ATEST Ochrona Pracy

7 maja 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Trzeba w siebie inwestować

Rozmowa z Jerzym Knyziakiem, byłym behapowcem, byłym inspektorem pracy.

Robert Kozela: Dlaczego z okazji 50-lecia służby bhp redakcja zdecydowała się na przeprowadzenie wywiadu właśnie z Panem?

Jerzy Knyziak: Po analizie różnych wariantów doszliśmy do wniosku, że numer jubileuszowy "Atestu" wymagałby wypowiedzi okolicznościowych wielu osób. Poza tym festiwal jubileuszowy jeszcze się nie zakończył. Rocznica prowokuje jednak nie tylko do wypowiedzi odświętnych, ale i sformułowania ocen, uprawnia także do sięgnięcia do historii służby bhp. Z tych względów moje doświadczenie byłego behapowca, byłego inspektora pracy, człowieka, który uczestniczył w wielu branżowych wydarzeniach może być przydatne. Proszę, aby moją obecność w tym miejscu potraktować też jako rodzaj okolicznościowego żartu. Chcę także przypomnieć nieco naszej środowiskowej historii i nazwisk mało pamiętanych, a związanych z ideą stowarzyszenia.

Co ma Pan na myśli?

Potrzebę integracji środowiska, która była zauważalna od początku. Oto 9 września 1959 roku na zjeździe w Warszawie powołano do życia (w strukturach NOT) Zarząd Główny Stowarzyszenia Inżynierów i Techników BHP. Wkróce powstały oddziały w dużych miastach. To był skutek odwilży politycznej, po której, jak wiadomo, nastąpiły przymrozki i rozwiązano stowarzyszenie. Organizacja mogła być niewygodna politycznie - wykazywać ogromne rozbieżności między postępowymi przepisami a rzeczywistością. Pamięć o tych wydarzeniach studziła inicjatywy. Dopiero w roku 1985 na rzecz powstania tej organizacji zaczął działać Tadeusz Stanek, emerytowany Okręgowy Inspektor Pracy w Zielonej Górze, z usposobienia społecznik.

Stowarzyszenie jednak nie powstało.

To prawda, pamiętam grupę założycielską z Karpacza, z 1985 roku, w której obok Tadeusza znaleźli się między innymi Wacław Gudalewicz i Anna Jarzębska. Dwukrotnie składano w latach osiemdziesiątych wnioski o rejestrację stowarzyszenia służby bhp i za każym razem władza nie widziała potrzeby jej powołania. Dopiero przed dziesięciu laty starania, zwłaszcza Wacława Gudalewicza, zaowocowały pozytywną decyzją. Czasy były już inne. Myślę, że właśnie ze względu na szybkie zmiany w naszym życiu warto przywoływać pamięć o ludziach. "Atest" robi to od trzech lat, zamieszczając strony historyczne. Uważam, że na przypomnienie zasłużył na przykład doc. Stefan Filipkowski - naukowiec i inżynier, ergonomista, autor kilku szczególnie ważnych książek, aktualnych do dziś. Nazwisk o takim dorobku mógłbym wymienić co najmniej kilka. Chciałbym, aby dostrzegano polską myśl i dorobek w dziedzinie ochrony pracy.

Porozmawiajmy o roli behapowców w Polsce w ogóle. Czy już w samej nazwie "służba bhp" nie ma pewnej przesady? Służba to misja, konieczność stania na posterunku, prawie że służba mundurowa. Czy behapowiec musi mieć powołanie zawarte w słowie służba?

Przed pięćdziesięciu laty działalność wielu instytucji określano przy użyciu języka militarnego - była na przykład walka o przekroczenie planów, front produkcyjny. Specyficzne nazewnictwo i sformalizowanie towarzyszą służbie bhp od dawna. W połowie lat siedmdziesiątych spotkałem się z określeniem starszy inżynier bhp, a tę funkcję pełnił pan z wykształceniem zasadniczym zawodowym. Nazwa "służba bhp" ma też jakiś kontekst społeczny. Była to również konsekwencja "uzwiązkowienia" ogromnej rzeszy pracowników. Za to służba bhp w tej sytuacji czuła się przede wszystkim zobowiązana do ochrony pracowników. Pracownik właściwie nie musiał być odpowiedzialny za nic. Pracodawca za wszystko. Tyle że pracodawcą było państwo.

Służba bhp chyba w ogóle postrzegana jest w kategoriach bardzo formalistycznych.

Jej powołanie było traktowane jako obowiązek państwa, które powinno dać pracownikom gwarancje bezpiecznej pracy w systemie bardzo szczegółowego prawa. To zresztą do tej pory pokutuje w zachowaniu wielu behapowców, którzy oczekują przepisów szczegółowych. Sądzę, że można znacznie ograniczyć liczbę przepisów. Bardzo szczegółowe prawo prowadzi do sytuacji, że bezpieczniejsze i nowocześniejsze rozwiązania techniczne nie mogą być stosowane, bo przepis ich nie przewiduje. Pisaliśmy o tym kilkakrotnie w związku z regulacjami dotyczącymi przemysłu spożywczego. Takie podejście powinno ulec zmianie, podobnie jak koncepcja służby bhp.

