Kto jest kim
Lista nazwisk w bazie danych "Kto jest kim" ATEST 2/2009
Marek Nościusz
Marek Nościusz
Nie jest prawdą, że najpierw trzeba zdobyć praktykę na produkcji albo w służbach utrzymania ruchu, żeby zostać dobrym behapowcem. Można swoją karierę zawodową związać ze służbą bhp i przy tej sposobności poznać technologię i specyfikę zakładu oraz branży. Tak właśnie było z Markiem Nościuszem, obecnie prezesem stowarzyszenia OSPSBHP.
Urodził się w Gdańsku, młodość spędził na "dobrym podwórku" - w nowym domu, ale wybudowanym na gdańskiej starówce, nad Motławą. W roku 1973 ukończył Technikum Mechaniczne w Gdańsku w specjalności obróbka skrawaniem. Rozpoczął także studia na Wydziale Budownictwa miejscowej Politechniki. Po dwóch semestrach wybrał jednak pracę zarobkową i zgłosił się do Przedsiębiorstwa "Mostostal" Gdańsk. Firma zatrudniała wówczas 2,5 tysiąca ludzi, dział bhp liczył sześciu pracowników. Tam właśnie, podczas instruktażu wstępnego, kierownik złożył mu propozycję - jesteś duży, masz kwalifikacje, zostaniesz u nas. I został. Do dziś. Szkoda, że tylko Japończycy doceniają taką wierność jednemu zakładowi.
Wkrótce po przyjęciu do pracy Markowi przyszło odbyć służbę wojskową, w Korpusie KBW, też w Gdańsku. Po ukończeniu szkoły podoficerskiej uzyskał stopień starszego kaprala. Później wrócił do firmy i rozpoczął zwykły żywot behapowca w budownictwie; przede wszystkim delegacje - "Mostostal" budował w kraju i za granicą. Zawodu uczył się przez "rozpoznanie bojem". Dopiero po kilku latach trafił na organizowany przez resort budownictwa kurs podstawowy, którego poziom do dziś cenią sobie behapowcy. Najpierw - trzy tygodnie teorii w ośrodku resortowym budownictwa w Gliwicach, a później sześciotygodniowa praktyka, w tym przypadku w bydgoskiej "przemysłówce" BPBP. Z czasem Marek Nościusz został kierownikiem działu bhp i ppoż. Lubił pracę i trzeba dodać, że miał szczęście do dyrektora generalnego - tego samego przez lat kilkanaście - który obdarzał go dużym zaufaniem. Kiedy Marek składał wnioski o ukaranie, bo brak środków bezpieczeństwa czy hełmu to na konstrukcji nie są żarty, dyrektor akceptował wszystkie, zdarzyło się nawet, że złożył wniosek o ukaranie zastępcy dyrektora. Ten ostatni stracił premię.
Dzięki wdrożonej dyscyplinie, w ciągu 35 lat pracy Marka Nościusza w "Mostostalu" Gdańsk, miały miejsce zaledwie cztery wypadki śmiertelne - i to w odległej przeszłości. Zajmował się sprawami bhp nie tylko w kraju, w latach 1984-1989 był etatowym specjalistą bhp na wielkiej budowie walcowni w Eisenhüttenstadt w NRD. Nie istniała wówczas na budowach funkcja koordynatora ds. bhp; Polacy mieli swoje wyodrębnione zadania, wydzielony teren i tylko na nim wykonywali swoje prace.
W roku 1992 Marek Nościusz podejmuje studia na Wydziale Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, ale przerywa je po trzech semestrach - trudno pogodzić systematyczną naukę z licznymi wyjazdami. Jednak 10 lat później podejmuje i kończy studia inżynierskie w radomskiej WISBiOP. Jego pracę dyplomową na temat systemu zarządzania bezpieczeństwem władze uczelni uznały za jedną z trzech najlepszych. Obecnie kontynuuje studia magisterskie w specjalności pedagogika w Wyższej Szkole Humanistycznej w Gdańsku.
"Mostostal" Gdańsk został przed kilkunastu laty sprywatyzowany, obecnie zatrudnia zaledwie 200 pracowników, ale realizuje bardzo trudne technologie, m.in. konstrukcje stalowe wież wiertniczych do wydobywania ropy dla Norwegów. Marek Nościusz pracuje w starym zakładzie na pół etatu, poza tym ma swoją firmę. Od 2002 roku jest audytorem Biura Certyfikacji PRS (Polskiego Rejestru Statków). Ukończył również szkolę policealną, uzyskując tytuł technika bezpieczeństwa i higieny pracy (1998 r.) i wstąpił do gdańskiego oddziału OSPSBHP. Przed trzema laty wybrano go na prezesa oddziału, a w październiku 2007 r. został prezesem Zarządu Głównego Stowarzyszenia. Ma ambitne plany, chce uczynić organizację stowarzyszeniem ludzi kompetentnych i docenianych. Jego dotychczasowe poczynania świadczą, że nie tylko chce, ale i działa w tym kierunku. Od kilku miesięcy jest członkiem Rady Ochrony Pracy.
W młodości Marek Nościusz grywał chętnie w koszykówkę i piłkę ręczną, a w Lechii Gdańsk trenował biegi na 200 i 400 metrów (poniżej 58 sekund). Ale rodzice postawili mu warunek - albo sport albo nauka. Wybrał tę ostatnią.
|