ATEST Ochrona Pracy

29 marca 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 12/2023

Pomiary przez telefon, czyli jak nie mieć przekroczeń

Rozmowa z Markiem Erazmem Niemczewskim właścicielem pracowni EKOLAB

Robert Kozela: Reprezentuje pan akredytowane laboratorium prowadzące badania czynników szkodliwych w środowisku pracy. Akredytacja jest dla takich laboratoriów obowiązkowa od kilku lat...

Marek Erazm Niemczewski
Marek Erazm Niemczewski

Ja i wielu moich kolegów z dużym przejęciem podeszliśmy do wprowadzenia 1 stycznia 2009 r. obowiązku uzyskania przez laboratoria akredytacji Polskiego Centrum Akredytacji. Rzetelnie przygotowywaliśmy się do pierwszych audytów, a i tak wykazywały one najczęściej całą masę niezgodności i rzeczy, które należało uzupełnić. Z jednej strony było to dla nas wyzwanie, a z drugiej cieszyliśmy się, że nasza działalność uzyska potwierdzenie wysokiego poziomu, narzuconego między innymi przez wymagania normy PN-EN ISO/IEC 17025:2005P Ogólne wymagania dotyczące kompetencji laboratoriów badawczych i wzorcujących.

Warto dodać, że akredytację uzyskuje się na cztery lata, ale co roku musi być audyt w procesie nadzoru, podczas którego sprawdzane są wybrane wymagania wspomnianej normy oraz zawsze kontrolowana jest praca w terenie - pomiary dokumentaprowadzone przez laboratorium w konkretnym zakładzie. Każdy taki audyt prowadzony jest przez audytora wiodącego i audytora technicznego, który właśnie sprawdza kompetencje pracowników pobierających próby do badań. Uzyskanie i utrzymanie akredytacji wiąże się ze znacznymi wydatkami, związanymi nie tylko z samymi opłatami akredytacyjnymi, ale też np. ze szkoleniami, gdyż PCA kładzie nacisk na ciągłe doskonalenie się.

Z tego, co pan mówi, system działa prawidłowo.

Niestety, nie. Zacznę od tego, że mniej więcej po dwóch latach zaczęło ze mnie schodzić powietrze. Najpierw powoli. Wiązało się to z różnymi sytuacjami podczas pomiarów. Przyjeżdżamy do jednego, drugiego zakładu, żeby pobrać próby do oznaczenia pyłu całkowitego. Zgodnie z wymaganiami normy próby pyłowe muszą być pobierane przez co najmniej 75% czasu trwania zmiany roboczej. W związku z tym na pytanie behapowca, ile czasu zajmie nam pomiar, odpowiadam, że skoro teraz jest szósta, to gdzieś przed trzynastą będziemy się zwijać. I słyszę: coś pan oszalał, tyle czasu będziecie siedzieć? Odpowiadam, że zgodnie z normą nie mogę skrócić pomiarów. Behapowiec macha ręką i mówi: jak chcecie to siedźcie, ale w zeszłym roku było inne laboratorium i oni uwinęli się z tym w dwie godziny. Po pomiarach okazuje się, że laboratorium sprzed roku miało dużo lepsze wyniki niż nasze, a warunki pracy na stanowiskach nie uległy pogorszeniu. W różnych miejscach spotykałem się z innymi, równie oczywistymi nieprawidłowościami przy pobieraniu próbek.

W ciągu roku takich sytuacji, incydentów było trochę. Na tyle, że przy następnym audycie powiedziałem audytorowi technicznemu o moich podejrzeniach, o tych różnych dziwnych sytuacjach. Powiedział, że PCA nie jest policją i nie może takich rzeczy sprawdzać.

I co pan na to?

