ATEST Ochrona Pracy

19 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

 

Pozoranci

Redaktor naczelny

Widać od dawna,
że liczy się umiejętna propaganda w sprawozdaniach i gra pozorów.

To, czego nie ma w mediach, nie istnieje - taka jest smutna prawda naszych czasów. Ciekawe jest porównywanie treści przekazów medialnych ze stanem faktycznym - jeśli dysponujemy własnymi źródłami informacji w tych sprawach.

Ostatni miesiąc był wyjątkowo bogaty w wydarzenia dotyczące bezpieczeństwa pracy. Najpierw 10 września TVP wyemitowała program E. Jaworowicz "Sprawa dla reportera" poświęcony ofiarom trzech tragicznych wypadków, głównie z fabryk cukierniczych. Poszkodowani i ich rodziny nie uzyskali żadnych świadczeń powypadkowych.

To ważne dla nas wydarzenie medialne przysłoniła katastrofa w kopalni "Wujek Śląsk". W relacjach przedstawiano różnorodne informacje na temat zagrożeń w tej kopalni, a nawet wyemitowano fabularyzowany film, dotyczący podobnego wypadku w KWK Bielszowice. Milczeli tylko związkowcy, zwykle organizatorzy protestów górniczych, chociaż sprawy bhp są wpisane w zakres ich uprawnień ustawowych. Badaniem przyczyn katastrofy zajęła się komisja rządowa powołana przez prezesa WUG oraz prokuratorzy. Ustalą oni ważne szczegóły, które jednak nie mogą zmienić generalnej przyczyny - eksploatowania kopalń na znacznych głębokościach, co powoduje, że w 80% pokładów istnieje duże zagrożenie metanowe. Brano pod uwagę m.in. fałszowanie wyników wskazań metanomierzy, choć nie wykluczano innych przyczyn. Przypomnijmy ważne fakty: w tym roku aż 727 razy wyłączano zasilanie w miejscu katastrofy. To przestoje prawie trzy razy dziennie po trzy godziny. Jak duża musi być presja, żeby mimo wszystko fedrować, skracać czas postojów - czy poprzez fałszowanie wskazań, czy w inny sposób. Kapitalne znaczenie ma tu czynnik ludzki. Jeden z Czytelników przysłał mi decyzje prezesa WUG, m.in. tę z 5 maja 2009 r., powołującą "zespół do spraw wpływu czynnika ludzkiego na zaistnienie wypadków oraz niebezpiecznych zdarzeń w kopalniach węgla kamiennego". Zakończenie prac zespołu przewidziano na 30 września br., więc w dniu katastrofy najważniejsze ustalenia powinny być znane. Jakie? Tego nie ogłoszono.

Politycy wykazali wielką aktywność. W kilka dni po wypadku w ważnym programie telewizyjnym wystąpił wicepremier G. Schetyna i zachęcał, by "walić pięścią w stół" w poszukiwaniu przyczyn katastrofy - scena, jak z lat sześćdziesiątych. Zadeklarował energiczne działania rządu, z których najważniejsze, to zmiana podporządkowania WUG. Komu? To się zobaczy. O ile wiem, dla górników nie ma znaczenia komu podlega WUG - resortowi środowiska, czy MSWiA. Tworzy się mity dla maluczkich. Prezydent nie pozostał w tyle w gestach na pokaz. Poza ogłoszeniem żałoby, w terminie, kiedy nie stanowiła żadnej uciążliwości, poczynił konkretne kroki: powołał w swojej kancelarii ministra ds., jak to ujął, "związków zawodowych i Śląska" - B. Borys Szopę. Wątpię, aby pomogła ona w sprawach bhp, miała już okazję jako szefowa PIP, długoletnia członkini i przewodnicząca ROP.

