ATEST Ochrona Pracy

16 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Zakłopotany organ państwowy

Są sprawy, które stanowią odwzorowanie problemów ogólniejszych. Na przykład casus "Biedronki", ostatnio nagłośniony przez TVN i krótko acz intensywnie przywoływany w naszym środowisku. Niestety, nie miałem możliwości napisać o tym wcześniej w tym miejscu - rytm miesięcznika jest powolny, co, owszem, sprzyja refleksji i rozwadze, ale pozbawia komentarz świeżości. Poza tym priorytetowa była sprawa wejścia Polski do Unii Europejskiej, która w maju musiała pozostać tematem nr 1.

Sprawa "Biedronki", zasługuje na dobre miejsce w ATEŚCIE, jest bowiem papierkiem lakmusowym problemów inspekcji pracy.

Wydarzenia, tak jak pamiętam: 25 kwietnia w porze oglądania "Faktów", zatelefonowało do mnie w ciągu kilku minut trzech kolegów, inspektorów pracy - obejrzyj w telewizji program o "Biedronce". Będzie i o PIP. - Jasne, że obejrzałem, także drugi, obszerniejszy program na ten sam temat wyemitowany godzinę później. Niestety strzelano nam, "tym od bhp" kolejne gole przy siedmio - może dziewięciomilionowej widowni. Skutki takich programów będziemy musieli odrabiać pracowicie przez co najmniej kilka lat. Inspekcja pracy, teoretycznie najsilniejszy punkt w polskiej ochronie pracy, przedstawiła się jako instytucja bezradna i zakłopotana, nieznająca w gruncie rzeczy swojego miejsca i funkcji.

Wielu z nas ma swoją "Biedronkę". Ja też. Ten sklep ma ludzki wymiar, podczas gdy supermarkety wymagają przespacerowania setek metrów i odstania pół godziny przy kasie. Znam osobiście kierownika mojej "Biedronki", którego czasem rozpytuję na temat przyczyn nierytmicznych dostaw pewnego gatunku czerwonego wina, które spożywam bardzo chętnie. Postrzegam go jako życzliwego, bardzo sympatycznego człowieka, u którego intensywnie pracują jedynie kasjerki, i to od czasu do czasu - kiedy pojawia się większa fala klientów.

Rytm pracy pozostałych zatrudnionych w tym sklepie wydaje się powolny; jeśli młode kobiety ciągną wózek niskopodłogowy, tzw. piesek, to jest on załadowany do 1/3 objętości europalety. Nie zauważam rzucających się w oczy naruszeń przepisów ochrony pracy w mojej "Biedronce". Choć przecież powinienem, jeśli system w owej firmie byłby chory.

Ale inny obraz płynął do telewidzów z ekranu. Pracownicy sklepów (ze zniekształconym głosem i rysami twarzy) przywoływali przypadki drastycznych naruszeń prawa pracy, w rodzaju zatrudniania w wymiarze ponad 24 godziny, ciągnięcia przez kobiety w ciąży wspomnianego "pieska" z ciężarem 1000 kg itp. Zapewne tak było, choć podobne, drastyczne przypadki można spotkać i gdzie indziej, na przykład w supermarketach.

Ale inspekcję pracy zaatakowano przy tej okazji, czyniąc zarzut, że owe naruszenia prawa są codziennością w "Biedronce", że inspekcja nie radzi sobie (a właściwie nie chce poważnie potraktować występujących tam notorycznych zaniedbań). Ważne jednak jak zareagowali na atak mediów przedstawiciele różnych szczebli PIP. Oto sfilmowano ukrytą kamerą, jak reporter - fałszywy świadek - zgłasza inspektorowi pracy, że w pobliskiej "Biedronce" pracownica w ciąży jest zmuszona do ciągnięcia na wózku tonowego ciężaru. Widać, że inspektor nie wie, jak się zachować. Odmówić otwarcie - jakoś głupio. Narzucić płaszcz i popędzić, by przyłapać kierownika sklepu "na wykroczeniu" - równie niestosownie. Inspektor mruczy coś zupełnie nieprzekonującego, że opracowuje jakieś analizy, że w tej chwili nie może odejść. Najwyraźniej wykręca się. Nie wie jak się zachować - nie wie, jaką rolę powinien pełnić. Co najmniej podobnie zakłopotany jest zastępca głównej inspektor. Okręgowy inspektor z miasta będącego siedzibą centrali wpisuje się najdokładniej w klasyczny wizerunek PIP - podaje liczby, które nikogo nie interesują. "Z firmy wpłynęło 28 skarg, ale przeprowadzono 48 kontroli, wydano 700 zarządzeń..." - recytuje. Widać jednak, że jeśli nawet reagowano, to sposoby działania były kompletnie nieskuteczne. Tyle, że inspekcja ma alibi.

Dlaczego tak się dzieje? Otóż nikt nie wie kim powinien być inspektor pracy - gończym czy organem państwowym. Podobne zakłopotanie wyczuwam w sprawozdaniach składanych w Sejmie przez szefów PIP.