Wtedy jeszcze tak bardzo mi to nie przeszkadzało, choć za każdym razem dziwiło. Zderzało się z pewnym idealistycznym podejściem, uczuciem powołania, wynikającego z prostej odpowiedzi na pytanie: po co robimy te badania? Chodzi przecież o to, żeby stwierdzić, czy pracownik pracuje w dobrych warunkach, czy nie traci zdrowia. Uczciwy i rozsądny pracodawca to rozumie. Nieuczciwy nie powinien mieć możliwości oszukiwania pracowników co do czynników szkodliwych na stanowiskach pracy między innymi dlatego, że akredytowane laboratorium przedstawi obiektywne wyniki. Chyba że trzyma stronę nieuczciwego pracodawcy... A z tego punktu widzenia gra jest warta świeczki, bo wiadomo przecież, że jeżeli podczas dwóch ostatnich pomiarów hałasu i drgań mechanicznych wykonanych w odstępie dwóch lat natężenie czynnika nie przekroczyło 0,2 wartości NDN, pracodawca może odstąpić od wykonywania pomiarów. Również, jeżeli podczas dwóch ostatnich badań i pomiarów szkodliwych dla zdrowia czynników chemicznych lub pyłów, wykonanych w odstępie nie większym niż dwa lata, a w przypadku czynników o działaniu rakotwórczym lub mutagennym - nie większym niż sześć miesięcy, stężenia nie przekroczyły 0,1 wartości NDS, pracodawca może odstąpić od wykonywania pomiarów. Dodatkowo pracodawca, który wykaże (przynajmniej na papierze), że zapewnia dobre warunki pracy, może zaoszczędzić na składce na ubezpieczenie wypadkowe.

Czyli można wnioskować, że te nierzetelne pomiary, z którymi się pan spotkał, to nie były "wypadki przy pracy", a celowe działania.

Powiem więcej: to zaczyna być nagminne. Podam jeszcze jeden przykład. Norma dotycząca pomiarów hałasu mówi, że pomiar dla jednego stanowiska powinien trwać nie krócej niż pięć minut i musi być trzy razy powtórzony, czyli łącznie musi trwać piętnaście minut. Jeśli różnice między tymi pomiarami nie są większe niż trzy decybele, to można poprzestać na trzech pomiarach; jeżeli są większe, trzeba wykonać więcej pomiarów. Do tego dochodzi czas potrzebny na wykonanie zapisów w dokumentacji. Koledzy z innego laboratorium akredytowanego, którzy widzieli kiedyś, jak wykonuję pomiar hałasu zgodnie z tymi zasadami, stwierdzili, że jestem strasznie pryncypialny. A ja po prostu wykonuję pomiar zgodnie ze sztuką, do czego zobowiązuje mnie zresztą akredytacja. Takich sygnałów, zdarzeń, rozmów było coraz więcej i coraz bardziej zaczęło mnie to niepokoić.

Podzielił się pan z kimś swoimi obserwacjami?

PCA co roku organizuje spotkanie dla laboratoriów akredytowanych, więc skorzystałem z okazji i na takim spotkaniu przekazałem na piśmie swoje wątpliwości i obserwacje. Bez odzewu.

Dowiedziałem się też, że są takie firmy, które wykonują badania na telefon - wystarczy do nich zadzwonić, powiedzieć, jakie kwity są potrzebne, zapłacić i pocztą otrzymuje się wyniki pomiarów i badań. Nie trzeba dodawać, że świetne.

Można nie tak bezczelnie, ale też sprytnie. Podam przykład. W październiku ubiegłego roku dostałem zlecenie na wykonanie pilnych pomiarów w kotłowniach przedszkolnych. Z rozmowy z panią dyrektor wynikło, że chodzi o dwie małe kotłownie, więc powiedziałem, że wystarczy zmierzyć stężenie tlenku węgla, a pomiary pyłów nie są konieczne. Muszą być, bo w poprzednim roku mieliśmy robione również badania pyłów - usłyszałem. Klient nasz pan. Powiedziałem więc, żeby palacze przyszli trochę wcześniej, żebym zdążył założyć im dozymetry zanim zaczną pracę. Kotłownie znajdowały się w odległości kilometra jedna od drugiej, więc logistycznie nie było to skomplikowane. W pierwszej kotłowni palaczem okazała się pani. Przygotowuję dozymetry, a ona pyta zdziwiona, co będę robił. Muszę założyć pani dozymetry, żeby zrobić pomiary pyłów. Przecież w zeszłym roku też były robione takie pomiary, z tego co się dowiedziałem - odpowiadam. Powiedziała, że nikt jej nie zakładał żadnych dozymetrów. Palacz w następnej kotłowni też był bardzo zdziwiony: ja tu sześć lat pracuję i niczego takiego mi nie zakładali. Przekazując pani dyrektor wyniki moich badań poprosiłem o wyniki z poprzedniego roku. Sprawozdanie wzorcowe, nawet krzemionka pobrana - książkowe opracowanie. Wyniki były oczywiście powyżej połowy NDS, żeby badania trzeba było przeprowadzać co roku. Jednak dyrektorka nie zgodziła się na zrobienie kopii tych wyników.