A jak zaistniała PIP w związku z katastrofą? W tydzień po wybuchu w KWK "Wujek Śląsk", na stronie internetowej PIP nie było śladu informacji o tym tragicznym wydarzeniu i o działaniach inspekcji. A przecież PIP nadzoruje także warunki pracy w górnictwie i ma co najmniej kilku świetnych specjalistów od badania wypadków. Inspekcja podlega Sejmowi - bo podobno większy prestiż - ale głucho o jej działaniach w tej sprawie. Dlaczego? Czyżby jej szefowie obawiali się nieuchronności decyzji związanych z nadmiernym ryzykiem w kopalniach? Wiadomo, że rząd musi wreszcie podjąć decyzje strategiczne, dotyczące kierunku rozwoju energetyki, zatem także poziomu opłacalności wydobycia węgla.

Aby uniknąć oskarżenia o zupełne lekceważenie spraw bhp, Sejm, w trybie nagłym 25 września, obradował nad sprawozdaniem PIP za 2007 i 2008 rok. Na sali nie było żadnego przedstawiciela rządu ("rząd wyznaczył pana ministra Zająca i nie będzie innej reprezentacji rządu" - powiedział S. Niesiołowski). Śmiać się, czy płakać, bo PIP przecież podlega Sejmowi.

Po raz kolejny przypominam też, że istnieje strategiczny (wieloletni) program rządowy dla bhp, który powinien podejmować sprawy tak ważne, jak bezpieczeństwo w kopalniach (w tym zagrożenia metanowe). Jego celem powinno być obniżenie wypadkowości o 25% do roku 2012. Tymczasem liczba wypadków rośnie, w kopalniach zdarzają się katastrofy w podobnych okolicznościach. Nie są to stwierdzenia odkrywcze. Na przykład, w numerze 11/2007 ATESTU w rocznicę katastrofy w Halembie zamieściliśmy artykuł J. Ślęzaka pt. "Inspekcje też zawiodły", w którym autor pisał o fałszowaniu statystyk wypadkowych w kopalniach na dużą skalę. Na dwie kopalnie, zatrudniające średnio po 3400 ludzi przypadał rocznie jeden wypadek ciężki - kto w to uwierzy? Dalej informował, że problemem jest kumulacja zagrożeń na głębokościach poniżej 1000 m, a także fałszowanie wskazań metanomierzy.

Widać od dawna, że liczy się umiejętna propaganda w sprawozdaniach i gra pozorów - od ROP poczynając a na premierze kończąc. Żadna sytuacja nie jest dostatecznie żenująca - nawet szef PIP może reprezentować rząd, któremu z bhp nudno i nie do twarzy.

Dodaj swój komentarz


R.Cz aplikowski: To prawda... - " Widać od dawna,że liczy(2009-10-21)

samo życie: Panie Knyziak J. Ślęzak napisał w 2000r. również w(2009-10-21)

Rams: Redaktor podkreśla, że do 2012r. powinno być obniżenie wypadków(2009-10-28)

Jędrek ale inny: Aby w ogóle myśleć o obniżeniu ilości wypadków, trzeba(2009-10-28)

Maciej Ś.: (Cyt. z "Ramsa") -> "...koszta z tytuółu wypadków przy pracy np. za rok 2005,2006, 2007 i 2008r.,jakie poniosło społeczeństwo?" (pisownia oryginalna) - - - > są w stosownych sprawozdaniach . Zainteresowani mogą do nich dotrzeć i się z nimi zapoznać. (2009-10-28)

marko: W kopalniach są inspekcje WUG, PIP i UDT i kilka innych. Niestety ilość nie przeradza się w jakość. Kontrola to sprawdzenie istniejącego stanu a nie zaradzeniu mu. Raporty powypadkowe , które wskazują na to i tamto nic nie dadzą dopóki nie wprowadzi się systemowego polepszenia BHP. WUG – statystyki wypadkowe pokazują te same przyczyny: metan, tąpania i maszyny jako główne. PIP mówi w kółko o nieprzestrzeganiu regulacji dotyczących godzin pracy, przebywania niedoświadczonych górników w rejonach zagroźenia,itp. Te sprawy przewijają się od lat. Rząd i spółki trąbią o miliardach wydanych na BHP. Gdzie konkretnie są te pieniądze wydawane ? Ile z tego jest wydawane na zwalczania przyczyn wymienianych przez inspekcje WUG i PIP? (2009-11-08)

