ATEST Ochrona Pracy

20 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Wszyscy widzieli co się dzieje, ale obowiązkiem zwłaszcza prezesa WUG i głównego inspektora pracy, było powiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Kto poniósłby odpowiedzialność gdyby doszło do pożaru, wybuchu i tragedii?

Nie sposób umyć rąk

Sprawami "Budryka" zajmują się wszystkie media z różną intensywnością, w zależności od tego, czy któraś ze stron (dyrekcja, strajkujący) wprowadziła do gry nowe elementy. Poza kwestiami powszechnie komentowanymi są i takie, na które w naszej specjalności należy położyć szczególny akcent. W swoim blogu z 9 stycznia br. pisałem: "Gdzie drwa rąbią... lepiej się nie pokazywać. Takie wrażenie odnoszę nie po raz pierwszy, jeśli idzie o obecność PIP w szczególnie konfliktowych sytuacjach. Nigdzie nie spotkałem nawet śladu informacji o obecności inspekcji podczas konfliktu w KWK "Budryk". A przecież właśnie teraz Rada Ochrony Pracy zajmowała się sprawami działalności PIP w zakresie przepisów o wynagrodzeniach - stwierdzono większą skuteczność w egzekwowaniu wynagrodzeń aniżeli w poprzednich latach.

Co innego jednak nałożyć grzywnę celem wymuszenia działań zgodnych z przepisami, a co innego wchodzić między strony sporu, gdzie padają ostre argumenty, dochodzi nieomal do rękoczynów, nie wiadomo ilu pracowników jest za strajkiem, ilu przeciw. Przedstawiane są sprzeczne informacje, widoczne jest manipulowanie opinią społeczną. Można by skwitować sytuację, że PIP zajmuje się przestrzeganiem prawa, a w "Budryku" stan prawny wydaje się być chwiejny. Dodam, że przed II wojną światową głównym zadaniem inspekcji było właśnie negocjowanie w sporach między pracownikami a pracodawcami. Może w tym kierunku powinna iść nowelizacja ustawy o PIP.

Jest i drugi aspekt sprawy, poważniejszy: zagrożenie dla zdrowia i życia, i to wynikłe z dwóch przyczyn. Po pierwsze, strajkujący znaleźli się w jakiś sposób na dole kopalni wbrew woli dyrektora, którego władza w kopalni jest daleko większa niż kierownika innego zakładu. W jakim stopniu pracodawca ponosiłby odpowiedzialność za skutki zagrożeń, na które narażeni są górnicy? Po wtóre, dzisiejsza decyzja OUG w Gliwicach zobowiązuje dyrekcję do niezwłocznego podjęcia eksploatacji dwóch ścian najbardziej zagrożonych pożarem, do czego doszło w wyniku przerwania pracy w kopalni. Podobno trwają prace przygotowawcze do rozpoczęcia wydobycia. A gdyby przyłożono dyrekcji pistolet strajkowy do głowy, także i w tej sprawie? Kogo należałoby posłać do rozpoczęcia wydobycia? Może żołnierzy, albo górników "ubrać w kamasze"?

Wracam do sprawy po blisko trzech tygodniach. Wyjaśniło się jedynie, że tylko niespełna jedna czwarta załogi nie pozwala pracować pozostałym. Wprowadzono do szybów na głębokości 700 i 1050 m kilkudziesięciu górników, którzy od dwóch tygodni prowadzą głodówkę w pobliżu szybu, w którym istniało znaczne zagrożenie pożarem, a zatem również i wybuchem. Dodać trzeba, że strajkujący, według komunikatu PAP z 21 stycznia, sprowadzili niezależnych ekspertów, którzy stwierdzili brak zagrożenia pożarowego. Co to byli za eksperci, jakie prowadzili badania i czy w ogóle ich dokonano nie ma pewności. Strajkujący uzurpują sobie prawo do zastępowania specjalistycznych urzędów. Czy zwalnia to z odpowiedzialności WUG i PIP - gwarantów bezpieczeństwa pracowników? W żadnym razie.

