ATEST Ochrona Pracy

29 marca 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 12/2023

Misja jest misjonarzy brak

Jednym z punktów obrad Rady Ochrony Pracy 25 sierpnia 2009 r. była "Realizacja misji mediów publicznych w zakresie upowszechniania bezpiecznych warunków pracy i przestrzegania prawa pracy". Dyskutanci byli raczej zgodni, że - jak dotąd - stopień tej realizacji jest znikomy, a winne są, jak zwykle, media. Niektóre wypowiedzi nie stroniły od demagogii. Pozwolę sobie zacytować: "W godzinach bardzo dobrej słuchalności w soboty w południe nadawana jest prawie godzinna audycja dr weterynarii pani Sumińskiej o psach i kotach. Jest to świetna audycja. Ale jeżeli uwzględnimy, że rocznie w wypadkach przy pracy ginie prawie 500 osób, to pojawia się pytanie co jest bardziej cenne - życie ludzkie czy dobrostan psa lub kota?"

O co chodziło dyskutantowi? Czy pani Sumińska powinna zmienić branżę, czy też miałaby odstąpić swój czas antenowy jakiemuś fachowcowi od ochrony pracy, będącemu jednocześnie dobrym popularyzatorem. Tylko skąd takiego wziąć? Inny dyskutant przypomniał programy takich medialnych postaci, jak prof. Zin, prof. Miodek, a jeszcze inny - twórców "Sondy" - Kamińskiego i Kurka. Nie jestem tylko pewien, czy panowie ci osiągnęli to, co chcieli. Prof. Miodek barwnie i bardzo przystępnie opowiada o trudnych niekiedy problemach językowych, ale jakoś nie zauważyłem, aby tzw. osoby publiczne mówiły, pod wpływem jego programów, poprawną polszczyzną. A jak już się który trafi, to jest to taki ewenement, ze zaraz otrzymuje tytuł mistrza poprawnej polszczyzny. Prof. Zin, jako architekt, starał się popularyzować piękno zabytkowych budynków, niekiedy bardzo zaniedbanych. Ale nikt na to nie zwracał uwagi, bo telewidzowie podziwiali wyłącznie jego talent i sprawność w rysowaniu. Ale wszystkie wymienione osoby łączy jedno - doskonale znali zagadnienia, które tak ładnie prezentowali - zapewniali swym programom wysoką oglądalność.

Czy są podobni fachowcy od ochrony pracy? Obecny na posiedzeniu ROP Główny Inspektor Pracy twierdził, że tak. Powiedział dosłownie: "Kilku takich fachowców jest w Państwowej Inspekcji Pracy". Raczej trudno w to uwierzyć, bo gdyby rzeczywiście byli, to z pewnością gdzieś by ich było widać i słychać. Kompletnie zawiódł pod tym względem program red. E. Jaworowicz "Sprawa dla reportera", wyemitowany w TVP 10 września, dotyczący dwóch przypadków pochwycenia ludzi przez ruchome części maszyn, z których jeden zakończył się śmiercią poszkodowanego, a drugi ciężkim kalectwem. Byłoby naiwnością oczekiwać od red. Jaworowicz obiektywizmu, trudno też dziwić się rozgoryczeniu wypowiadających się w programie rodzin poszkodowanych, ale uważam, że tym razem autorka przegięła. Bo z programu wynikało, że w obu, odległych od siebie przypadkach, wszystkie kolejne instancje prokuratury i sądu umarzają sprawy, PZU nie widzi podstaw do wypłaty odszkodowania, ZUS tak samo. Przed oczyma telewidza migają fragmenty jakichś dokumentów, pokazane oczywiście w sposób uniemożliwiający ich odczytanie. Do tego sugestia, że wszystko to ma podłoże korupcyjne. Obecny w studiu poseł obiecał, że wystąpi do ministra sprawiedliwości o osobiste zajęcie się tymi sprawami. Szkoda, że nie dowiemy się, co z tego wyniknie. A co mieli do powiedzenia obecni w studiu inspektorzy pracy? W pierwszym przypadku inspektor stwierdził ogólnikowo, że maszyna miała liczne uchybienia (prokuratura była akurat odmiennego zdania), które były przyczyną wypadku; i na tym zakończył "merytoryczną" część wypowiedzi, skupiając się następnie na omawianiu podstaw prawnych, umożliwiających inspekcji pracy składanie zażaleń na postanowienia prokuratora. Drugi inspektor - w odniesieniu do drugiego wypadku - ograniczył się do wypowiedzenia dwóch zdań. W jednym stwierdził, że nie wiadomo, czy maszyna była przystosowana do płatkowania czekolady, w drugim - że nie spełniała minimalnych wymagań, bo nie miała osłon. Obaj nie mieli nic więcej do powiedzenia. Zresztą, nie wiem, może mieli, ale być może ich dalsze wypowiedzi nie pasowały pani Jaworowicz do tezy o pracodawcach krwiopijcach, więc je wycięła. Tak czy inaczej ten program propagowaniu bezpiecznych warunków pracy, moim zdaniem, się nie przysłużył.

Sławomir Niedzielski


Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2009

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58072286