Znudzony: Cieszę się, że można tu wyrazić swoją opinię bez konieczności zalogowania się, to już chyba rzadkość. Wszędzie tyle mówi się o BHP, ale praktyka pozostawia wiele do zrobienia. Uczestniczyłem ostatnio w wielu szkoleniach i konferencjach. Niektóre zaczynają się już od godz. 8-ej rano i trwają do 16-tej, przy czym oczywiście jest dwie 15min. przerwy na tzw. serwis kawowy. Prawda wygląda tak, że ludzie są zainteresowani do połowy, a potem to już "muszą swoje odsiedzieć", bo przecież pracodawca pokrył koszty. Czytają więc "cichaczem" np. Metro, piszą SMS-y, rozmawiają, a nawet śpią... Szkolący klepią wyuczone na pamięć formułki, co czyni szkolenie monotonnym i nudnym. Ci, którzy jeszcze w miarę trzeźwo myślą, w czasie szkolenia wychodzą, moim zdaniem bardzo słusznie, robiąc sobie dodatkowe przerwy. Mają po prostu świadomość, że ich kręgosłup może twego nie wytrzymać....Jak można bez większej przerwy siedzieć 8 godzin dziennie, mając w dodatku głowę skręconą w jednym kierunku ?!!!!!!! Czy ktoś nie powinien kontrolować takich szkoleń ? Czy organizatorzy mogą ustalać harmonogram dnia taki jak im sie podoba...czyli tzw. wolna amerykanka ? Zauważyłem, że w tych samych szkoleniach, ale powtarzanych okresowo ciągle uczestniczą te same osoby, w tym np. Inspekcje (o zgrozo !). Czy nie powinno mierzyć się efektywności tych szkoleń ? Czy nie szkoda naszych podatków ? Ale na koniec pojawia się w mediach informacja, że było przeprowadzone szkolenie, że cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, itp. Czy to pozory czy prawda ?... Czy szkolenie było czy tylko się raczej odbyło ? Na zakończenie szkoleń ankieta (niby anonimowa, tylko organizator wyczytuje kolejne nazwiska aby wręczyć dyplom, a odebrać ankietę, ale czy na pewno w ten sposób anonimową tak, jak zapewniał na początku ? (2009-11-12)

Maciej S.: Ciekawe refleksje "Znudzonego". Pierwszym elementem motywacji uczestnika szkolenia do jego aktywności jest uznanie przydatności (że się, po prostu, opłaci). Kasjerce supermarketu "opłaci się" siedzieć 8 godzin w "ergonomicznym" (???) stanowisku pracy przypominającym swoją konstrukcją i przestrzenią wnętrze czołgu. Ale Kp. gwarantuje jej "co najmniej 15-to minutową" przerwę w pracy, wliczoną do czasu pracy i nikt się nie burzy. Zagadnienia szkolenia okresowego w dziedzinie bhp są również rozpisane w tzw. godzinach lekcyjnych. Intuicyjnie zatem można przyjąć, że te "godziny" powinny być rozdzielane przerwami. Stosując (przy 8-godz. wymiarze szkolenia) 7 przerw 5-cio minutowych + 1 przerwę 15-to minutową kończymu szkolenie po niespełna 7. godzinach "zegarowych" Zostaje nam jeszcze 1 godz. i 10 minut (70 min.) na egzamin i... anonimową ankietę obrazującą tzw. satysfakcję szkolonych. Dobra organizacja, metody aktywizujące, dobrze dobrane treści i "urok" prowadzących może w znacznym stopniu rozbudzić zainteresowanie uczestników szkolenia. PS. Kiedyś prowadziłem szkolenie na zlecenie jednostki organizacyjnej sprzedającej szkolenia. Zleceniodawca oczekiwał (to taki jednak "bajer") wysondowania anonimową ankietą tejże "satysfakcji" szkolonych. Jedna pani, smutna, ponura, "wypindżona" 55-cioletnia "blondi", która uczestniczyła na 1-szej i ostatniej godzinie szkolenia dokonała najbardziej ostrej oceny - w skali 10-cio stopniowej wyraziła swoją dezaprobatę szkolenia na poziomie 2 i pół punktu. Pozostali - na poziomie 8 do 10. No i jak tu wszystkim dogodzić? A nie zaliczyć takiej "blondi" egzaminu (za przeproszeniem), to awantura murowana. I tak to wygląda. A czy "Znudzony" ma może jakiś ciekawy pomysł na wyjście z impasu??? Bo jego ocena krytyczna, acz słuszna (a właściwie realna), sama w sobie nie stanowi rozwiązania....... (2009-11-12)

