ATEST Ochrona Pracy

25 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

 

Kto dorobił nam
zapomnianą gębę?

Redaktor naczelny

Uchwalenie prawa, którego nieprzestrzeganie dopuszcza przedstawiciel rządu jest głęboko demoralizujące.

Wiadomo, że na dobrą opinię trzeba pracować bardzo długo, ale zepsuć ją można jednym niefortunnym epizodem. Przez całe lata bhp i ludzie związani z tą dziedziną mieli nie najlepszą opinię. Dziedzina ta była w powszechnym mniemaniu zarezerwowana dla ludzi, którym się nie powiodło w innych sferach działalności. Korzystna zmiana tego wizerunku postępowała bardzo powoli, a w ostatnich latach nabrała dużego przyśpieszenia. Aby zostać specjalistą bhp, należało ukończyć studia wyższe. Tym formalnym wymaganiom towarzyszyły zjawiska wręcz patologiczne, o czym pisałem kilkakrotnie. Przygotowanie absolwentów, zarówno studiów kształcących inżynierów, jak i studiów podyplomowych, było niskiej jakości. Jednak dzięki osobistym kontaktom (stowarzyszenia), internetowi i samodzielnej pracy ukształtowała się liczna grupa dobrych specjalistów.

Niedawno, 29 grudnia 2008 r., na pierwszej stronie dodatku do "Gazety Wyborczej" "Praca" ukazał się, ozdobiony dużym zdjęciem człowieka przy laptopie, artykuł zatytułowany " Renesans specjalisty ds. bhp". Artykuł zawiera treści mocno przesadzone w stosunku do realiów, ale liczy się wymowa całości - behapowiec to wspaniały zawód. Czytamy tam m.in., że "zwykły specjalista w tej branży oczekuje 6-8 tys. zł wynagrodzenia. Koordynator bhp podejmie pracę w firmie za 8-10 tys. zł wynagrodzenia. Kierownik bhp w jednym zakładzie chce zarabiać 10 do 14 tys. zł, a kierownik działu bhp w jednym lub kilku zakładach 12-16 tys. zł". Z innych badań wynikało, że co najmniej połowa behapowców zarabia zaledwie 1500 zł brutto, a zarobki 8-10 tysięcy zł uzyskuje mniej niż 5% specjalistów. Ale przecież idziemy naprzód i to bardzo szybko.

O korzystnym wizerunku można mówić, niestety, w czasie przeszłym. Ostatnio wszystkie media komentowały żenującą sytuację związaną z wejściem w życie nowelizacji kodeksu pracy, wprowadzającej obowiązek zatrudnienia w każdej, najmniejszej nawet firmie inspektora ochrony przeciwpożarowej. Nie ma w tym żadnej winy specjalistów bhp, ale w odbiorze społecznym sytuacja przylega doskonale do starej, zdawało się pogrzebanej, wizji naszej branży - przepisy bhp to formalistyczne, nieżyciowe brednie. Odium związane z tą sprawą spływa przecież na ludzi związanych zawodowo z bezpieczeństwem pracy. A przecież nowelizacja powstała w resorcie pracy i była później weryfikowana przez Rządowe Centrum Legislacyjne, opiniowana przez różne gremia, a w końcu sprawdzana przez prawników pana prezydenta, który mógł tę ustawę zawetować. Nie wspominam o posłach, którzy głosowali "za", a mają przecież swoje biura prawników i asystentów.

W niektórych publikacjach, bardziej merytorycznych, np. W. Markiewicza w "Polityce", można było znaleźć wyliczenie, że przeszkolenie inspektorów ochrony przeciwpożarowej musiałoby potrwać około 400 lat przy obecnej bazie Państwowej Straży Pożarnej. Przepis ten należałoby jeszcze przed wejściem w życie wyrzucić do kosza. Podjęto środki, ale delikatniejsze. Minister J. Fedak oznajmiła w telewizji mniej więcej tak: zapis ten wynika z przepisów Unii Europejskiej, ale to nie jest dziesięć przykazań i w domyśle - nie bądźmy tacy papiescy w jego przestrzeganiu. Zwróciła się zarazem do głównego inspektora pracy o łagodne traktowanie naruszenia wymogów ustawy. Zastępca głównego inspektora odpowiedział na ów apel i wydał dyspozycję, aby do końca stycznia inspektorzy PIP nie kontrolowali pod tym względem małych zakładów. Trochę krótko w zestawieniu z czterystu latami niezbędnymi do przeszkolenia. Kierownictwo PIP nie ma zresztą podstaw, żeby zabronić inspektorom wykonywania ustawowych obowiązków. Głupstwo inne głupstwo goni.

