebija się już pogląd, że wypadek to strata dla firmy, nie tylko finansowa, ale i wizerunkowa?

W dobrych firmach budowlanych, nie dzieląc ich na duże czy małe, w naprawdę dobrych firmach jest świadoma kadra. I ta kadra inżynieryjna zdaje sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności za życie i zdrowie pracowników. To są naprawdę ludzie, którzy chcą organizować pracę bezpiecznie, ale nie zawsze jeszcze mają odpowiednią wiedzę i możliwości. Będziemy się więc starali, im pomóc.

Dziękuję za rozmowę.


Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2011

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58072412