ATEST Ochrona Pracy

26 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Zupełnie inne ryzyko

Ocena ryzyka jest szlagierem w naszej branży od kilku lat. I pozostanie nim jeszcze długo. Inspektorzy pracy żądają zwykle oceny ryzyka dla wszystkich stanowisk pracy. Nie zawsze potrzebnie. Przygotowywane są jednak karty oceny ryzyka spełniające wymóg formalny (jest jakiś dokument), ale opracowane często bardzo powierzchownie.

Monotonia i banalność sformułowań razi szczególnie wtedy, gdy spotyka się ją w ocenie ryzyka dla konkretnych stanowisk w zakładach pracy. Czytelnicy nadsyłają nam fragmenty takich ocen. Są one zabawne przez to, że język możliwy do przyjęcia w ogólnej charakterystyce zagrożeń i ich źródeł jest przypisany właśnie do konkretnego stanowiska z jego całą siecią zależności międzystanowiskowych, konkretnego wyposażenia w takie, a nie inne urządzenia i narzędzia.

Wśród metod badania zagrożeń i szacowania ryzyka wymienić można kilka metod głównych i kilkadziesiąt modyfikacji. Najbardziej znane to ALARP, RISK SCORE, PHA, matryce ryzyka, grafy ryzyka. Mniej rozpowszechniona jest metoda list kontrolnych. Metody te charakteryzowaliśmy w artykule "Jak wybierać metody oceny ryzyka" - nr 4/2001.

Trzeba zauważyć, że we wszystkich tych metodach decydujące o wyniku i dominujące są zagrożenia czynnikami fizycznymi, w szczególności mechanicznymi. Wypadek lub katastrofa stwarzają niebezpieczeństwo powstawania poważniejszych urazów niż czynniki ergonomiczne charakteryzujące stanowisko pracy. Zupełnie nie bierze się pod uwagę przeciążenia układu ruchu czy wymuszonej pozycji ciała. Tymczasem są to zagrożenia o kapitalnym znaczeniu. Jak wynika z badań lekarzy i ergonomistów, niestety zachodnich, już od lat kilkunastu choroby układu mięśniowo-szkieletowego, będące skutkami niewłaściwej pozycji ciała, nadmiernego obciążenia kręgosłupa lub niektórych grup mięśni powodują około 40-50% absencji spośród ogólnej liczby dni niezdolności do pracy. Nie znam podobnych, dostatecznie reprezentatywnych badań przeprowadzonych w Polsce. Brak jednak powodów, żeby zakładać, iż przy podobnym już, jak w krajach zachodnich, stopniu komputeryzacji, a jednocześnie większym niż tam udziale ręcznego transportu i ręcznych operacji w produkcji, zjawisko to nie występuje również i u nas na podobną skalę.

Szanowny Czytelniku. Przygotowałeś zapewne wraz z zespołem zakładowym oceny ryzyka dla wszystkich czy większości stanowisk pracy. Spróbuj teraz spojrzeć krytycznie na ich zawartość z punktu widzenia kryteriów ergonomicznych. Owszem, wypełniłeś obywatelski obowiązek, ale nie osiągnąłeś celu oceny ryzyka, jakim jest informowanie pracowników o najpoważniejszych (wszystkich) zagrożeniach i w konsekwencji nie dokonałeś korekty warunków pracy w sposób należyty.

Piszę w ten sposób, bo obejrzałem kilka takich dokumentów z różnych zakładów pracy i jeśli w ogóle coś znalazłem, to dwa, trzy ogólnikowe punkty na temat uciążliwości pracy i wymuszonej pozycji ciała. Co jest przyczyną, że my, specjaliści od bhp, nie doceniamy tego problemu? Myślę, że istotne są dwa powody - powszechne przepisywactwo, a także zupełne niedocenianie i powierzchowna wiedza na temat ergonomii.

Najpopularniejszą pozycję w naszym miesięczniku, także wśród pytań czytelników, stanowią właśnie karty oceny ryzyka, na które mamy zadeklarowane, powszechne zapotrzebowanie, z wyprzedzeniem na najbliższą pięciolatkę. Problem polega jednak na tym, że współpracujący z nami specjaliści, nie waham się stwierdzić, należący do grupy kilku w kraju najlepszych znawców tej problematyki (autorzy nie tylko artykułów, ale i książek na tematy oceny ryzyka) nie mogą opisywać dokładniej zagrożeń dla, powiedzmy, kierowcy ciągnika rolniczego. Jest to bowiem kierowca abstrakcyjny, rzec można wirtualny, nieistniejący w rzeczywistości. Wymuszona pozycja ciała lub przeciążenie układu ruchu są kategorią bardzo ogólną, ale autorzy modelowych kart oceny ryzyka nie mogą sobie pozwolić na wiele więcej. Natomiast na przykład siedzisko w konkretnym ciągniku może być fatalne, obsługa przyrządów sterowniczych może wymagać nienaturalnej pozycji ciała itd., itp.

