ATEST Ochrona Pracy

23 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Jakie fajne chłopaki

Istnieją, z grubsza, dwa sposoby szukania swojego miejsca w świecie. Jeden z nich najkrócej ujmuje porzekadło - "siedź w kącie a znajdą cię". Wystarczy dobrze robić swoje, a wcześniej czy później ktoś cię dojrzy, wyciągnie na światło dzienne, doceni i przy okazji zyskasz dodatkowe punkty - dobry, a jaki skromny. Drugi sposób, dokładnie przeciwny, polega na zwracaniu na siebie uwagi, stosowaniu autokreacji. Pewny siebie, bo świetny, takie skojarzenie ma wywołać prezentowanie wszem i wobec dobrego samopoczucia. Ludzie mają naturalną skłonność do bycia z wygrywającymi.

Im bardziej zbliżamy się do Unii Europejskiej, tym częściej taka filozofia może być użyteczna. Istnieją już szkoły robienia z siebie kogoś innego niż naprawdę się jest, tak dalece, że widzowie zastanawiają się, która wersja osoby publicznej jest prawdziwa. Sztuka wizażystów doprawdy zasługuje na docenianie. Ta kreacja zwykle działa - odwołuje się przecież do znajomości natury ludzkiej, intuicji, podświadomości. Ważne są drobiazgi (pozorne). Nie bez powodu kolor koszul i krawatów w kampaniach wyborczych Aleksandra Kwaśniewskiego i jego partii był kolorem Unii Europejskiej - niebieski. Wodzowskie trzymanie podbródka przez Mariana Krzaklewskiego (wbrew sugestiom ekspertów), kto wie ile punktów mu ujęło w prezydenckich wyborach.

Nasz krąg zawodowy - ludzi zajmujących się bezpieczeństwem człowieka, zdawał się być na peryferiach wizażu. A przecież są pierwsze jaskółki, które jeszcze wiosny nie czynią, są jednak na tyle odbiegające od naszego standardu prezentacji, że warto o nich opowiedzieć.

Oto dostałem zaproszenie na konferencję prasową, które otrzymałem zresztą w dzień po imprezie, której dotyczyło. Wysłane przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Inżynierów Pożarnictwa informowało przy tym o 18 latach działalności organizacji i jej bliskim, walnym zjeździe. Ale nie to zwróciło moją (przypuszczam, że nie tylko moją) uwagę. Każdemu podobać się musiało zdanie "Mamy nadzieję, że zainteresuje Państwa Stowarzyszenie, najmłodsze w NOT, zarówno stażem jak i wiekiem swoich członków - średnio 40 lat, zamożne, elitarne - naszym członkiem jest Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej i większość Komendantów Wojewódzkich, a wiceminister MSWiA zawsze bywa na naszych balach".

Jedno tylko zdanie, a jak dużo zawiera informacji jawnie wyartykułowanych, ale i wiele znaczących podtekstów. Chłopcy fajni są, każdy chciałby bywać w takim towarzystwie. Piszę chłopcy (choć zaproszenie podpisała kobieta), bo nawet na polskie patriarchalne proporcje organizacja to wyjątkowo męska.

Mam w tej sprawie mieszane uczucia, jestem jednak lekko rozbawiony, nie tylko dlatego, że obecnie jest pora karnawałowa. Czy nie użyto zbyt prostych, może nawet prostackich środków? Strażaków, czy bardziej "political corectly" pożarników, wszyscy lubią, szanują i doceniają. Czy to nie wystarczy? Zaproszenie sformułowały w dobrej wierze osoby młode (średnia około 40 lat) i wykształcone (stowarzyszenie inżynierów i techników). Dano zatem do zrozumienia, że członkami pozostałych stowarzyszeń są ludzie znacznie zaawansowani wiekiem - co jest absolutną prawdą i o czym się pisze od lat jako o przyczynie słabości NOT. Lepiej być bogatym i należeć do elity aniżeli być biednym i ludowym (ostatnia kreacja przydaje się na krótko przy okazji wyborów parlamentarnych).

Rodzi się pytanie - jeśli stowarzyszenie ostentacyjnie obnosi się z bogactwem, z czego się ono bierze? W gospodarce rynkowej - zwykle z konkurencyjności. Za wyjątkiem niewielkich nisz pod nazwą koncesje, obowiązkowe ekspertyzy itp. Pożarnicy należą do tej ostatniej uprzywilejowanej grupy. Nie tylko przez własne zasługi, lecz decyzją prawodawcy. Może więc wypada zachować się trochę ciszej.

Nie we wszystkich sprawach popularność pomaga w załatwianiu spraw ważnych dla środowiska. Myślę o zawodowych muzykach (w numerze zamieszczamy wywiad z prezesem Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków). Są to ludzie na co dzień działający w świetle reflektorów, popularni i doceniani jako zawodowcy. A przecież zarazem bezsilni i niezdolni przebić się ze sprawami elementarnej ochrony zdrowia oraz podstawowych gwarancji socjalnych dla wyeksploatowanych przez trudną pracę. Tę grupę zawodową przepisy nie wspomagają - zapewne pokutuje przekonanie, że ciepło jupiterów wystarczy za komfort i bezpieczeństwo pracy.

Jerzy Knyziak


Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2002

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58460187