ATEST Ochrona Pracy

19 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

bhp - dziedzina ciągle niepoważna Czytam dla przyjemności "Gazetę Wyborczą", a z obowiązku "Rzeczpospolitą", jak sporo moich znajomych. Po prostu, ta pierwsza ma dużo wdzięku i - bywa - fantazji, ale nie wszystkie wiadomości, które w niej znajduję, traktuję jako do końca prawdziwe. W tej drugiej też zdarzają się teksty ciekawe, ale biorę ją do ręki przede wszystkim jako narzędzie pracy - mam przekonanie, że informuje mnie w sposób wiarygodny. Tak myślałem. Tymczasem 8 lutego br. przeczytałem artykuł J. Bieleckiego pod tytułem "Przedsiębiorców czekają wydatki".

Wynikało z niego, że harmonizacja polskich przepisów bhp z przepisami Unii Europejskiej będzie nas kosztowała furę pieniędzy, bo sięgającą "setek milionów euro". Byłem ciekaw dlaczego. Kiedy zacząłem czytać jakie wymagania ochrony pracy musimy podciągnąć w górę, i do jakiego poziomu, poczułem się najpierw zdziwiony, a później poirytowany, na samym końcu nieco zrezygnowany.

Niekompetentna informacja, komentarz, z którego wynika, że papier jest cierpliwy, że na temat bhp można pisać głupstwa. Tak, to już bywało nie raz, jak długo jeszcze? Dziennikarz "ATESTU" zaczął natychmiast poszukiwać źródeł owej informacji - zwłaszcza kto podsunął autorowi koszty, jak je szacował? Okazało się, że artykuł poruszył nie tylko naszą redakcję. Prawie niezwłocznie, również na łamach "Rzeczpospolitej" ukazało się wyjaśnienie wiceminister resortu pracy, prostujące podstawowe informacje. W poprzednim numerze zamieściliśmy komentarz dyrektora stosownego departamentu z resortu pracy, utrzymany w podobnym tonie.

Jaka była wymowa artykułu, który spowodował oburzenie w naszym środowisku? Otóż polegała ona na lansowaniu przekonania o naszym zapóźnieniu cywilizacyjnym w dziedzinie ochrony pracy, co przejawia się w ogromnych kosztach, które rzekomo musielibyśmy ponieść, by zapewnić poziom bezpieczeństwa pracy zgodny z wymaganiami Unii Europejskiej. Wyczytać można między wierszami, że tezy tej nie podsunął profesjonalista z naszej branży. Autorem takiej opinii nie mógł być nawet praktyk gospodarczy, ktoś kto bywał w ostatnich latach w jednej czy drugiej polskiej fabryce.

Nie da się ukryć, nasza dziedzina jest postrzegana z uprzedzeniem. Przeszłość wlecze się za bhp, choćby już nie zasługiwało na lekceważenie. W tym numerze "ATESTU" M. Obremski w swej publikacji nawiązuje do własnych bogatych doświadczeń praktyka. Pisze, że jeśli ludzie w całkiem prywatnym towarzystwie dowiedzą się, że pracuje w służbie bhp, natychmiast stawiają mu pytania - powiedz, czy należy mi się mydło? - No, cóż, nie powinniśmy uciekać od życia, a mydło w Polsce akurat używane jest wciąż bardzo oględnie. Pokutuje przekonanie, że z facetem od bhp raczej nie można skonsultować kwestii bezpieczeństwa instalacji gazowej czy akustycznych właściwości izolacyjnych takiej czy innej płyty do ocieplania ścian w domku rekreacyjnym. Na tym taki człowiek się nie zna, no, może wie na pewno, jak jest z tym mydłem.

W rzeczywistości świat się zmienia, zmienia się bardzo zawodowa jakość kadr służby bhp. Z przyjemnością oglądam poziom prac dyplomowych przygotowanych w CIOP (już około dwie setki osób ukończyły te studia). Doliczmy kilka innych studiów podyplomowych na bardzo wysokim poziomie, jak prowadzone przez dr. A. Markowskiego w Politechnice Łódzkiej, a otrzymamy kilkuset fachowców "z najwyższej półki", ludzi zdolnych do zajęcia każdego stanowiska, dysponujących gruntowną wiedzą w rozległym zakresie.
Z satysfakcją rejestrujemy w poczcie elektronicznej (internet i e-mail stają się coraz częściej narzędziami pracy behapowców) bardzo kompetentne wypowiedzi, nadsyłane czasami z małych miejscowości. A jednak, ciągle nie tacy ludzie kształtują wizerunek naszej branży.

Oto przykład. Również w tym numerze zamieszczamy fragment listu Czytelnika, dotyczący publikacji w popularnym czasopiśmie naszej branży. Artykuł miał być pochwałą znakomitego ponoć zakładu - autor odwiedził go z nadinspektorem pracy, podobno dociekliwym. Z treści artykułu wynikało, że służba bhp i ZSIP nie mają się do czego "przyczepić", a chyba niewiele uwag miał i nadinspektor, jeśli ten zakład wytypował jako dobry. Tymczasem nasz Czytelnik, "zwykły" behapowiec, na podstawie kilku zdjęć wymienił kilkanaście usterek z zakresu bezpieczeństwa technicznego lub co najmniej ergonomii. A przecież Czytelnik widział na zdjęciach tylko mały fragment zakładu. Jeśli taka jest jakość pracy kontrolerów, i tych społecznych i, co gorsza, etatowych to nie jest dziwne, jak nas postrzegają, że i korespondent z Brukseli, przecież wychowany w tradycyjnym stosunku do spraw bezpieczeństwa pracy, nie chciał się wysilać sprawdzaniem informacji. Spotkał się ze sprostowaniem, którego raczej się nie spodziewał.

Pracujmy na dobrą opinię naszej branży, stwarzajmy nacisk na eliminowanie tandety, ale doceniajmy i popularyzujmy ludzi, którzy chcą się uczyć i mądrze pracować.

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


ffff: Opinia o pracownikach służby bhp jest ciągle zła, ale jaka ma byc jak pracodawca twierdzi- a cotam jest do robot-. Pomijam ten drobny szczegół że sam pracodawca ma bardzo mdłe pojecie o zadaniach służb bhp. Jedyna nadzieja na kontrole i pouczenie pracodawcy. Słuzba bhp jest organem kontrolno doradczym, ale pracodawca uważa inaczej. (2004-06-22)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2000

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58391556