Inspektor biegnący, aby złapać kierownika na gorącym uczynku, skazany jest na śmieszność. Problem trzeba rozwiązać, ale inaczej.

Nieszczęściem polskiej PIP jest to, że ma bardzo wykształconych inspektorów, których źle się wykorzystuje. Przywykliśmy już do tego, że jak odbywa się akcja, sprawdzają etykiety na butelkach. Robią to z niechęcią, ale muszą. W wielu krajach UE inspektorzy mają wykształcenie średnie (choćby w Szwecji - pisałem o tym w numerze 2/2004). Taki inspektor - kontroler jest lepiej zmotywowany do doraźnych akcji. Myślę, że do takich kontroli warto powołać ludzi energicznych i młodych, którzy sprawdzą wysokość barierki - powinna wynosić ... centymetrów, wysokość pomieszczeń - co najmniej ... centymetrów itd.

A co powinien zrobić inżynier - inspektor w sprawie "Biedronki"? Pomyślałem, że zabrakło tu podstawowej wiedzy ergonomicznej i z zakresu ochrony pracy. Jeśli pracownica zeznaje, że TIR ma być rozładowany w ciągu godziny przez 3 pracownice, bo kierowca się spieszy - to można dokładnie przeanalizować tę sytuację. Droga + masa wyznaczają czas na rozładunek towarów - te czynniki można ocenić. Jeśli są błędy systemowe - zbyt mała obsługa w stosunku do zadań, to nie sposób tego ukryć.

Myślę - dlaczego "Biedronka", widzę przypadki znacznie bardziej wysilonej pracy w supermarketach. Dlaczego PIP - ale i TV - działają tam w rękawiczkach? Wyjaśnienie dlaczego inspekcja łagodnie traktuje supermarkety dał mi były przedstawiciel kierownictwa PIP - oni wynajęliby najlepszych prawników, a ci podważyliby ustalenia inspektorów.

Powtarzam, działalność inspekcji powinna być przedmiotem pilnej modernizacji - inspektor musi znać odpowiedzi na pytania kim ma być: łapsem czy organem państwowym? Póki co odbywa się kolejna akcja oceny służby bhp - według ankiety, sprzed kilku lat. Powierzchownie i bez pożytku, ale na chwałę statystyki.

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


nnnn: pip nie jest w stanie odpowiedzieć na najprostrze pytanie- wyaśnia ze to nie jest jednoznaczne, to trzeba sprawdzić. \Szkoda bo przepis jest wyraźny, a inspektor ma wątpliwości/ może nie wypada sie narazić. Uczono mnie że PIP jest sprzymierzeńcem BHp, ale ostanio stwiedzam że jest dokładnie odwrotnie. (2004-06-21)

kfal: To wszystko co dotyczy "Biedronek" i co było tematem audycji telewizyjnych jest prawdą. Mam swoje wejścia w tej firmie i niestety takie były odgórne polecenia przełożonych. Dziwie się p. Knyziakowi, że tak wybiela "Biedronkę" . Zresztą to tylko wierzchołek góry lodowej. W większości polsich zakładów łamie się prawa pracownicze. Kto w to nie wierzy , nie żyje w realnym świecie. (2004-06-22)

behapert: Inspektor pracy musi być rzecznikiem pracobiorcy(pracownika), poważnym organem państwowym nastawionym na ściganie przestępstw i wykroczeń przeciwko prawom osób wykonujących pracę zarobkową.Na marginesie ;ciekawy jestem ile zgłoszeń PIP złożyła do prokuratury o popełnieniu przestępstw w minionym ostatnim roku.Wiele krytycznych uwag o PIP wskazujena konieczność zmian.Prywatyzacja gospodarki wymaga nowych rozwiązań. Najlatwiej kontrolować placówki i przedsiebiorsta ipaństwowe.To już bylo i sienie wróci. Czas na zmiany strukturalne i mentalności. (2004-06-23)

Ola: Moja siostra pracuje w Biedronce , doskonale wiem więc jak łamane są w niej przepisy bhp.Sama zajmuję się bhp więc świecę oczami przed siostrą gdy np. mówię jej o normach dźwigania i że powinni to zgłosić chociażby swojemu bhpowcowi jeżeli są zmuszane do przekraczania. Wiecie co ona mi mówi - że rotacja ( nazwijmy to tak) znających swoje prawa pracowników jest ogromna .Umowy zawierane są tak że b.szybko można pozbyć się zbyt uświadomionego pracownika i co wy na to?W innych miejscach pracy jest być może tak samo ale nasze Biedronki , które są ... tak blisko to czysty WYZYSK . (2004-06-28)

społecznik: Co my na to? Ano tak będzie tak długo jak długo pracownicy będą się na to godzili. Żadne kontrole tu nie pomogą. Nie czarujmy się. Odwracanie kota ogonem tez nie pomoże. Może wreszcie czas to zrozumieć. (2004-06-28)

Uk: Inspekcja inspekcją - a gdzie związki zawodowe? Bez nadzoru pracowniczego nic się nie zmieni. I jeszcze jedno - z normami dźwigania jest trochę podobnie jak z NDSami. (2004-07-3)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2004

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58337929