Takie praktyki jest trudno wykryć podczas kontroli zakładów pracy. Inspektor pracy przyjeżdża na kontrolę, prosi o wyniki pomiarów, widzi znaczek PCA, wyniki dobre, więc wszystko jest ok. Przecież inspektor PIP nie zakwestionuje pomiarów firmowanych przez akredytowane laboratorium. Wyłapać jakąś nieścisłość prędzej mogą pracownicy stacji sanitarno-epidemiologicznych, którzy z pomiarami mają do czynienia na co dzień.

Z tego, co pan mówi, wynika, jak się domyślam, że prowadząc badania uczciwie i rzetelnie traci pan klientów, nie będąc w stanie konkurować z tymi, którzy to robią na skróty, nie przestrzegając norm...

Z tym, że nie ma tu mowy o żadnej konkurencji. Konkurować mogę tylko z tymi laboratoriami, które wykonują badania zgodnie z normami i zakresem akredytacji. Nasze oferty mogą różnić się o niewielkie kwoty, w zależności od zakładanej marży, ale przecież różnica nie może być kilkukrotna. U mnie w laboratorium wykonuje się rzetelnie badania, samo pobieranie próbek trwa sześć godzin, do tego trzeba dojechać do klienta i wrócić, ewentualnie zapłacić hotel, jeśli jest to dalszy wyjazd. Jeśli ktoś tego nie robi, nie wykonuje pomiarów prawidłowo, to jest dla mnie oszustem, nie konkurentem.

Współpracowałem do niedawna z laboratorium, które wykonywało pomiary drgań, których ja nie robię. Zadzwoniłem, że potrzebuję pomiary dotyczące jednego traktora. Kolega powiedział, że nie przyjedzie, ale że wystarczy mu podać typ maszyny, a on coś napisze, bo ma duże doświadczenie. Po tej rozmowie nasza współpraca się skończyła. Nie wchodzę w takie układy.

Czy zdarza się, że klient odchodzi od pana, mówiąc, że inne laboratorium zaproponowało mu dwa razy niższe stawki?

Nie, ale zdarzają się argumenty typu: a u was to zawsze są przekroczenia. Oczywiście, są takie firmy, którym zależy na rzetelnych wynikach pomiarów (i na podjęciu w związku z tym adekwatnych działań profilaktycznych), a nie na sztucznym obniżaniu cen czy czasów pomiarów. Współpraca z takimi firmami pozwala mi na utrzymanie laboratorium. Jeśli taka firma zacznie korzystać z usług innego rzetelnego laboratorium, to mi to nie przeszkadza; zawsze traci się klientów i pozyskuje nowych. Nie mogę natomiast tolerować sytuacji, że są laboratoria, które zamiast pomiarów zgodnych z normami robią coś wręcz na nosa albo przez telefon.

Jak z tym walczyć?

Wyobrażam sobie, że audytor sprawdzający pracę laboratorium kontroluje wyniki pomiarów dotyczące jakiegoś konkretnego zakładu pracy. Najpierw sprawdza papiery, a potem jedzie z pomiarowcami do tego zakładu, żeby sprawdzić, czy rzeczywistość zgadza się z tym, co zapisano w protokołach. Audytor mógłby zapytać pracowników, czy były robione pomiary, ile czasu trwały itd. Nie jest to niemożliwe, ponieważ robiąc badania zawsze uprzedzam pracodawcę, że może zdarzyć się taka sytuacja, że audytor z PCA przyjedzie, nawet po jakimś czasie, skontrolować moją pracę w tym zakładzie. Chodziłoby o dokładną kontrolę pracy laboratorium: od zlecenia do sprawozdania z pomiarów.

Następna sprawa: jest cała masa urządzeń, które mają możliwość zapisywania danych. Można sprawdzić, kiedy były wykonane pomiary i jakie uzyskano wyniki. Tego się jednak nie robi, bo kontroli podlegają wyłącznie zapisy w dokumentacji.

Prowadząc pomiary na pewno ma pan często kontakt z behapowcami, którym przecież powinno zależeć na rzetelnych wynikach.

