ATEST Ochrona Pracy

25 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Ktoś, komuś, kiedyś

Powiedzenie, że pieniądz rządzi światem jest kompletnie nieodkrywcze. Żyjemy w jego atmosferze tak bardzo, że znika z naszej świadomości. Czasami jednak coś lub ktoś przypomni o nim bardzo dobitnie. Mnie przyszło to do głowy przy okazji sprawozdania PIP, dotyczącego wyników kontroli supermarketów pod względem przestrzegania przepisów bhp i prawa pracy. Analizowano je na lutowym posiedzeniu Rady Ochrony Pracy.

W dokumencie tym wszystkie informacje podawane były mniej więcej w takiej postaci: "Najwyższy wskaźnik częstotliwości wypadków przy pracy odnotowano w 1998 r. w jednej z placówek w Bydgoszczy - 73,06 (przeciętna dla całej gospodarki w 1998 r. - 9,83)", a więc ponad 7-krotnie więcej. Bardzo chciałbym poznać nazwę tego marketu, przypuszczam, że ciekawi jej byliby także, co najmniej mieszkańcy Bydgoszczy. Taki wskaźnik świadczy o skandalicznym stanie bezpieczeństwa pracy; nie sposób wytłumaczyć go fluktuacjami statystycznymi, które dotykają i porządne zakłady. Trzeba przyznać, fakt ten skomentowano bardzo elegancko. Cytuję inne zdanie z tego samego sprawozdania: "W jednym z okręgowych inspektoratów pracy przesłuchano byłych pracowników, którzy potwierdzili fakt łamania i obchodzenia przepisów, celem zaniżenia prowadzonej ewidencji faktycznego czasu pracy, jednakże również ci pracownicy odmówili udzielenia szczegółowych informacji".

Pracowników można zrozumieć, obawiają się (na razie bezpodstawnie) długich rąk swoich byłych pracodawców. Może boją się, że współtowarzysze dawnej pracy nie potwierdzą ich informacji, że zostaną sami. A to znaczy, że nie będą mieli racji, że przegrają.

Czytałem na temat tego strachu sporo artykułów w poważnej prasie. Wynika z nich, że nawet związek "Solidarność" bywa bezradny, jeśli (na krótko) powstanie w supermarkecie.

Bezradność pracowników i związków da się wytłumaczyć szczególną socjotechniką uprawianą przez kierownictwa supermarketów, psychozą strachu i materią sprawy - wiele nieprawidłowości z zakresu prawa pracy, a zwłaszcza stosunków międzyludzkich ma charakter ulotny, powinni potwierdzić je wszyscy, czy choćby kilku zainteresowanych. A odważnych brakuje, bo utrzymanie pracy stanowi konieczność elementarną.

No dobrze, pomyślałem, pracownicy, nawet związki zawodowe, są w marketach stroną wyraźnie słabszą, ale nie jest nią podległa Sejmowi - Państwowa Inspekcja Pracy. Dlaczego zatem w jej sformułowaniach używany jest język ezopowy - ktoś, gdzieś, komuś?

Sięgnąłem na półkę ze sprawozdaniami, raportami, zacząłem szukać nazw własnych zakładów. Znajdowałem, ale były to albo nazwy dużych przedsiębiorstw państwowych albo malutkich firm prywatnych. W jedne i drugie można walić bezkarnie. Pierwszym wszystko jedno (i tak na nich psy wieszają, np. za niepłacony ZUS, ślamazarną restrukturyzację; zresztą państwowe to niczyje), drudzy są za słabi na jakikolwiek protest (jeśli nawet mieliby do niego podstawy, zwykle siedzą cicho).

