ATEST Ochrona Pracy

29 marca 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 12/2023

ARA nie musi odfrunąć

Sprawy mogą być bardzo chwalebne, a działania zbożne, ale skuteczność wymaga, żeby przekonać do nich innych ludzi. W tym miejscu już kilkakrotnie wspominałem o dotkliwych brakach promocyjnych polskiej ochrony pracy. Przywoływałem dla kontrastu przykłady choćby Europejskiego Tygodnia BHP, obchodzonego w Unii Europejskiej. W państwach tych krajowi i lokalni politycy występują przy tej okazji publicznie na mityngach, majówkach i piknikach. Mówią głośno, że bhp to dobra sprawa, i że oni są za. Idea jest społecznie oswojona. Zgoda, odbywa się show, ale to akurat dobrze dla naszej z natury drętwej dziedziny.

W Polsce i pod tym względem jakby drgnęło - w sali kolumnowej Sejmu poseł Zbigniew Janowski, zarazem przewodniczący Związku Zawodowego Budowlanych zorganizował 19 kwietnia br. konferencję pod tytułem "Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków przy Pracy 2002 - Bezpieczeństwo Prac w Sektorze Budowlanym". Patronat nad imprezą objął wicemarszałek Sejmu. Zapowiedziano wystąpienia Głównego Inspektora Pracy. To są działania, ważne jeśli idzie o promocję bezpieczeństwa pracy. Przecież liczy się głównie kto i gdzie mówi o naszej sprawie. Warto wspomnieć przy tej okazji o projekcie Państwowej Inspekcji Pracy - konkursie "Bezpieczna budowa". Ta branża ma akurat dobrą tradycję w promowaniu wartościowych rozwiązań architektonicznych i budowlanych. Niech więc będzie i Mister BHP.

Przedsięwzięcia, o których wspomniałem, budzą duże zainteresowanie związków zawodowych. Świadczy to, moim zdaniem, o tym, że związki wypierane ze swoich tradycyjnych obszarów aktywności (polityka płacowa, ochrona trwałości stosunku pracy) szukają innych tytułów do zbierania punktów. Swoją drogą trzeba wspomnieć, że bardzo karmimy się stereotypami i frazesami w sprawach związkowych i pokrewnych. W hałasie czynionym przy okazji propozycji zmian w kodeksie pracy mało kto zauważył opinię prof. Juliusza Gardawskiego, który prowadził badania dotyczące największych utrudnień w rozwijaniu przedsiębiorczości. Z badań wynika, że kłopoty z nadmierną kodeksową ochroną pracowników pracodawcy umieszczają dopiero na trzynastym (!) miejscu wśród swoich problemów. Dominują kwestie podatkowe, mitręga administracyjna, korupcja itd. Wiadomość tę wydrukowano drobną czcionką na odległej kolumnie ogólnopolskiej gazety. I faktycznie, inteligentni, choć zarazem cyniczni pracodawcy dawno znaleźli sposoby na legalne obchodzenie przepisów ochronnych. Swoistą instrukcję w tej sprawie zamieściła nawet "Rzeczpospolita".

A przecież partie polityczne, przedstawiciele pracodawców, w tym konfederacja H. Bochniarz kreują kodeks pracy na symbol naszego zacofania prawnego. "Umocnieni ideologicznie" ludzie z obu stron barykady kodeksowej walczą. Czasami wydaje się, że dla samego "kina akcji". Dotarło do nas "Stanowisko" przewodniczącego Związku Zawodowego Inżynierów i Techników BHP Wacława Gudalewicza w sprawie zmian dotyczących służb bhp. Krytykuje on ostro OPZZ za sprzeniewierzenie się naszej sprawie i twierdzi, że nowy zapis pozbawi pracy kilka tysięcy behapowców. W zmieniającej się szybko rzeczywistości nie bardzo wiadomo o jakim zapisie dyskutują komentatorzy. Zamieszczamy zatem tekst Macieja Sekundy, który go omawia i, dla odmiany, zwraca uwagę, że zmiany te dyskryminują pracodawców prywatnych świadczących usługi z zakresu bhp i są sprzeczne z Konstytucją.

O różnych problemach mających wpływ na system ochrony pracy dyskutuje się już nie tylko w naszym środowisku. Jak zachować przy tym umiar i rozsądek? Pouczający jest opisywany w numerze przypadek programu ARA. Oto przed blisko 10 laty niektórzy urzędnicy resortu pracy w sposób zadziwiający propagowali program komputerowego badania wypadków, właściwie darowany nam przez Unię Europejską. Tak naprawdę ze sprawą było tak, jak z samochodami, które podobno rozdawali za darmo w Moskwie. Okazało się, że owszem, ale nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie samochody, a rowery, nie rozdają, ale kradną.

Sytuacja opisana w publikacji na temat ARY jest trywialnie i boleśnie polska. Na początku były fanfary, pogrzeb odbył się cichcem. Miał być prezent dla całego środowiska behapowskiego, tymczasem wypracowany w bólach program można nabyć w prywatnej firmie.

Od tego zgiełku - obietnic bez pokrycia jakże odbiega wymowa wywiadów, które zamieszczamy: z showmanem, Jerzym Owsiakiem i profesorem Ryszardem Tadeusiewiczem, rektorem AGH, wielkim autorytetem w dziedzinie informatyki. Wybitni rozmówcy to zdawałoby się postacie z różnych bajek. A przecież łączy je bardzo racjonalizm, precyzyjne planowanie skomplikowanych projektów organizacyjnych, technicznych, a nawet społecznych, takich jak z jednej strony Woodstock, bądź z drugiej zastępowanie tradycyjnych skryptów biblioteką elektroniczną oraz elektronicznymi notatkami studentów. Warto te wywiady dokładnie przeczytać. ARA nie musi odfrunąć.

Jerzy Knyziak


Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2002

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58086449