ATEST Ochrona Pracy

11 grudnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]

 

ATEST 7-8/2024

Od redakcji: Zgodnie z zapowiedzią red. J. Knyziaka na blogu (28.01.09), komentarze Macieja Ś., mające charakter listów do redakcji, wraz z odpowiedziami autorów obu komentowanych artykułów zamieszczamy we wspomnianym cyklu ATESTU.

Ludzie lubią
poprawiać błędy bliźnich

Dopadłem 1. numer (2009) ATESTU. W nim artykuły o dyskusjach zjazdowych, konferencyjnych itp. członków OSPSBHP. Skąd biorą się dyskusje? Ano, z różnorodności poglądów. A skąd różnorodność poglądów? Ano, z niejednoznaczności tekstów (aktów prawnych, a także "mądrych" artykułów, m.in. w ATEŚCIE). Np. artykuł pt. "Nowe Polskie Normy bliżej odbiorców". Ciekawe jest już sformułowanie we wstępie - "...z ich postanowieniami muszą się liczyć i stosować je organa władzy...". Art. 9. k.p. używa określeń - "przepisy" i "postanowienia". Znawcy prawa wyraźnie rozróżniają (w przeciwieństwie do autora artykułu) te sformułowania. Otóż, "postanowienia" nabierają mocy wiążącej (i przy spełnieniu pewnych uwarunkowań) wyłącznie w obszarze prawa pracy i są jednocześnie ewenementem mogącym wystąpić wyłącznie w tej gałęzi prawa. Postanowień nie tworzą organy prawotwórcze, takie jak sejm czy RM albo ministrowie. Ponadto autor sprytnie posługuje się sofizmatem, np. "...POSTANOWIENIA /.../normy POWINNY być stosowane na równi z innymi POSTANOWIENIAMI aktu prawnego". I już jest powód do "burzliwej" i jałowej dyskusji. Sam tytuł podrozdziału jest już nieco enigmatyczny (niejednoznaczny) - "Stosowanie nie tylko dobrowolne"; daje to do myślenia, że - być może - obligatoryjne. Czy aby na pewno? Powinny, czy muszą? Et cetera, et cetera... Ble, ble, ble, bla, bla, bla...

Informuję dociekliwego Czytelnika, że artykuł "Nowe Polskie Normy bliżej odbiorców" nie jest dokumentem urzędowym tworzonym na potrzeby ważnego urzędu, a jedynie publikacją, której celem jest popularyzacja zagadnień normalizacji oraz informacja o nowych, publikowanych normach.

Niezrozumiałe jest oburzenie CzytelŹnika i nawiązanie do art. 9 kodeksu pracy, który w niczym nie jest związany z podejmowaną w artykule tematyką norm, a zwłaszcza teoretyczne rozważania nad wyrażeniem "postanowienia norm". W artykule tym wyrażenie to zostało użyte jako potoczny zwrot, dosyć często stosowany w życiu.

Zgodnie ze Słownikiem języka polskiego pod redakcją prof. dra Mieczysława Szymczaka "postanowienie" oznacza "to, co ktoś sobie postanowił; stanowczy zamiar, decyzję", np. postanowienie poprawy, zmiany trybu życia, trwać w dobrym postanowieniu itp. Może też oznaczać "rozporządzenie, zarządzenie, uchwałę, orzeczenie, np. postanowienie sejmowe, postanowienie sądu", opublikowanie ważniejszych postanowień komisji.

Natomiast "Mała encyklopedia prawa zawiera wyłącznie definicję "postanowienia sądu", która oznacza:

1) formę orzeczenia sądowego w postępowaniu cywilnym przeznaczoną dla wszystkich rozstrzygnięć, z wyjątkiem rozstrzygnięć merytorycznych (tj. co do istoty sprawy), a w postępowaniu nieprocesowym jedyną formę orzeczenia sądu.

2) w postępowaniu karnym - decyzje procesowe.

Czytelnik trafnie zwrócił uwagę na wyrażenie. "Stosowanie nie tylko dobrowolne". Nie chodziło mi jednak o "obligatoryjność stosowania norm", lecz o zwrócenie uwagi na pewne mechanizmy prawne, istniejące w ustawodawstwie europejskim nie tylko w dziedzinie bhp, a także - polskim, które zachęcają użytkowników norm do ich stosowania. O jednym z nich jest informacja w artykule, o innych - będzie mowa w następnych artykułach z tego cyklu.

