ATEST Ochrona Pracy

19 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Dochodzenie wypadkowe - kręta droga do sądu

Członkowie zespołów powypadkowych nie mają łatwego życia. Już jest trudno, a może być jeszcze trudniej. Chcemy, czy nie, wypadki przy pracy zmieniają swoje oblicze, stają się coraz bardziej "medyczne", do tego przepisy na linii zespół powypadkowy - służba zdrowia są ze sobą sprzeczne, definicja wypadku przy pracy została rozciągnięta jak guma do żucia, a dochodzenia nie ułatwiają wyroki sądowe, które też bywają ze sobą sprzeczne. Takie wnioski można wysnuć z praktyki zespołów powypadkowych, a także z publikowanych wyroków sądowych.

W myśl rozporządzenia Rady Ministrów z 28.07.1998 r. w sprawie ustalania okoliczności i przyczyn wypadków przy pracy oraz sposobu ich dokumentowania, a także zakresu informacji zamieszczanych w rejestrze wypadków przy pracy, § 6 p. 5, zespół powypadkowy (w praktyce behapowiec - członek tego zespołu) jest obowiązany zasięgnąć opinii lekarza (...) w zakresie niezbędnym do oceny, rodzaju i skutków wypadku. Zobowiązany rozporządzeniem zespół występuje z odpowiednim pytaniem do lekarza, najczęściej bez efektu, bo cytowany przepis jest w sprzeczności z ustawą z 5.12.1996 r. o zawodzie lekarza, która w art. 31 zobowiązuje lekarzy do udzielenia pacjentowi przystępnej informacji o stanie jego zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz o rokowaniu - ale już innym osobom takiej informacji lekarze mogą udzielać tylko za zgodą pacjenta. A pacjent nie zawsze może sobie tego życzyć. Ten akt prawny wyklucza jakiekolwiek racjonalne rozmowy ze służbą zdrowia na temat wpływu stanu zdrowia poszkodowanego na zaistnienie wypadku przy pracy. Odpowiedź lekarzy zwykle jest wymijająca i nic nie wnosząca do sprawy, poza tym, że spełniona zostanie wola rozporządzenia Rady Ministrów.

W dniu 25 marca 2008 r. pracownik podczas wykonywania czynności służbowych doznał zawału mięśnia sercowego. Dwa dni wcześniej w przychodni medycyny pracy wykonywał badania okresowe. Ponieważ nie ukończył ich, zespół powypadkowy podejrzewał, że były jakieś powody, dla których badania zostały przerwane. Skierował więc pismo do przychodni medycyny pracy, opisując okoliczności zawału i prosząc o informację, czy badania wykonane 23 marca wskazywały na możliwe późniejsze przeciwwskazania do pracy. Z przychodni nadeszła odpowiedź, że podczas badań 23 marca u pacjenta nie stwierdzono zawału. O tym, że w tym dniu nie stwierdzono zawału, zespół wiedział bez konsultacji z lekarzem, chociażby dlatego, że poszkodowany doznał zawału 25 marca, a więc dwa dni po badaniach.

Coraz częściej, zamiast tradycyjnego stłuczenia, zwichnięcia, złamania i innych swojskich urazów, zespoły powypadkowe stykają się z egzotycznym dla siebie: pęknięciem tętnicy głównej z następową tamponadą worka osierdziowego; wieloogniskowym, naczyniopochodnym uszkodzeniem mózgowia; złamaniem szyjki kości ramieniowej lewej z oderwaniem guzka większego, albo też ze skoliozą... Jakby tego było mało, lekarze w rozpoznaniu urazu chętnie stosują nazwy łacińskie. Czy z omawianych trudności jest jakieś wyjście? Zespoły powypadkowe znają takie wyjście - nie uznawać zdarzenia jako wypadek przy pracy. A można tak postąpić m.in. wtedy, gdy członkowie zespołu nie są przekonani, że zdarzenie miało miejsce w czasie i miejscu podawanym przez poszkodowanego, albo mają wątpliwości co do przyczyny, powodującej uraz lub śmierć, albo też z powodu braku urazu, lub związku z wykonywaną pracą. Nie zamyka to drogi poszkodowanemu w staraniach o uznanie wypadku przy pracy. Pozostaje dla niego sąd.

A sąd to już inny świat. Sąd - nie krytykując jego wyroków - może z każdego zdarzenia zrobić wypadek przy pracy, albo też całkiem przeciwnie, to najczęściej zależy od biegłych i adwokatów. Wypadkowej definicji nic do tego.