Problem polega też na tym, że wszyscy znani mi w kraju autorzy książkowych analiz dotyczących ryzyka są inżynierami, do tego przedstawicielami inżynierii "twardej", tzn. mechanikami albo chemikami, nie ma wśród nich na przykład przedstawicieli politechnicznej organizacji i zarządzania, tym bardziej nie ma ergonomistów, zwłaszcza biologów.

O możliwościach znacznie bardziej wnikliwych analiz przekonuje opracowanie, dotyczące oceny stanowiska komputerowego (wydawnictwo CIOP w formie broszurowej), a zwłaszcza treść bardzo szczegółowej listy kontrolnej NIOSH, dotyczącej ergonomicznych czynników ryzyka, opublikowanej ostatnio w periodyku "Ergonomia". Są to dokumenty znane w świecie, w Polsce niepopularne, także wśród twórców naszego prawa, dla których bhp to głównie wypadki, może ewentualnie choroby zawodowe. W ujęciu analizy kosztów sprawa wygląda jednak inaczej. Musimy zmienić proporcje - zespoły zakładowe powinny albo skorzystać z pomocy ergonomistów, albo sięgnąć do list kontrolnych. Ryzyko niejedno ma imię.

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


malkontent: Tak to prawda, ocena ryzyka to szlagier, dodał bym(2003-12-13)

behapert: Oszacowanie ryzyka i jego udokumentowanie tylko dlatego, ze takie(2003-12-16)

WR: Autor napisał: "W ujęciu analizy kosztów sprawa wygląda jednak(2003-12-16)

Krzys: Skoro ZUS tak wiele w sprawach wypadkowych ma do(2003-12-16)

behapert: Kategorie ryzyka dla odpowiednich grup działalnosci zostały juz opracowane.Od(2003-12-19)

Spec: Na temat oceny ryzyka zawodowego już wypowiedziało się wiele(2003-12-22)

Spec: Cd. Rodzi się pytanie czy ocenę ryzyka wykorzystywać do(2003-12-22)

WR: Zgadzam się ze spec: Można bardzo dokładnie opisać zagrożenia(2003-12-23)

WR: Przytoczono ustawę wypadkową i rozporządzenia. Czy wiemy już jaką(2003-12-23)

zrzeszony: Brawo - wreszczcie owocne dyskusje. mam nadzieje że ktoś(2003-12-24)

malkontent: Do WR Jezeli chcesz zobaczyć analizy kosztów wypadków to(2003-12-26)

Leszek: Temat ryzyka zawodowego jest wielu pracodawcom obcy, szczególnie w(2003-12-27)

zdezorientowany - po ocenie ryzyka matodą komputerową: Dlatego tez uwazam ze na stronach np.CIOP powinny być(2003-12-27)

malkontent: Panie Leszku Własnie o tym napisałem 13 grudnia, że(2003-12-27)

Ślepy: Kolego zdezorientowany Taka mała rada. Npisz pan sobie najpierw(2003-12-27)

Leszek: Kolego Malkontencie Wydaje mi się, że trochę goryczy przemawia(2003-12-28)

Leszek: Autor artykułu słusznie zwraca uwagę, że podczas szacownia ryzyka zawodowego następuje skoncentrowanie się głównie na zagrożeniach powodujących wypadki przy pracy lub choroby zawodowe. Sfera higieny pracy, ergonomii traktowana jest dość powierzchownie, bądź w ogóle pomijana. A przecież wiele uciążliwości, które występują w środowisku pracy, ma istotny wpływ na samopoczucie pracownika, jego kondycję psychiczną i fizyczną oraz sposob postrzegania stanowiska pracy, co w konsekwencji i tak w końcu przekłada się na stan zdrowia pracownika. Problemy związane z ergonomią na razie nie są rozumiane przez pracodawców, potrzeba chyba jeszcze na to sporo czasu. Na przykład dla wielu właścicieli sklepów w ogóle nie zrozumiałe jest, dlaczego sprzedawcy wykonującemu przez kilkananaście godzin pracę na stojąco, trzeba zapewnić siedzisko. (2003-12-28)

WR: Panie Leszku. Poruszył Pan bardzo ważny wątek. Ryzyko a przepisy. Wydawałoby się, że jeżeli ryzyko oszacujemy jako małe to w firmie nie trzeba nic robić – bo chyba wszystkie metody podają: ryzyko małe – żadne działania nie są potrzebne. Tak jednak nie jest i należy pamiętać, że niski wynik oszacowania ryzyka nie zwalnia pracodawcy z obowiązku spełnienia przepisów prawnych. Panie malkontencie: staram się czytać wymienione przez Pana periodyki, ale być może niezbyt uważnie. Byłbym wdzięczny za wskazanie konkretnego rocznika i numeru w którym zamieszczono analizy kosztów wypadków przy pracy. (2003-12-30)

malkontent: Kolego WR. gdy podwiniesz tę stronę do góry, znajdziesz takie małe okienko, wpisz tam np. "koszty wypadku" i dalej enter. Wśród wielu śmieci znajdziesz może i nr 8/21" niewykorzystany potencjał PIP, lub 12/02. objaśniać nie zaciemniając.Może nie jest to aż taka głęboka i wyczerpująca analiza jakiej oczekujesz. Z własnego podwórka wiem, że gdy tylko chciałem zaprezentować jakąś analizę, to rodziła on uśmieszki i pokpiwania. ps. Gdy coś ciekawego znajdę jeszcze w swoich śmieciach to się odezwę. (2003-12-30)