Co najważniejsze - UE nie wymagała uchwalenia takiego przepisu (pisaliśmy o tym w numerze 1/2009 w tekście pt. "Kodeks rozmija się z dyrektywą"). Już kilkakrotnie zetknęliśmy się z tym, że do nowelizowanych przepisów wpisywane są wymogi absurdalnie wyższe od zawartych w przepisach Unii. Malkontentom zamykało się usta stwierdzeniem "w Unii tak mają". Polacy znają w coraz większym stopniu języki obce, jednak i to nie było potrzebne; treść odpowiedniej dyrektywy była przetłumaczona, co podaliśmy we wspomnianym artykule ATESTU. Teoria teorią, a jaka jest praktyka? Skontaktowałem się z ekspertem ds. bhp w Niemczech, który potwierdził, że u nich nikt nie wpadł na podobny pomysł, jak polski resort pracy. (Treść wyjaśnień eksperta na moim blogu z 19 stycznia br.)

Uchwalenie prawa, którego nieprzestrzeganie dopuszcza przedstawiciel rządu jest głęboko demoralizujące. Trudno nie podzielać tej opinii. Zamieściło ją BCC w opinii z 16 stycznia br. Można się spodziewać, że inspektorzy pracy i służba bhp spotkają się w swojej działalności z kwestionowaniem zasadności niektórych przepisów. Kontrolowani będą wręcz wybierać przepisy rozsądne i lekceważyć te, które powinny być ich zdaniem uchylone. Sprawom bhp przyprawiono kolejny raz fatalną gębę. Niefortunny przepis zostanie ponownie znowelizowany, ale specjaliści bhp będą musieli mozolnie odbudowywać swój wizerunek.

Dodaj swój komentarz


historyk PIP: historyk PIP: T. Zając powinien liczyć dni, mimo "(2009-02-25)

behapert: w całej rozciągłości zgadzam się z Panem Naczelnym. Mamy(2009-02-25)

racja...: A ja się nie zgadzam z Naczelnym(2009-02-25)

anonimowy: Pani minister Fedak powinna być zdymisjowana za to ,że(2009-02-25)

Maciej Ś.: "...zapytać tych co naprawdę wiedzą co i jak zrobić"(2009-02-25)

Maciej Ś.: "behapert" już dał przepis - receptę w komentarzu do(2009-02-25)

POR: Nie będę zabierał doużo miejsca, ale odnośnie zpisu w(2009-02-25)

Maciej Ś.: Samotna kioskarka nie jest pracodawcą. Jednakże w kiosku może(2009-02-26)

w.gudalewicz: Nie chodzi o kioskarkę tylko o gazety, a wszczególnosci(2009-03-01)

podwywiadem GIP: Redaktor Knyziak miał Pana K. Kutza w Krakowie, to już sporo lat, ale alergia ( ? ) podobna.. (2009-03-02)

uczestnik b.ins: Czy tu ma coś napisać? (2009-03-04)

K O D...: K O D...: Przypomina mi się ul. Piękna -pracowała tam miła Pani Tatarek i ul. Mysia - zabył ja nazwiska, (...) i tamte czasy, dawne, a tak bliskie . (2009-03-07) (2009-03-07)

uczestnik b.ins: Koledzy J. Knyziak i T. Zając - w PIP - przeszli przez ręce m. in. panów A. Hansena, J. Ślęzaka, W. Rosiaka (...) ale różńi Ich wykształcenie i wzrok " ostrość widzenia". (2009-03-08)

dodawanie komen: Pan J. Knyziak zadał pytanie ??? - "Kto dorobił nam zapomnianą gębę? Też się zastanawiam? Ale należną nam kiedyś (może i teraz), "GĘBĘ" przypomniał goszczący w ATEST 2/09r. Pan B. Hancyk - przypadkowo. (2009-03-13)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2009

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58489317