ATEST Ochrona Pracy

23 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

O pożytkach z reklamy

Od czasu do czasu spotykam się z opiniami ludzi, zresztą życzliwych redakcji, którzy wypowiadając pod naszym adresem sympatyczne słowa dodają jednym tchem - tylko trochę za dużo tych reklam. Sugerują, że są świadomi konieczności, a zarazem czują coś na kształt niechęci do reklamowych, kolorowych stron.

Dobrze ich rozumiem, biorę do ręki nasz rocznik sprzed dziesięciu lat. Przeciętnie w numerze znajduję pół szaro-burej strony reklamowej. Tymczasem obecnie, zwłaszcza w numerach targowych, stron reklamowych bywa i kilkanaście. To różnica jakościowa. Spróbuję pokazać, że pożyteczna także dla czytelników.

Przyzwyczajenie ma swoje zalety, stanowi często obciążenie przy ocenie sytuacji. Sam jestem czytelnikiem (z zamiłowania i konieczności) sporej sterty gazet i periodyków. Oto przed kilku laty zmieniła się szata graficzna mojej ulubionej, czytanej przez dziesięciolecia, "Polityki". Mocno się wtedy zżymałem, że schlebiają niewybrednym gustom - "moja gazeta nigdy już nie będzie poważna". Jednak po kilku miesiącach byłem już zwolennikiem takiej właśnie formuły - dostrzegałem jej zalety. Niedawno przeprowadziłem na swój użytek mały test, wziąłem do ręki kilka numerów wspomnianego tygodnika i policzyłem proporcje powierzchni reklam do całości materiałów; wyszło, że jest jej prawie dwa razy więcej niż w naszym miesięczniku. Nie razi to mnie ani innych czytelników. Tym bardziej, że nie przesadzamy z ilością reklam w "Ateście".

Przyznaję, że czasem, w zależności od nastroju, wciąga mnie analizowanie reklam w wybranych periodykach (które są finezyjne, a które banalne lub wręcz prymitywne). Czasem jednak, kiedy nie mam odpowiedniego nastroju albo po prostu brakuje mi czasu, przewracam beznamiętnie strony reklamowe. Takie prawo czytelnika. To podobnie jak z przerywnikami reklamowymi w telewizji - zwykle sięgam wtedy po pilota, żeby podglądnąć inny kanał, albo po prostu robię kolejną herbatę.

Reklama jest nam niezbędna, tak samo jak większości mediów - dzięki niej egzemplarz gazety czy abonament rtv są tańsze. Zbyt wysokie ceny kończą się źle dla redakcji i dla pisma.

Wiele musieliśmy się nauczyć w ostatnich latach. Z socjalizmu realnego (sztuczne, absurdalnie niskie ceny reglamentowanego papieru) wpadliśmy nagle na wolny rynek. Nikogo nie interesowało i nie interesuje, czy będzie istniało jakiekolwiek czasopismo poświęcone ochronie pracy. Takie periodyki ukazują się, owszem, ale ze środków instytucji państwowych, czyli jako finansowane z budżetu. Służą przede wszystkim podniesieniu prestiżu kilku instytucji. Tak jak zagranicą, tak jest i w naszym kraju. Właściwie Polska jest w naszej branży (wydawnictw ochrony pracy) najbardziej rynkowa w całej Europie. Nie znam w krajach Unii Europejskiej czasopism behapowskich nie subsydiowanych czy to przez instytucje państwowe, czy organizacje procodawców albo związki zawodowe.

Jednak kto płaci, ten wymaga, żeby pisać o nim tylko dobrze. Arcyludzkie, choć naprawdę dzieje się tak za nasze, podatników, pieniądze. To co szef jakiejś instytucji dostał od budżetu, przecież uważa za "swoje".

Ale subsydiowanie czasopisma nie jest korzystne dla czytelnika ani dla samej redakcji. Rozleniwia zespół, któremu brakuje motywacji, żeby poszukiwać nowych form, starać się. Dodatkowo Czytelnik nie ma wpływu na kształt gazety. Weźcie Państwo do ręki dowolny tytuł prasowy, a bez zaglądania do stopki redakcyjnej (i wiedzy czyj to organ) a na pewno określicie sami, z niewielkim błędem, czy gazeta uczestniczy w grze rynkowej i musi myśleć o czytelniku, czy też korzysta z subsydiów państwowych. Tacy, jak my, muszą rozmawiać z czytelnikami, pytać ich o zdanie. W zamian dostajemy bardzo wiele - przekonanie, że komuś nasza praca jest przydatna. Mamy również niezależność w nazywaniu rzeczy po imieniu, czujemy przy tym poparcie czytelników. Otrzymujemy ciekawe informacje z komentarzem - "zajmijcie się tym, bo jak nie wy, to kto?" Istnieje jeszcze w naszym środowisku sporo obaw co do otwartego podejmowania trudnych spraw. Sytuacja się jednak zmienia, ale ciągle blisko połowa nadsyłających do nas listy prosi o zachowanie danych do wiadomości redakcji (rzadziej wśród służby bhp, a z zasady wśród inspektorów pracy). Powoli i pod tym względem znormalnieje.

Zastanawiałem się nad pożytkami ekonomicznymi i nazwijmy to politycznymi, płynącymi z reklamy. Zważmy na koniec, że w coraz większym stopniu ma ona, zwłaszcza w czasopismach specjalistycznych, wartości informacyjne. O wielu nowych produktach w naszej branży dowiedziałem się studiując reklamy. Są one coraz bardziej profesjonalne, coraz mniej w nich zwrotów rodzaju "jesteśmy śliczni i najlepsi" (bez dostatecznego dowodu), coraz więcej rzetelnej informacji handlowej. Staramy się nie tylko przekonywać do naszych opinii w sprawach polityki ochrony pracy, ale dawać także teksty "narzędziowe", przydatne, konkretne. W sporym stopniu takimi stają się materiały reklamowe w naszej branży. Uczymy się wszyscy, i redakcje i producenci środków ochrony pracy, i agencje, które przygotowują najczęściej graficzną stronę reklam.

Rozumiemy ciągle wątpliwości niektórych czytelników dotąd reklamom niechętnych. Teksty reklamowe nie ograniczają powierzchni przewidywanej na informacje. Przeciwnie. W ciągu dziesięciu lat zwiększyliśmy objętość czasopisma ponad dwukrotnie, podwyżki cen prenumeraty utrzymują się poniżej rocznego wskaźnika, a inflacji - co pokazywaliśmy szczegółowo przed kilku laty (Atest 1/1999). Reklamy są pożyteczne dla nas wszystkich.

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


Józef Z.Kluczek Szczecin: Reklama bezpieczeństwa i higieny w Ateście jest pożądana i słuszna. Jest jednym z wielu sposobów przekazywania informacji o aktualnym stanie wiedzy ,głównie technicznej oraz sposobach rozwiązywania problematyki bhp. Reklamy też można czytać.Przemawiają one do czytelnika poprzez ilustrację i tekst. Uczą szybciej i efektywniej niż akademickie podręczniki, których są streszczeniem.O innych pożytkach z reklamy napisał pan redaktor.Przyznaję panu rację.Myślę, że po tym artykule wątpliwości niektórych czytelników zostały rozwiane na zawsze. (2002-03-1)

Fala: Panie Józefie Skoro się Pan wypowiada w swoim imieniu, to skąd taka pewność o rozwianiu wątpliwości niektórych, skoro Pan Ich nie wymienia z nazwiska ??? (2002-03-2)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2002

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58451639