WR: Kilkanaście minut temu wpisałem komentarz i nie wszedł. Więc proszę wybaczyć jeżeli pojawi się dwa razy. Rzeczywiście czasem pojawiają się szczątkowe informacje o kosztach. Są to zazwyczaj dane zaczerpnięte ze sprawozdań PIP z lat ubiegłych (w najnowszym sprawozdaniu brak informacji o kosztach - być może również rodziły uśmieszki i pokpiwania) lub z badań własnych, prowadzonych zwykle na małej próbie i z tego powodu mało reprezentatywnych. Podoba mi się strona Angielskiej Inspekcji Pracy na temat kosztów wypadków i chorób http://www.hse.gov.uk/costs/. Przy okazji wszystkim osobom działającym na rzecz bezpieczeństwa pracy, życzę szampańskiej zabawy sylwestrowej oraz ZERA wypadków i chorób w Nowym 2004 Roku. (2003-12-31)

Obserwator: Ocena ryzyka jest idealnie przygptpwana napapierze dla kontrolerów np. PIP. I nie wiele ma wspolnego z rzeczywistościa na stanowiskach pracy. A jeżeli już to walczy się z czynnikami, które widać gołym okiem powodujące wypadek. A te związane i obciążeniem układu mięśniowo szkieletowego? A po co co kolwiek robić, przecież nikomu ręki nie urwało. A do stwierdzenia choroby zawodowej długa i kręta droga. (2004-01-14)

SpecBhp: Jeden z szanownych kolegów pisze "Problemy związane z ergonomią na razie nie są rozumiane przez pracodawców, potrzeba chyba jeszcze na to sporo czasu." Napewno są nierozumiane przez nasze środowisko BHP i tu należy przyznać rację że trzeba bardzo dużo czasu. Większość kolegów rozumie to jako komfort pracownika. A ogólnie rzecz biorąc to są działania które podnoszą wydajność i produktywność w wielu przypadkach zapewniające bezpieczeństwo. (2004-01-14)

specBHP: ciąg dalszy. Już dawno można było zauważyć na filmach, że amerykański budowniczy pracuje z pasem na biodrach w których trzyma narzędzia. A polski robotnik biega z dachu na dół po gwośdzie, to po szczypce itd. I kto się więcej namęczył - oczywiście nasz rodzimy pracownik. A kto efektywniej pracował. Oczywiście Amerykanin a w tym czasie nasz biegał po schodach. PRACODAWCA to rozumie i stosuję to z powodzeniem. (2004-01-14)

PraktykBHP: Rzeczywistość jest taka jaką opisuje Autor artykułu dlatego, że szanowni koledzy BHP'owcy w zdecydowanej większości przypadków nie czynią wysiłków zmierzających do rzeczywistej poprawy warunków pracy oraz eliminacji zagrożeń. Z moich doświadczeń wynika, że 90% energi i wysiłków skierowana jest na to jak sprostać przepisom prawnym oraz wymogom kontrolujących (2004-01-15)

Ergonomista: Dotyczy wykorzystania ergonomii. Zostałem zaproszony na spotkanie jednego z oddziałów Stowarzyrzenia Służby BHP. Przedstawiłem na spotkaniu 2 godzinny referat (a może raczej, szkolenie, wykład) na temat związku ergonomii z BHP, możliwości i zasad stosowania praktycznej ergonomii w tym przy ocenie ryzyka zawodowego. Zaoferowałem słuchaczom możliwość podjęcia współpracy w tym zakresię. Mija nie długo rok - nikt się nie skontaktował. Ja wysuwam 2 wnioski: 1-ergonomia do wykonywania naszej pracy jest ZBĘDNA, lub 2-jesteśmy w tym zakresie specjalistami nie gorszymi od prelegenta. Pozostałe wnioski pozostawiam czytelnikom. (2004-01-15)

Amph: Hmmm...tak sobie poczytałam państwa wypowiedzi...i aż dziw bierze, ale poczułam się jak na zajęciach z SZB...przerost formy ponad treść. Żółtodziób jestem w tej materii, bo dopiero wkraczam na ścieżki kariery, ale jedno mogę rzec...że ocena ryzyka sobie...a bezpieczeństwo pracy sobie...Tak naprawdę to wszystko sprowadza się do pieniądza...szkoda, że nasze życie i zdrowie też. (2004-02-26)

joanna: Do czasu kiedu behapowiec będzie podlegał pracodawcy , nie enależy oczekiwać rzetelnie przeprowadzonych ocen ryzyka na stanowiskach pracy , zwłąszcza tam gdzie istnieja duże zagrożenia. Wielokrotnie spotkałan się z opinią pracodawcy że ocenę ryzyka nusi mieć, bo ma nakaż PIP,jednak nie noże ona narażać go na koszty. Na być dobra! Uważam że należy zastanowić się nad strukturami bhp-owców aby ich praca nie szła na marne (2005-01-18)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2003

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58500346