Andrzej Marian Kowerski

"Ciekawie" również zapowiada się serial pt. "Sztuka oceny ryzyka; warsztaty - część I". Autorka unika odniesienia się do treści (a nawet istnienia) zapisów § 39. Od razu wskakuje na § 39a. A ten przecież nie bierze się znikąd. Jest chronologicznym i merytorycznym następstwem (i rozwinięciem) poprzedniego. Albo międlenie na różne sposoby słowa "stanowisko". Pracownik administracyjno biurowy to stanowisko? Stanowisko etatowe, pracownicze? A może stanowisko pracy? Przepis natomiast "olewa" stanowiska. Przepis literalnie i intencjonalnie wskazuje na wykonywaną pracę. Jest oczywistą oczywistością, że każda praca jest wykonywana na stanowisku pracy, wkomponowanym w określone środowisko pracy. Tamże i wówczas pracownik się naraża (eksponuje na to i owo, lub poprzez "sposób"). Czy to już są zagrożenia? Kto ma obowiązek wykonywania oceny ryzyka, pyta autorka. I odpowiada - pracodawca. Służba bhp bierze udział w ocenie ryzyka zawodowego - tak stanowi rozporządzenie w sprawie służby bhp. A PN 18002 kogo tam widzi? Ano, nie widzi ani służby bhp, ani pracodawcy (w ich osobach). Ryzykiem jest wiara ryzykanta w poradniki oceny ryzyka...

Maciej Ś.

Przeczytałam kilka razy przesłany wpis i doszłam do wniosku, że pan Maciej Ś. albo nie przeczytał mojego artykułu w całości, a nawet w części, albo też nie posiada umiejętności czytania "ze zrozumieniem" (wymaganej już w szkole podstawowej).

W artykule zawarte były przede wszystkim argumenty negujące możliwość opracowywania gotowych ocen ryzyka na poszczególne stanowiska pracy, co zostało pokazane w tabeli na przykładzie inkryminowanego art. 39a OP BHP, w którym zawarta jest procedura oceny. Nie zważając na to, nasz "Maciej Odkrywca" pisze, że istnieje również art. 39, ale z treści wpisu wynika, że jego autor nie zauważył zmiany w przepisach (rok 2007), w tym również we wspomnianym art. 39.

Dla wyjaśnienia: oprócz ogólnych stwierdzeń, dotyczących obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa pracy przez pracodawcę oraz propozycji działań profilaktycznych, wspominany artykuł nie zawiera żadnych dodatkowych zapisów dotyczących procedury oceny ryzyka zawodowego.

Myślę, że Maciej Ś. liczył na "gotowca" typu "ocena ryzyka w 5 krokach", gdyż nic nie wskazuje, aby był on merytorycznie przygotowany do jakiejkolwiek dyskusji na temat procedur lub metod, a już na pewno nie jest praktykiem. Chyba że uprawia znaną co poniektórym "sztukę nożyczek i kleju".

Mogę podjąć dyskusję z kimś, kto przynajmniej zapoznał się z tekstem artykułu i rozumie o czym mowa. Blogerów na poziomie "powiedział co wiedział" Szanowna Redakcja może sobie śmiało odpuścić.

PS Wbrew temu, co pisze Maciej Ś., wszystkie możliwe przepisy mówią DUŻYMI LITERAMI, że ryzyko zawodowe ocenia PRACODAWCA, co oczywiście nie przesądza o personalizacji obowiązku. Dywagacje na temat składu zespołu oceniającego dowodzą, że ich autor ma problemy z właściwą oceną swojego stanowiska pracy. Może jest niespełniony zawodowo?