Powiem tak: lista behapowców, którzy są obecni w czasie pomiarów, nie jest zbyt długa. Większość jest albo pod telefonem, albo w innej obsługiwanej firmie. Zupełnie inaczej podchodzi się do firmy, w której behapowiec uważnie przygląda się naszej pracy. Z jednej strony czujemy się docenieni, z drugiej widzimy, że mamy partnera w rozmowie o warunkach pracy na danych stanowiskach, osobę żywo tym zainteresowaną. Ale bywa i tak - opowiem historię, która prawie przyprawiła mnie o zawał. Wykonałem kiedyś duże pomiary, obszerne sprawozdanie z dokładnym opisem, przesłałem zleceniodawcy i cisza. Po roku przejeżdżałem obok tej firmy, więc pomyślałem, że wstąpię do behapowca i zapytam, co dalej, czemu się nie odzywają. Sięgnął na wysoką półkę i zdjął kopertę z moim sprawozdaniem, jeszcze nierozpieczętowaną... Zlecili badania, ale tylko po to, żeby były, "dla sztuki". Behapowiec ani pracodawca nie byli zainteresowani warunkami pracy swoich pracowników.Koniec

Dodaj swój komentarz


Andre: Niestety Pan Marek ma racje, firmy pisza wyniki na(2014-03-23)

Eszka : Wyniki pomiarów z sufitu spisane na kolanie są kontrolowane(2014-03-24)

@: BHP to biznes, nie pasja. 100 procent zaangażowania, 0(2014-03-24)

Labo: Ta pseudo rozmowa jest lekko pisząc publicznym szkalowaniem innych(2014-03-24)

Andre: Labo masz rację o "pluciu" na konkurencje...a ja wiem(2014-03-25)

labo: Andre napisz jakie jest narażenie pracownika Twojego w kotłowni(2014-03-25)

obserwator: Od dnia 1 stycznia 2008 r. badania i pomiary czynników szkodliwych dla zdrowia występujących w środowisku pracy przeprowadzają laboratoria posiadające akredytację´ na podstawie przepisów ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. o systemie oceny zgodności (Dz. U. z 2004 r. Nr 204, poz. 2087, z poen. zm.). Od roku 2008 wg opinii PIS znacząco poprawiły się warunki pracy nie notuje się prawie przekroczeń NDS i NDN co jest między innymi wynikiem potwierdzania nieprawdy przez akredytowane laboratoria. PCA w ramach nadzoru nie bierze udziału przy pomiarach wykonywanych na rzecz klienta , a tylko w ramach nadzoru ocenia symulacje badań i pomiarów w czasie audytu. Sanepid wykonuje badania i pomiary na zlecenie czy w ramach zespołów gospodarczych oraz przeprowadza porównania międzylaboratoryjne także w ramach zespołów gospodarczych nie posiadając akredytacji do tego typu działania – nie ma wymogów PCA. Sanepid powołany do nadzoru warunków pracy mógłby wykonywać pomiary w ramach nadzoru dla PCA sprawdzając w ten sposób podmioty akredytowane. Ale komu na tym zależy interes PCA jest zaspokojony, poprzez wpływy z audytów i udział laboratoriów w systemie. Jednak wszystkie te działania zmierzają do pogorszenia warunków pracy pracowników. (2014-03-25)

labo: Słyszałem "plotki", że Sandepidy też robią "odstępstwa" w pomiarach i np zamiast 6 godzin pobierania próbek pyłu (75% czasu pracy) pobierają 3 godziny, a otrzymane wyniki mnożą x 2 i w ten sposób metodyka spełnia wymagania normy, zakładając, że środowisko pracy przez osiem godzin pracy jest jednorodne i nie ma NDSCH w ciągu zmiany... na podstawie obserwacji środowiska pracy przez pomiarowca i wywiadu np z behapowcem. (2014-03-25)

Maciej Ś.: "Sanepid" NIE JEST państwowym organem kontroli i nadzoru; jest "zakładem opieki zdrowotnej" (vide art. 15. ustawy o PIS). (2014-03-25)

obserwator: Art. 1. Państwowa Inspekcja Sanitarna jest powołana do realizacji zadań z zakresu zdrowia publicznego, w szczególności poprzez sprawowanie nadzoru nad warunkami: – w celu ochrony zdrowia ludzkiego przed niekorzystnym wpływem szkodliwości i uciążliwości środowiskowych, zapobiegania powstawaniu chorób, w tym chorób zakaźnych i zawodowych. Art. 2. Wykonywanie zadań określonych w art. 1 polega na sprawowaniu zapobiegawczego i bieżącego nadzoru sanitarnego oraz prowadzeniu działalności zapobiegawczej i przeciwepidemicznej w zakresie chorób zakaźnych i innych chorób powodowanych warunkami środowiska, a także na prowadzeniu działalności oświatowo-zdrowotnej. Art. 15a. 1. Stacje sanitarno-epidemiologiczne określone w wykazach, o których mowa w ust. 2, wykonują badania laboratoryjne w zakresie nadzoru sanitarnego, działając w zintegrowanym systemie badań laboratoryjnych i pomiarów. Przez zintegrowany system badań laboratoryjnych i pomiarów rozumie się jednolity sposób wykonywania badań laboratoryjnych i pomiarów. (2014-03-25)

