ATEST Ochrona Pracy

29 marca 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 12/2023

Powody do zdziwienia

Istnieją okresy rozliczeniowe bardzo różnorodne. Głównym jest rok kalendarzowy, ale traktowany jest on inaczej na przykład przez księgowość, inaczej przez GUS, do którego wysyłamy sprawozdania, choćby z wypadków i chorób zawodowych. W życiu prywatnym okresem rozliczeniowym mogą być daty w kalendarzu, ważne akurat dla nas, a nie dla całej ludzkości, jak na przykład rocznica ślubu. Pięćdziesięcioleciu służby bhp poświęcamy tym razem główne, odświętne strony. Rocznica tak okrągła, że wypada tylko świętować. Zamieszczamy zatem relacje z uroczystości centralnych.

Bardziej praktyczną cezurą dla naszego środowiska są od piętnastu lat terminy targów SAWO. Przy tej sposobności wspomnę o dwóch powodach do zdziwienia, nawiązujących do tematyki tego numeru. Zacznijmy od SAWO i naszego miejsca w wyścigu do Unii Europejskiej.

Kolejne targi SAWO odbędą się wtedy, kiedy Polska będzie już członkiem Unii Europejskiej. Jak zmieni się nasza codzienność, jak zmienią się same targi? Wpasowujemy się w to, co i tak nieuniknione od lat kilkunastu. Dotychczasowa wymiana handlowa (no, dokładniej import), wymiana informacyjna, fundusze przedakcesyjne itd. pozwalały nam posmakować przyszłości.

W sprawach ochrony pracy przewidywać jest już prościej niż w innych, bowiem nigdy nie odstawaliśmy od krajów EWG, a bywało, że je wyprzedzaliśmy (regulacje dotyczące problematyki hałasu). Trudno zatem mówić o rewolucji, co najwyżej o papierowej - dyrektywy trzeba przełożyć na rozporządzenia ministrów, przetłumaczyć normy i opatrzyć skrótem EN. Systemy zarządzania bezpieczeństwem pracy są w Polsce wdrażane od roku 1995, ich popularność jest nie mniejsza niż w krajach Europy Zachodniej (tam naprawdę nie wszyscy są tak zaawansowani jak nam się wydaje). Mamy zatem niezłe tło organizacyjne i zaplecze specjalistyczne (we Francji na przykład nie ma obowiązkowej służby bhp), wymogi polskich przepisów nakładają na naszych behapowców wyższe oczekiwania kwalifikacji formalnych niż w innych krajach Unii (ATEST nr 2/2003).

W naszej branży nie ma też wymagań, które zaskoczyłyby środowisko zawodowe, tak jak przemysł spożywczy zaskoczyły wymagania HACCP - higiena procesów produkcyjnych, której nie jest w stanie zapewnić wiele zakładów, np. ze względu na zakaz krzyżowania się dróg transportu produktów i surowców (jak piekarz w małej piekarni może uniknąć takiej sytuacji?).

W polskich branżach jest z przygotowaniem do wymagań unijnych różnie. Generalnie w rankingach lądujemy ostatnio na odległych pozycjach pośród innych państw kandydackich. Jest to fenomen, który trudno mi zrozumieć. Zapewne Czytelnicy też go dostrzegają.

Niezależnie od deklaracji rządu Mazowieckiego, wejście do Unii mieliśmy "jak w banku". My, czyli Węgry, Czechy, Polska - najwyżej rozwinięte państwa spośród dawnych krajów realnego socjalizmu, tworzące - zresztą "dla oka" - trójkąt wyszehradzki. Tylko te kraje i kilka innych małych, z obszaru kultury śródziemnomorskiej (Malta, Cypr), od 3-4 lat Słowenia, miały wchodzić do EWG (Unii). I raptem (nikt nie zauważył) miękko zaczęto mówić, jakby nigdy nic, o dziesiątce, w tym o Estonii i Łotwie, do niedawna republikach ZSRR. Prawda, że to kraje kiedyś hanzeatyckie, ciążące do Skandynawii, ale kiedyś wszystko było inne - jeszcze na początku XIX wieku Szwecja należała do najbiedniejszych krajów Europy. Republiki radzieckie to nie Skandynawowie. A jednak znalazły się w tej elitarnej grupie z niezłymi prognozami.

Ostatnio z awangardy zeszliśmy do roli maruderów - co rusz spotykam rankingi, w których jesteśmy uplasowani za byłymi republikami radzieckimi. Albo za Słowacją - to piękny kraj, który wcześniej oglądałem pobieżnie podczas szybkich powrotów z odleglejszej zagranicy. Ostatnio przez tydzień podziwiałem jej wspaniałe zabytki, piękne miasteczka, ale również widziałem obrazki świadczące, że od czasów realnego socjalizmu niewiele zmienił się poziom życia i stosunek do świata mieszkańców tego kraju. Przecież niedawno jeszcze prezydent Mecziar deklarował, że kraj ten nie interesuje Unia. Tymczasem i oni są lepsi. Zastanawiam się jak w ogóle małe kraje dały sobie radę z tą lawiną papieru - samym choćby tłumaczeniem, uzgadnianiem dyrektyw i innych aktów, wreszcie tysięcy norm? Przecież praca ta wymaga armii tłumaczy, weryfikatorów, prawników. Skąd takie możliwości w małych krajach, podczas gdy nie może im podołać stosunkowo duża Polska? Być może z norm tłumaczono tylko tytuły (co jest dopuszczalne). Ale i w Polsce w wielu przypadkach postępuje się podobnie.

Inny paradoks, dotyczący wyłącznie naszego środowiska. Oto już od 1990 roku istnieje możliwość dochodzenia świadczeń powypadkowych z kodeksu cywilnego - zadośćuczynienie, dodatkowe odszkodowanie, dodatkowa (poza tą wynikającą z ustawy wypadkowej) renta. A przecież prawie nikt nie korzysta z takiej możliwości - w kraju, w którym ludzie pracy, zwłaszcza ci, którzy częściej niż inni ulegają wypadkom (czyli klasa robotnicza), zbiednieli. Nie wiedzą, obawiają się konfrontacji z pracodawcą, lękają się kosztów? Zrobiłem sondaż wśród znajomych inspektorów pracy i specjalistów bhp - nie słyszeli o takich przypadkach, za wyjątkiem pewnej wielkiej i słynnej uczelni, gdzie ludzie umieją szukać pieniędzy, i pewnego kombinatu, który kiedyś zatrudniał kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Cyklem publikacji Tadeusza Nycza próbujemy ułatwić Czytelnikowi wykorzystanie martwych dotąd możliwości prawnych. Doradztwem i pomocą prawną mogłyby się zająć konacelarie behapowsko-prawne. Takie praktyki ukształtowałyby nowy model usług behapowskich. Ale to przyszłość. Mogą jej sprzyjać decyzje i wybory Zjazdu Stowarzyszenia Służby BHP w Boszkowie. Kiedy ten numer dotrze do rąk Czytelników będzie po zjeździe. Napiszemy o nim w następnym numerze.

Jerzy Knyziak

PS W poprzednim numerze napisałem w artykule wstępnym, że PIP zatrudnia 24 tysiące pracowników. Zatrudnia oczywiście tylko(?) 2400. Czytelników bardzo przepraszam a dziękuję Głównej Inspektor Pracy Pani Annie Hintz, że nie wykorzystała tego potknięcia jako sposobności do znęcania się nade mną.

Jerzy Knyziak


Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2003

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58072153