Teresa Szczepkowicz Duda

Dodaj swój komentarz


Maciej Ś.: Zdruzgotała mnie swoją oceną mojej niewydolnej percepcji i domniemaniem braku praktyki pani Teresa Szczepkowska-Duda, bądź co bądź WŁAŚCICIELKA FIRMY eSTe Secura. Pani ta, komentując (powołując się na) przepisy powszechnie obowiązującego prawa w RP stawia szereg pytań, m. in. – „kto ma obowiązek wykonania oceny ryzyka?”. Dysponując skuteczną percepcją i rozumieniem tekstu czytanego pytanie jest podchwytliwe, ponieważ po ostatniej nowelizacji rozporządzenia ws. og. przep. bhp w żadnym jego miejscu (po literalnej analizie) nie znajdziemy dyspozycji wysłowionej wprost – „obowiązany jest”. Zatem właścicielka firmy jedynie domyśla się takiego obowiązku i aplikuje tę sugestię, jako „bussineswoomen” – najpierw wydawcy ATESTU, a w dalszej kolejności potencjalnym klientom jej firmy. Zakładam, że za pieniądze, a nie z potrzeby serca. We wnioskach (str. 50. Nr 1/2009) z uporem maniaka odnosi się do „konkretnego stanowiska”, „danego stanowiska (tu nazwa)” itp. Nie może osiągnąć ZROZUMIENIA CZYTANEKO TEKSTU, że idzie o wykonywaną pracę wyłącznie i przede wszystkim – stanowisko pracy (vide definicja prawna) jest naturalnie nieodłącznym elementem chociażby z tego względu, że praca ZAWSZE wykonywana jest w określonej przestrzeni pracy wyposażonej w środki i przedmioty pracy. Oczywiście proces odbywa się nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Ten maniakalny upór uwidacznia się w części drugiej (str. 49. Nr 2/2009). Całkowicie błędnym jest stwierdzenie, że „Pracodawcę do dokonania oceny ryzyka zawodowego ZOBOWIĄZUJĄ: - w prawie wspólnotowym: dyrektywa 89/391/UE”. Warto pojąć rolę dyrektyw, a w przywołanej adresowo dyrektywie – nawet jej poprawne oznaczenie, tj. 89/391/EWG oraz poczytać ze zrozumieniem art. 6 pkt. 2 z literą „b”. A dalej – szkoda gadać………. (2009-03-21)

Maciej Ś.: Tzw. "potoczne zwroty" bywają powszechnie zrozumiałe, acz najczęściej bardzo różnie, indywidualnie. I to jest właśnie problem "mowy potocznej". Per analogiam - przykładem na to może być myśl wypowiedziana przez dzielnego wojaka Szwejka - "nawet sprzeczne rozkazy i tak doprowadzą nas na pierwszą linię frontu". (2009-03-21)

Maciej Ś.: Za "Macieja Odkrywcę" rewanżuję się "Kobietą pracującą, która żadnej pracy się nie boi" (brak skrupułów, bezgraniczna wiara w siebie). (2009-03-21)

ZennoN: Panie Macieju Ś - jak to DOPADAŁł Pan numer ATESTU - czyżby w obawie przed pańskimi wymądrzeniami był on chowany przed Panem?????? Proponują rozpocząć polowanie zakrojone na szerszą skalę na kolene numery ATESTU - może uda się Panu DOPAŚĆ je tuż po opuszczeniu drukarni.... (2009-03-21)

Maciej Ś.: Panie "ZennoN" - nie bardzo potrafię zrozumieć sens zawarty w treści pana wpisu (tu powyżej), aczkolwiek czytałem go ze szczególnym skupieniem uwagi, chcąc osiągnąć zrozumienie. Co do ATESTU, to osiągam do niego dostęp bez żadnych problemów, ponieważ jest mi dostarczany każdy jego kolejny numer w ramach premumeraty. Prenumeratę zaś zafundowałem sobie w celu uzyskania dostępu do nowych informacji bądź ciekawych komentarzy albo porad w szeroko rozumianym obszarze dziedziny bhp (ochrony pracy). Liczę zatem na poszerzanie własnej wiedzy poprzez lektur e powyższego. Być może, że niekiedy poziom odniesienia się do poruszanych problemów, styl, język, nazewnictwo przerasta moje możliwości rozumienia tego "co autor miał na myśli", albo skąd to się bierze i dlaczego jest tak, a nie inaczej. Wówczas próbuję co nieco podociekać. Jednocześnie, będąc z natury minimalistą, za przydatną wiedzę uznaję tylko esencję wysublimowaną ze słowotoku, tych ozdobników i figur retorycznych "robiących" za massę tabuletae, które nie tylko, że nie stanowią istoty w danej kwestii, ale często ją zaciemniają, prowadząc rozumowanie na przysłowiowe manowce. (2009-03-22)

Maciej Ś.: PS. - "dopadłem" to zwrot często stosowany w mowie potocznej. Nie musi (i często nie ma) pejoratywnego znaczenia. W przypadku użytym przeze mnie można domniemywać, że "dopadłem", tzn. zetknąłem się z kolejnym numerem ATESTU oczekując na niego z zainteresowaniem i ciekawością. I to tylko tyle. Natomiast pana "analityczne" rozumowanie doprowadziło pana do konkluzji innej od mojej intencji zawartej w tym słowie. To się zdarza, szczególnie jak ktoś chce usilnie znaleźć dziurę w całym. Zatem tym wyjaścieniem usiłuję sprowadzić pańskie "rozumowanie" do właściwego przedziału logiki i intencji rozumienia. (2009-03-22)