Zapytałem o zdanie człowieka, który piastował w PIP chyba wszystkie stanowiska, włącznie z najwyższymi - dlaczego unika się konkretów, drze szaty, ale tak ogólnie. Niestety, w całej rozciągłości potwierdził moje przypuszczenie. Władze inspekcji wiedzą, że nie mają w ręku pewnych "kwitów", takich, które ostałyby się w sądzie. Bo supermarkety dbają, muszą dbać, o swoje oficjalnie nieskazitelne imię. Tak ogólnie można je krytykować, nikogo po nazwisku nie piętnując. - I chyba kierownictwo PIP ma rację - dodał mój rozmówca. - Oto zjawił się u niego dyrektor supermarketu z 43 poważnymi zarządzeniami po wizycie inspektora. Żalił sie, że przed rokiem był inny inspektor, tuż po oddaniu marketu do eksploatacji i nie wydał ani jednego nakazu. Sprawy, które wymagały korekty były oczywiste (powinny być) już wówczas.

Ciężko jest na posadzie Głównego Inspektora Pracy. Przed kilkunastoma miesiącami słyszałem na własne uszy, jak przy okazji obchodów 80-lecia PIP w krakowskim NOT deklarował, że już, już wejdzie w życie nowa strategia piętnowania szczególnie niepoprawnych pracodawców; po nazwach i nazwiskach. Nie wyszło. Ustawa o ochronie danych osobowych jest wygodnym wykrętem w przypadku braku mocnych, niepodważalnych argumentów. Tak być nie musi. W resorcie sprawiedliwości też przez lata nic się nie działo, a przecież większość poczynań ministra Kaczyńskiego obudziła nadzieję, że siła i pieniądz nie zawsze muszą wygrywać w naszym kraju.

Znany mi wysoki funkcjonariusz PIP interesował się przyczynami wysokiej skuteczności brytyjskiej inspekcji pracy. Istotnie najlepszej w Europie. Brytyjczycy objaśnili mu przyczyny swojej skuteczności: nakładają kary stosunkowo rzadko, ale w kilku, kilkunastu przypadkach fakt ten prowadzi do upadłości firmy. Przykłady te są pokazywane i komentowane w mediach, to działa znacznie skuteczniej niż drobne przykrości, o których nikt się nie dowie. W skali państwa upadłość kilku firm stanowi niewielki koszt - wywodzili Brytyjczycy - warto je ponieść ze względów pedagogicznych.

Krzywdy, zagrożenia dotykają zawsze konkretnych ludzi. Ich sprawcami są równie konkretni ludzie w konkretnych firmach. Mamy prawo wiedzieć kto, komu i kiedy.

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


G. Chwiałkowski : Oczywistym jest że sprawa powinna być traktowana w taki sam sposób jak m.in w Wielkiej Brytanii, karanie tak ale przykład taki by nikt więcej nie zechciał łamać przepisów - pedagogika wychowawcza pracodawców a nie tylko pracowników.Cóż jeżeli możliwe jest to wyłącznie przez zmiany legislacyjne przeprowadzone w parlamencie a ten z kolei daleki jest od wygodnego w chwili obecnej zniesienia status quo jaki istnieje pomiędzy nim a pracodawcami. Jeżeli nie ulegnie to zmianie dalej będziemy mówić ktoś, komuś kiedyś. Pracodawca się nie boi a pracownik choć wie że jest nie tak niczego nie powie bo odczuwa strach, w sposób zupełnie naturalny . . Wie też że wykorzystanie możliwości , przepraszam , pozorów możliwości prawnych nie będzie mile widziane i prawdopodobnie stanie się kolejnym klientem Rejonowego Urzędu Pracy. Na koniec retoryczne pytanie . Skoro słaba jest jednostka, dlaczego słabe są Zwiazki Zawodowe ??? Powody znajdziecie w opisie powyżej. (2001-04-5)

LM: Co do potrzeby działania PIP nie mam najmniejszych wątpliwości, ale robienie afery z drobiazgów pomijając konkrety to jest coś nie tak. Przykład: W jednym z moich poprzednich zakładów, w którym byłem pracownikiem zjawił się inspektor PIP. Nie byłe problemu, że operator wózka widłowego jeździ po hali z widłami na wysokości głowy, ami ogólny nieład na wydziale. Problemem i wnioskiem do mandatu okazał się słoiczek po kleju biurowym zawirający klej "Wikol" - podstawa - nie opisany pojemnik. Czyż to nie jest kpina???. Z tych 48 punktów niezgodności również połowa mogła dotyczyć takich rzeczy? (2001-10-9)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2001

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58498584