Maciej Ś.: Art. 15. ust. 1. Państwowy inspektor sanitarny wykonuje zadania przy pomocy podległej mu stacji sanitarno-epidemiologicznej. - - - - (po nowelizacji) - - - - ust. 3. Stacja sanitarno-epidemiologiczna JEST JEDNOSTKĄ budżetową będącą PODMIOTEM LECZNICZYM finansowanym z budżetu państwa. (2014-03-25)

obserwator: Oddział higieny pracy WSSE w Gdańsku określił swoje zadania na stronie http://www.wsse.gda.pl/nadzor-sanitarny/oddzial-higieny-pracy/ zadania-oddzialu w tym nadzór nad warunkami higieny pracy w zakładach pracy, (2014-03-25)

Andre: jak mam kotłownię sezonową na logike pomiary CO muszę robic co sezon , wynik, albo ponizej wykrywalności lub nędzny, ZAZNACZAM zlecam pomiary, tylko pytam sie po co? do nabijania kabzy laboratoriom, jak pryzjeżdzaja to tylko udają ze robią..bo wiedza że to lipa...A swoją droga ..."upierdliwe i zbyt dociekliwe laboratorium" nie ma szans na otrzymywanie zleceń, mimo że robi to "akuratnie" bo po prostu jak będe miał do wyboru jedno lub drugie laboratorium , to wybiore to to "bardziej sympatyczne" i pod względem dokumentacji jak i pod względem międzyludzkim. Prosze mi wierzyć , osobiście mam swoje laboratorium ktore nie oszukuje, robi rzetelnie i ma największa zalete , pracownicy i właściciele sa po prostu sympatyczni... przyjeżdzaja na telefon, a nawet przypomną jak mija termin pomiarów. Wnioski odnośnie wywiadu nasuwają sie same.. (2014-03-25)

labo: jeśli wyniki są poniżej granicy oznaczalności, czyli poniżej < 0,1K, to dlaczego nie odstąpiłeś od pomiarów akredytowanych przez te 30 lat ??? i samemu nie kontrolujesz poziomu CO tym swoim legalizowanym miernikiem ;-) Świadomie dajesz zarobić dla laboratorium. Ja informuję klienta w sprawozdaniu w omówieniu wyników o tym fakcie, że może zaprzestać badań... jeśli dwa ostanie wyniki pomiary były... itd.. (2014-03-26)

Andre: Ok..tyle że ja jestem zdania..(mam prawo :) ) że jak kotłownia jest nieczynna pół roku to przez ten okres czasu wiele się zmienia (pomijam gniazdo ptaków w kanale wentylacyjnym , a papier kominiarz wystawił..przerabiałem ten temat... czujnik wykrył CO..a nie pomiary wykonane przez laboratorium) Można mi zarzucić niekonsekwencje ..ale uważam że wyrywkowe pomiary w przypadku kotłowni nie maja sencu.Sam wiesz że inne sa przy - 20 stopniach a inne przy +5 (2014-03-26)

Maciej Świerzy: A może pomyśleć o „rzetelności sensu” wymuszania dokonywania bezsensownych(2014-03-26)

labo: Naciski nakazowe ? to i tylko - § 2.1.PRACODAWCA(2014-03-26)

labo: Problem / Pytanie postawiłbym inne...- jak lub na jakiej(2014-03-26)

Maciej Ś.: Na przykład - Wojewódzki (Powiatowy) Inspektor PIS wydaje NAKAZ(2014-03-26)

labo: Panie Macieju jest pan behapowcem ? śmieszą mnie niektóre(2014-03-26)

labo: przepraszam błąd zamiast przeciwgazowe - maski(2014-03-26)

Logika: Po co są te pomiary środowiskowe? Odpowiedź - w(2014-04-03)

Maciej Ś.: Brak logiki w tej(2014-04-03)

Logika: Do przemądrzałego Macieja Ś. Brak logiki ale w twojej(2014-04-03)

obserwator: Sprawę pomiarów na telefon lub braku przekroczeń wypada kontrolować(2014-04-03)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2014

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58071279