Maciej Ś.: DO REDAKCJI (a właściwie do REDAKTORA NACZELNEGO) - a co słychać w sprawie sposobów stosowania środków ochrony indywidualnej przy pracy na wysokościach przez kominiarzy, w szczególności we wstępnej fazie ich mocowania do kotwy? (2009-03-23)

Maciej Ś.: Nawiązując do tytułu „LUDZIE LUBIĄ POPRAWIAĆ BŁĘDY BLIŹNICH” – na uwagę i pozytywną opinię zasługuje artykuł (w cyklu – książki nadesłane) pana dr Aleksandra Stukowskiego (ATEST nr 4 / 2009; str. 51.) pt. Bezpieczeństwo i higiena pracy. Doskonała krytyka. Pozytywna i otrzeźwiająca. A wydawca tego „knota” – nomem omen – spółka Z OGRANICZONĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ. Tandetę należy wskazywać, aby uchronić od jej skutków potencjalnych konsumentów. - - - Ale i ATEST (nr 4 / 2009) też ma swój kącik tandety. Vide str. 36 – REDAKCJA odpowiada, a właściwie to anonim o kryptonimie „T.S.”. Analogia do powyższego artykułu – poszkodowany w wypadku pracownik powiadamia PRACODAWCĘ; „…pracodawca ma 14 dni od chwili, kiedy uzyskał informację o zdarzeniu wypadkowym”; „NALEŻY JEDNAK PODKREŚLIĆ, iż samo sporządzenie protokołu powypadkowego nie przesądza o uznaniu zdarzenia za wypadek przy pracy. Nawet w sytuacji, gdy zespół powypadkowy oceni je…, TO DECYZJĘ OSTATECZNĄ w tej sprawie podejmie Zakład Ubezpieczeń Społecznych”. - - - Z tego wynika, że poszkodowany pracownik MUSI KONIECZNIE szukać pracodawcy, bo nie wystarczy tu przełożony (którego wskazuje przepis). ZUS nie ma uprawnień do negatywnej (niekorzystnej dla poszkodowanego) zmiany kwalifikacji prawnej zdarzenia, jeżeli zostało ono uznane przez pracodawcę ( zatwierdzonym protokole powypadkowym) za wypadek przy pracy. Zupełnie innym uprawnieniem ZUS-u (i to tylko i wyłącznie w trzech enumeratywnie wymienionych przypadkach) jest możliwość odmowy przyznania świadczeń powypadkowych. - - - No i „hulaj dusza, piekła nie ma” na str. 49 i 50. A przecież można dosłownie przepisywać wyrazy z przywoływanej PN, takie jak działania zapobiegawcze, a nie zamieniać je wg własnego widzi mi się na „profilaktyczne”. Co innego profilaktyka, a co innego prewencja (ostrożność, zapobieganie). Itd., itp…………….. Ale to już cecha tej autorki, że „jedzie równo”, jak jej się wydaje. - - - A potem trzeba wynająć „Kopciuszka”, aby wybierał mak z popiołu. (2009-04-16)

Jerzy Knyziak: Z kominiarzami jak z nauką pływania Uporczywie (i słusznie) dopomina się jeden z czytelników o "odniesienie do ryzyka związanego z pracą kominiarzy". Artykuł pt. "Metody pracy na wysokości" z numeru 2/ 2009 nie zawiera dostatecznej liczby tych szczegółów, których oczekuje czytelnik. Poproszony o odpowiedź autor artykułu, zarazem ekspert od zabezpieczeń na wysokości zaprasza p. Macieja Ś. do udziału w swoich szkoleniach. Trudno nauczyć się pływać po lekturze poradnika. podobnie jest z zabezpieczeniem kominiarzy. Myślę, że zbliżony charakter miałyby uwagi konsultantów z OIP Opole, o których wspomina czytelnik. W gdańskiej inspekcji pracy działają ludzie zaangażowani i pomysłowi; nie wątpię, że podchwycą pomysł zorganizowania bezpłatnego przeszkolenia kominiarzy. Zamiast czytać lepiej zobaczyć i poćwiczyć. (2009-04-16)

Czaplikowski: Czekjam na ostatni ATEST i tekst pana dr Aleksandra Stukowskiego (ATEST nr 4 / 2009; str. 51.) pt. Bezpieczeństwo i higiena pracy. (2009-04-17)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2009

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 61852574