ATEST Ochrona Pracy

20 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Biuro wystawi fakturę

Drugi człowiek, twój bliźni - to słowa, które brzmią szczególnie pięknie w Polsce, odwołują się do naszj kultury i tradycji. Jednak i najpiękniejsi duchem ludzie muszą wykonywać pracę najemną albo stworzyć sobie warsztat pracy i wtedy nieuchronnie spotykają się z regułami innego porządku - kapitalistycznego. Porządku z gruntu odmiennego, acz, trzeba przyznać, eleganckiego. Jedynym, głównym kryterium oceny człowieka jest jego przydatność dla firmy, a brutalnie prosty wykładnik tej oceny stanowi zysk, jaki zatrudniony przynosi pracodawcy. W takim stanie rzeczy przymioty serca często przestają być zaletami.

Jak pogodzić racje porządku duchowego, ludzkiej przyzwoitości, z zasadami ekonomii? - oto jest problem. Podejście humanistyczne do organizacji zdaje się być, zwłaszcza w Polsce, fajerwerkiem serwowanym przez bardzo nielicznych zresztą uniwersyteckich guru od zarządzania. Tak naprawdę nikt się nimi nie przejmuje. Najtęższe umysły epoki, z Janem Pawłem II, nie wiedzą jak w praktyce ustosunkować się do konfliktu tych dwóch różnych porządków. Wymyślono termin - kapitalizm z ludzką twarzą, który stanowi ładne prześlizgnięcie się nad problemem. Bo z punktu widzenia przeciętnego pracodawcy, który nie korzysta ze znajomości czy poparcia politycznego przy przyznawaniu koncesji na lukratywne obszary działania, sytuację opisuje zgrabne powiedzenie - kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d...

Mimo wszystko przypadki zakładów pracy, w których widać kapitalizm z ludzką twarzą, acz bardzo nieliczne, są możliwe. Mógłbym wskazać pojedyncze przykłady, a sądzę, że w podobnej skali mogliby to także uczynić Czytelnicy. Zakłady, w których szef i pracownicy są życzliwi dla siebie i klientów, a załoga pracuje efektywnie i wyraźnie identyfikuje się z interesem firmy. Nie ma wyścigu szczurów, a firma prosperuje. Inni to widzą i zazdroszczą. Jawią się pytania: czy można takie przykłady naśladować? Co wpłynęło naprawdę na sukces? Ładna tęsknota.

Bodaj przed rokiem usłyszałem o konkursie " Firma przychylna ludziom" i bardzo się z niego ucieszyłem. Z entuzjazmem przyjąłem ostatnio propozycję organizatorów, aby informować o konkursie. Jakże brakuje dostrzegania zatrudnionych jako ludzi; są oni albo uszczęśliwianymi na siłę podmiotami, np. przepisów bhp (tyle a tyle umywalek, szafek, godzin nadliczbowych), albo źródłem wyzysku. Ostatnio otrzymałem komplet informacji na temat konkursu i mój zapał wyraźnie ostygł. Cóż, sposób realizacji tej ładnej idei rodzi znaki zapytania i budzi rozterkę.

Konkurs jest teoretycznie przedsięwzięciem związkowym, ale sposób jego realizacji nie stwarza wrażenia "non profit". Na zapleczu dostrzec można wielkie instytucje, możnych protektorów, znane nazwiska. I przy tym nagle: "wrzuć monetę" - i to nie małą. Jak wynika z informacji, jedynym organizatorem konkursu jest Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność". Przy konkursie powołano Biuro Organizacyjne, istnieje także Komitet Honorowy, w którym zasiadają prezydenci dwóch konfederacji pracodawców - H. Bochniarz i W. Kornowski, Główny Inspektor Pracy T. Zając oraz przewodniczący "Solidarności" M. Krzaklewski. Sponsorem konkursu jest m.in. Fundusz Inwestycji Kapitałowych KGHM "Metale". Poza wspomnianym Biurem Organizacyjnym działa także Komitet Organizacyjny przy Komisji Krajowej "Solidarności" (czy nadmiar organizatorów nie szkodzi skuteczności?). Ale to jeszcze nie wszystko. Poza biurami i organizatorami wynajęto jeszcze prywatną firmę realizatora konkursu - Towarzystwo Doradcze Ryszard Stocki, z koordynatorem konkursu i konsultantem merytorycznym. Ciągle jeszcze przedsięwzięcie można zaakceptować - w końcu związki zawodowe nie są przykładem sprawności organizacyjnej podawanym przez wykładowców zarządzania. Ale niestety najciekawsze spotkać można czytając regulamin konkursu. Znajdujemy w nim zdanie: "Realizator konkursu ustala warunki organizacyjne badań i wystawia fakturę za przeprowadzenie badań. Po jej zapłaceniu przeprowadzona będzie analiza...". Dalej dowiadujemy się, że firma zgłaszająca się do konkursu wyznacza osobę spośród kadry, która adaptuje ankietę, przygotowuje operację w zakładzie, zapewni, że ankietę przeprowadzi się jednego dnia, na jednej zmianie; zatem wykonuje dużą robotę. Myślę o kosztach bezpośrednich i pośrednich, porównuję tę czapę organizatorsko-doradczą z piękną ideą konkursu i cały mój entuzjazm wyparowuje.

Myślę, że potrzebne są badania naukowe, takie, jak obiecuje ankieta konkursowa, ale robić ją powinien zupełnie kto inny, za inne pieniądze. Dlaczego angażują się wielkie instytucje, sponsorzy, a jednocześnie wprowadza się nieeleganckie opłacanie wysokich kosztów udziału. O co chodzi w tej zabawie?

Konkurs mógłby być z powodzeniem przedsięwzięciem związkowym i wykorzystywać ankiety nadsyłane do władz regionów. Zapewne nie byłby do końca obiektywny. Ale nie jest i nie może być obiektywny także konkurs w opisanej wersji, z całym sztafażem niby obiektywizmu. Znajomy pracodawca, moim zdaniem idealny kandydat (rewelacyjne stosunki w firmie, entuzjazm pracowników, dobre zarobki), nie uczestniczy w nim - po pierwsze o nim nie wiedział (oferty rozesłano do 31 marca br.), po wtóre gdyby nawet otrzymał takie zaproszenie, nie przyjąłby udziału w konkursie; za duże są koszty bezpośrednie i pośrednie.

Stawiam klasyczne pytanie - czemu to służy? Moim zdaniem, na pewno nie promowaniu, jakże ładnej, idei konkursu.

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


Ryszard Stocki: Dziękuję za surową ocenę systemu w jakim odbywał się Konkurs Firma Przychylna Ludziom. W trzech edycjach konkursu wzięło w sumie udział około 40 firm, niektóre wielokrotnie. Otrzymaliśmy sygnały od niektórych firm, że po konkursie i ogłoszeniu wyników zmieniła się na lepsze polityka zarządu. Jeśli chodzi o badania staramy się ciagle poprawiać ich jakość wprowadzenie odpłatności za audyt także nas mobilizuje, a firma audytowana jest dużo bardziej wymagająca. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby firma, której zależy na udziale w konkursie lub programie starała się o znalezienie sponsorów na ten udział, choćby spośród wymienionych oficjalnie instytucji. (2002-07-12)

Monika Z.: Jeszcze jeden konkurs o jakże wzniosłym celu i jeszcze jeden sposób na wyciągnięcie resztek pieniędzy od naiwnych pracodawców. (2002-07-28)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2001

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58396148