Jędrek: ,,(...)Uczestniczyłem ostatnio w wielu szkoleniach i konferencjach. Niektóre zaczynają się już od godz. 8-ej rano i trwają do 16-tej, przy czym oczywiście jest dwie 15min. przerwy na tzw. serwis kawowy. Prawda wygląda tak, że ludzie są zainteresowani do połowy, a potem to już "muszą swoje odsiedzieć", bo przecież pracodawca pokrył koszty(...)" . Po wpisie ,,znudzonego" domniemuję, że podnosi swoje kwalifikacje na tychże. Gdyby był prelegentem na onych, to głupota domagać się kontroli ,,swoich" szkoleń, a i przez KOGO? Kontrola konferencji? Kto chce to skorzysta, a czy coś z tego wyniesie to zależy tylko od niego samego. P.S - która połowa uczestnika jest zainteresowana szkoleniem czy konferencją: dolna, czy górna? (2009-11-12)

Jędrek: Konferencje, seminaria i szkolenia bywają również BEZPŁATNE!!! (2009-11-12)

Znudzony: Dziękuję, Maciej S. docenia chyba ten sam problem, co ja. Rzeczywiście, kasjerka w sklepie, czy raczej, "w czołgu" (tu się uśmiałem, bo skojarzenie z przestrzenią w czołgu to strzał w dziesiątkę), to podobny problem jak wielogodzinne siedzenie w jednej pozycji w dodatku przy skręconym tułowiu (np. na niektórych szkoleniach). Przykładów pewnie jest więcej. Z drugiej strony, podobno 90% ludzi w Polsce ma problemy z kręgosłupem i powszechnie wiadomo, że główną tego przyczyną (oczywiście nie jedyną), jest długotrwała pozycja siedząca. Skoro lekarze biją na alarm (choć to tak naprawdę nie w ich interesie) to zastanawiam się dlaczego problem jest lekceważony. Tu zachęcam służby BHP (ale nie tylko !) do dyskusji. Oczywiście istnieją również tak zorganizowane szkolenia, że trudno coś krytykować, ale to chyba rzadkość (miałem przyjemność być na takich). Co do tej jednej 55-letniej Pani, która zaniżyła statystykę, to proszę się nie przejmować. Po pierwsze blondynka, po drugie to zawsze są wyjątki, a w tym konkretnym przypadku to "dwa w jednym". Nawiasem mówiąc gratuluję takich wyników ankiety, ale tylko pod warunkiem, że rzeczywiście była anonimowa. (2009-11-13)

marko: Czy komuś przyjdzie do głowy unowocześnienie formy organizacji szkoleń? Po co zganiać tych ludzi i kazać im słuchać na tych wielogodzinnych nasiadówkach? Ani to ekologiczne (jazda ludzi na szkolenie) ani ergonomcizne (ach te kręgosłupy) . Od czego jest Webex? A efekt czyli jakość szkolenia przeprowadzi się w anonimowej ankiecie. Widzę tendencje w myśleniu ludzi odpowiedzialnych za BHP w Polsce – nie zapobieganie wypadkom tylko jak tu zorganizować jak najwięcej szkoleń. Wiadomo, kasa jest na szkolenia a nie za wyeliminowanie wypadkowości. Pytam się co da szkolenie gdy nie wie się jak zapobiec wypadkom? Szkolenie na temat wykonywania przepisów? A jeśli przepisy tak jak w górnictwie są oparte na przestarzałych teoriach i procedurach (2009-11-16)

Jędrek: No cóż. To zależy od oczekiwań i wymagań pracodawcy. Te z kolei zależą od środków przeznaczonych za ,,szkolenie" dla zleceniobiorcy. Prawo rynku. (2009-11-16)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2009

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58365442