Oto krótka historia, jak pęknięcie tętnicy stało się wypadkiem przy pracy. Pracownicy jednego z działów zakładu pracy przenosili się do nowej siedziby. Przeprowadzkę (meble, ciężkie przedmioty, akta) wykonała brygada wyspecjalizowana w transporcie mebli, pracownicy działu przenosili jedynie rzeczy osobiste, o wadze do 3 kg. Temperatura powietrza wynosiła na zewnątrz 30°C, w pomieszczeniach 35°C. Jeden z pracowników, po wejściu na pierwsze piętro nowego budynku, nagle stracił przytomność. Zmarł w karetce pogotowia. Na podstawie sekcji zwłok ustalono, że przyczyną śmierci było "pęknięcie aorty z następową tamponadą mięśnia sercowego". Lekarz zakładowy uznał, że "nie można wiązać zdarzenia tętniaka aorty z następową tamponadą serca z rutynowymi (...) czynnościami wykonywanymi tego dnia przez pracownika". Wypadku nie uznano z powodu braku przyczyny zewnętrznej, mając medyczne dowody na to, że przyczyną śmierci był stan chorobowy organizmu. Sąd Okręgowy był innego zdania. W uzasadnieniu wyroku uznającego zdarzenie za wypadek przy pracy stwierdził, że pęknięcie aorty musiało być "związane z istniejącymi wcześniej zaburzeniami w strukturze ściany naczynia, zmiany takie mogą mieć charakter wrodzony lub nabyty i przebiegają przez długi okres bezobjawowo. Do pęknięcia ściany naczynia może dojść samoistnie (...) przyczyną pęknięcia zmienionej chorobowo ściany tętnicy może być również wzrost ciśnienia tętniczego, spowodowany wysiłkiem fizycznym, a także wysoką temperaturą". Wyrok wydano na podstawie opinii biegłych.

Salomonowe są wyroki sądowe. Wiemy z nich, że nagłość to dniówka robocza, nadmierny wysiłek nie musi przekraczać norm dźwigania, aby uznać go za przyczynę zewnętrzną, ból może być urazem, a wypadek podczas spożywania posiłku ma związek z wykonywaną pracą. Takie poglądy prezentują biegli sądowi. Wypada tu zastanowić się kim są biegli sądowi?

W jednym z kwietniowych numerów "Rzeczpospolitej" można było przeczytać artykuł Marka Domagalskiego: "Biegłych sądowych trzeba zreformować". No trzeba! "Wadliwe procedury powoływania biegłych sprawiają, że zostają nimi także ludzie niekompetentni lub nieuczciwi". Nie jest to oczywiście norma, ale coś w tym jest.

Ma więc zespół powypadkowy wypadki coraz trudniejsze, coraz bardziej "medyczne", coraz więcej zaskakujących wyroków sądowych i coraz mniej instrumentów do prawidłowego ustalania okoliczności i przyczyn zaistnienia wypadku. Może - zastanawiają się behapowcy - zmienić definicję wypadku przy pracy i zacząć wszystko od początku? Jakaś logika w tym jest - minie trochę czasu zanim sądy rozciągną nową definicję do takiej wielkości, że zmieści się w niej wszystko.

Kazimierz Kościukiewicz

Dodaj swój komentarz


Józef: Fakt, lekko nie jest. Lecz kto mówił, że będzie lekko ? Ustawa wypadkowa, oraz orzeczenia sądów wprowadzają pewne utrudnienia. Lecz to nie jest większy problem. Skutkuje tu niestety syndrom przeszłości.Każde zdarzenie w pracy, nie może być uznane za wypadek przy pracy. Definicje są jasne. Musi być przyczyna wypadku, lecz często nie jest ona j precyzyjnie ustalona i zostaje zastąpiona przyczyną urazu. I tym sposobem następuje przesunięcie przyczyn dla dobra poszkodowanego. Przykład demonstracyjny : pracownik schodzi ze schodów ( schody nienagannie czyste i zgodne z PN, by nie było niejasności ) Będąc na 3 stopniu od dołu postanawia sobie przeskoczyć dwa stopnie. I tez tak czyni. Lecz lądowanie się nie udało - skręcenie stopy, zwolnienie. Przyczyna wypadku ? Brak, więc zamiast przyczyny wpisywana jest przyczyna urazu - skręcenie stopy wskutek ??? I tym sposobem jest wypadek przy pracy, którego być nie powinno. (2008-12-02)

Mariusz: rzeczywiście, niektóre wyroki sądowym na temat wypadku przy pracy są dość absurdalne i mam wrażenie że granice cały czas się rozmywają a przy tym rozszerzają. pęknięcie tętniaka rzeczywiście w niektórym skrajnych chyba przypadkach może zostać uznane na wypadek przy pracy, ale teraz dąży się do tego żeby był on uznawany jak najczęściej. chyba niedługo trudniej udowodnić, że pęknięcie nie było wypadkiem przy pracy, niż że nim było. tutaj przyadtne in formacje odnośnie tematu: http://www.eporady24.pl/pekniecie_tetniaka_a_wypadek_przy_pracy,pytania,2,73,8463.html (2014-01-12)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2008

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58374345