ATEST Ochrona Pracy

29 marca 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 12/2023

Brakuje LEP-u

Za moich studenckich, łódzkich czasów jeden z kolegów opowiadał o pewnym profesorze miejscowej Akademii Medycznej, który usłyszawszy podczas egzaminu szczególnie kompromitującą odpowiedź studenta, zerwał się, otworzył okno i wykrzyknął z pasją - morderca! Wspaniały to musiał być człowiek, dobry lekarz, choć nie wiem, czy obecnie oceniano by go dobrze jako pedagoga (należy akcentować momenty pozytywne, zachęcać, a nie krytykować). Moim zdaniem było to jakże uzasadnione zachowanie doświadczonego lekarza i nauczyciela. Niekompetencja w zawodach medycznych grozi śmiercią lub kalectwem pacjentów.

Pokrzywdzonych przez los, czyli przez niedouczonych lekarzy jest coraz więcej. Powstał Komitet Obrony Praw Pacjenta (Stowarzyszenia "primum non nocere") przeprowadzający już pierwsze akcje protestacyjne. Co robić, żeby lepiej kształcić lekarzy, a później utrzymać ich wysoki poziom zawodowy?

Niedawno przeczytałem publikację na temat paniki, którą wzbudziła wizja LEP-u (Lekarskiego Egzaminu Państwowego). Pomysł taki znalazł się w projekcie ustawy o zawodzie lekarza. Przewiduje on, że po stażu kandydaci na lekarzy będą musieli odbyć egzamin w jednej z siedmiu głównych specjalności. Otrzymają baterię testów z 400 pytaniami (stomatolodzy 300 pytań). Lobby lekarskie, w tym Naczelna Izba Lekarska, próbuje wpłynąć na zrezygnowanie z tych pomysłów a co najmniej odsunięcie w czasie pierwszych egzaminów o 3 lata. Argumenty są racjonalne - uczelnie mają bardzo zróżnicowane programy, a zdarza się, że nawet w tej samej (przywoływano przykłady) dwaj profesorowie podają odmienne metody, np. nakłuwania opłucnej, i tylko swoją metodę uznają za właściwą. Którą ma wybrać biedny absolwent AM, kiedy dostanie takie pytanie?

Są i argumenty emocjonalnej natury - dojdzie do tragedii osobistych. Co zrobią z sobą ci, którzy nie zdadzą egzaminu - zostaną salowymi?

Podstawowe pytanie - co ma począć z sobą ofiara niedouczonego lekarza (przyjmując, że uda się jej ocalić życie) środowisko lekarskie mało interesuje. Prawda, że trzeba sensownie przygotować się do nowej procedury oceny kwalifikacji lekarzy, choć zasada, żeby ich weryfikować jest bezdyskusyjna. W Unii Europejskiej istnieją takie właśnie egzaminy. Od znajomych lekarzy ze Stanów Zjednoczonych dowiaduję się, że w tym kraju lekarze różnych specjalności co kilka lat zdają egzaminy zawodowe. Tego samego dnia w całym kraju (a może tylko w poszczególnych stanach), w ławkach collegów zasiadają lekarze w różnym wieku i rozwiązują testy. Można być siwym, doświadczonym doktorem, obleganym przez pacjentów, a jednak nie uniknie się sprawdzianu wiedzy zawodowej z najnowszych osiągnięć medycyny i farmakologii.

Oczywiście, jak zwykle, piszę "lekarze", a myślę behapowcy. Jakże bowiem brakuje nam systemu wiarygodnego kształcenia i oceny służby bhp. Od kilkunastu lat (od kiedy PIP prowadzi oceny jakości jej pracy) nic się nie zmienia. A jest fatalnie. Pisałem o tym kilkakrotnie, piszę i w tym numerze ("Szanujmy lasy"). Jeśli w 45% zakładów służby bhp nie prowadzą analizy stanów warunków pracy, to czym się zajmują? W 80% przypadków, kiedy powinni wstrzymać pracę ze względu na zagrożenie bezpośrednie, nie czynią tego - itd. itp.

Ktoś powie, że behapowiec, to nie lekarz. Owszem, ale i jego niekompetencja może skutkować śmiercią lub kalectwem. Co prawda za warunki pracy odpowiadają kierownicy, lecz i służba bhp na swoje zadania w doskonaleniu warunków pracy.

W pewnych zawodach istnieją dość surowe egzaminy okresowe, choćby elektryków, pracowników obsługi urządzeń poddozorowych. Dlatego (może mam niereprezentatywne doświadczenia) nie spotkałem się dotąd na przykład z ewidentnie niedouczonym elektrykiem.

Jeśli pracodawca poszukuje behapowca, to nie wie zupełnie kto się do niego zgłosi - nie ma bowiem wiarygodnego systemu weryfikacji wiedzy naszej branży. Znam specjalistów bhp, których erudycja i inteligencja predysponują do kandydowania na prezydenta kraju, znam i takich, którzy najlepiej czują się przy rozdawaniu mydła.

Jakość służby bhp i kwestia odpowiednika LEP-u dla behapowców to wdzięczny temat dla Stowarzyszenia Służb BHP, nowo powstałego Związku Zawodowego Inżynierów i Techników BHP, a przede wszystkim resortu pracy, a także (wspomagająco) Państwowej Inspekcji Pracy.

Podhale: Bacowie Baców kontrolują żeby paprok opinii nie psuł Z niekompetencją walczy nawet środowisko baców. Pozwalam sobie przywołać kserokopię tytułu z "Gazety Wyborczej". Nie dajmy się wyprzedzić bacom!

Jezrzy Knyziak


Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2000

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58075642