Państwo ośmieszone już bardziej być nie może. W trakcie strajku do Warszawy zjechało dwadzieścia żon górników i domagało się rozmów z wicepremierem Pawlakiem. Ten zaś dyplomatycznie wyjechał; zaangażował jednak stosownych dyrektorów do negocjacji z paniami. Czyżby następnym krokiem miał być przyjazd dzieci górników, które zażądałyby rozmów z samym premierem? Niewykluczone. Wygląda na to, że cofnęliśmy się do filozofii związków zawodowych z czasów głębokiego socjalizmu.

Wyjazdowe posiedzenie Rady Ochrony Pracy odbyło się 29 stycznia br. w Głównym Instytucie Górnictwa. Jednym z tematów była ocena stanu przestrzegania prawa oraz przepisów bhp w kopalniach węgla kamiennego, także w "Budryku". Takie spotkanie powinno się odbyć parę tygodni wcześniej, choć i teraz nie przedstawiono na nim żadnych nowych opinii. Byłby to jednak akt odwagi cywilnej władz ROP i PIP. Dyrektor "Budryka", osamotniony w tej batalii, powiedział zebranym, że zdecydowaną większość załogi sterroryzowało trzech związkowych awanturników.

Czy z posiedzenia ROP wyniknęły wnioski, które uniemożliwią podobną sytuację w innych kopalniach? Niestety nie. Pierwotna przyczyna problemów w kopalni "Budryk" wynika z bezkarności poprzedników stosujących brutalną przemoc. Przed kilku laty cała Polska obejrzała dyrektora szczecińskiej "Odry" duszonego przez łobuza. Czy był odstraszający wyrok w tej sprawie? Premier Cimoszewicz 10 lat temu zakpił z nieubezpieczonych powodzian. Oni byli słabi. Kiedy zjawili się pod Sejmem górnicy z kilofami i nakrętkami do miotania, kiedy zaczęły się akty dewastacji, Cimoszewicz, tym razem jako marszałek Sejmu, w popłochu zmieniał porządek obrad, zmieniono też ustawę emerytalną dla górników w trybie nadzwyczajnym. Gazety pisały o bezprawiu i odpowiedzialności organizatorów, ale nie słychać żeby zostali ukarani. Można zrozumieć desperację ludzi, ale i zdesperowany musi mieć świadomość, że może stosować tylko takie środki, które nie przynoszą szkody innym, np. kolegom z pracy.

Ludzie pracy mają święte prawo do strajku. Są na to dokładne przepisy. Istnieje pewien margines tolerancji na odstępstwa od tych reguł. Jeśli jednak protestujący zaczynają faulować, muszą się liczyć z odpowiedzią państwa. Terroryzowanie chcących pracować, a zwłaszcza nieprzeciwdziałanie możliwej tragedii wymagało takiej interwencji, i to nie w białych rękawiczkach. Wszyscy widzieli co się dzieje, ale obowiązkiem zwłaszcza prezesa WUG i głównego inspektora pracy, było powiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Kto poniósłby odpowiedzialność gdyby doszło do pożaru, wybuchu i tragedii? Po raz pierwszy w takim stopniu głównymi aktorami żałosnego spektaklu byli szefowie instytucji sprawujących nadzór nad warunkami pracy.

(30 stycznia 2008 r.)

Dodaj swój komentarz


mirek: Ani Redaktora Atestu czy Przyjaciela przy Pracy nie było na Budryku, czemu ma być P I P ??? (2008-02-15)

jako st. insp.: Tylko na milczenie ich stać panie Knyziak- wypłaty z "R" w GIP, CIOP i WUG dostaje (...) osób. N I K ich ochrania. (2008-02-16)

schodow-: Ostatnie zdanie trzeba powtarzać w każdym Ateście, może ich ruszy. (2008-02-18)

r.p.: Ostatnie zdanie jest smutno brzmiące. Kto i jaki sprawuje nadzór i gdzie ten nadzór był? Wiem co robił. GIP obradował nad przyznaniem pierwszego miejsca Okręgowi Lubelskiemu PIP za nałożenie największej ilości mandatów i kar na pracodawców takich jak kioski ruchu czy sklepiki. Ale jak to ładnie brzmi współzawodnictwo!!! (2008-02-22)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2008

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58392875