Czym zastąpić przepisy?

Szczegółowe regulacje powinny zostać zastąpione zbiorowym doskonaleniem zarządzania bezpieczeństwem pracy. O ile kiedyś dobry behapowiec powinien był dokładnie znać technologię w zakładzie, o tyle obecnie powinien on być raczej specjalistą od zarządzania bezpieczeństwem. Oczywiście, nie jest to jeszcze możliwe wszędzie, zwłaszcza w małym zakładzie behapowiec musi łączyć znajomość technologii z zarządzaniem bezpieczeństwem. Natomiast sądzę, że za parę lat szef działu bhp, czytaj: działu zarządzania bezpieczeństwem - w dużej firmie będzie mógł bez problemu przejść na podobne stanowisko w firmie innej branży i w krótkim czasie osiągnąć w nowym miejscu znakomite wyniki. Warto przypomnieć, że zaczątki takiego myślenia organizatorskiego pojawiły się w Polsce dużo wcześniej. Pracowałem w zakładzie przemysłu chemicznego, w którym od lat istniały z konieczności szczególne regulacje, funkcjonowały Rada Techniczna, Komisja Pożarowo-Techniczna. Istniały już wtedy bardzo szczegółowe procedury, dotyczące na przykład spawania czy prac w zbiornikach. Chemia stwarzała zawsze zagrożenia zatruciami, wybuchami i pożarem. Później w inspekcji pracy nadzorowałem kilka dużych zakładów zjednoczenia "Petrochemia", m.in. w Tarnowie i Oświęcimiu. Funkcjonował tam KSPW - Kompleksowy System Prewencji Wypadkowej i Pożarowej, który opracował inż. Szelejak, szef bhp z ZCh Oświęcim, a później Azotów we Włocławku. Był on, podobnie jak doc. Filipkowski, znakomitym znawcą problemów organizacji i techniki bezpieczeństwa. W gruncie rzeczy stworzył on zalążek obecnego systemu zarządzania bezpieczeństwem.

Czy dzisiaj zostało cokolwiek z misji i powołania społecznego służby bhp?

Myślę, że dzisiaj trzeba unikać wielkich słów. Behapowiec powinien być przede wszystkim profesjonalistą i chronić ludzi przed zagrożeniami, tak, jak nakazują to przepisy i zasady, wreszcie - zwykła ludzka przyzwoitość. Jeśli mówimy o misji, to widzimy kogoś z gorącym spojrzeniem, kto do upadłego stara się bronić przepisu, odbiegającego nawet od życia. A w każdej sytuacji potrzebny jest zdrowy rozsądek. Nie ma dwóch identycznych stanowisk pracy i identycznych warunków środowiska pracy, więc sztywne trzymanie się norm może prowadzić do absurdu. Natomiast dobry i ciągle doskonalący się profesjonalista powinien wiedzieć, kiedy dochodzi się do granicy, której nie można przekroczyć bez narażania zdrowia i życia ludzi. Dlatego, tak, jak lekarz, całe życie powinien się uczyć.

Rozmawiamy na krótko przed zjazdem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracowników Służby BHP. Czy spodziewa się Pan jakiejś rewolucji w stowarzyszeniu?

Gdy ukaże się ten numer "Atestu" będzie już wiadomo, co przyniósł zjazd. Mam nadzieję, że wypowiedzi kilku osób, które zamieściliśmy w "Ateście" ("Głosy przed zjazdem", 8/2003 - przyp. red.) sprowokują innych do zastanowienia się, co należałoby zrobić. Wynika z nich, że problemem numer jeden stało się doskonalenie zawodowe. Rewolucji po zjeździe raczej nie będzie, ponieważ wiąże się to z zaangażowaniem znacznych środków, albo raptownym wzrostem aktywności wielu członków, a na to trudno liczyć. W każdym razie nowy prezes na pewno powinien zmienić sposób pracy i odwołać się do zaangażowania znacznie większej niż dotąd liczby członków. W zarządzie stowarzyszenia musi aktywnie pracować co najmniej kilka osób, które będą korzystały ze wsparcia specjalistycznego w terenie. W tych czasach trudno rozmawiać o pracy czysto społecznej, ale przykład kilku oddziałów pokazuje, że stowarzyszenie może zarabiać, choćby na szkoleniach - oby wysokiej jakości. Te pieniądze można wykorzystać na zamawianie ekspertyz, które są potrzebne do zabierania głosu w ważnych debatach, albo na podnoszenie kwalifikacji członków stowarzyszenia. Współpraca z zagranicą staje się koniecznością. Dlaczego więc nie uruchomić kursów językowych dla członków organizacji?

Co pewien czas publikowane są rankingi zawodów przyszłości. Czy obok informatyka, biotechnologa, pracownika socjalnego można postawić behapowca? Czy warto wysyłać dzieci na takie studia?

Bhp ma przyszłość, ale nie w sensie zawodu związanego z ograniczaniem zagrożeń, takich jak pyły czy szkodliwe substancje, bo liczba osób pracujących w takim narażeniu zmniejszyła się radykalnie. Natomiast rosną lawinowo skutki nieprawidłowego oświetlenia, niedostosowanych do pracownika stanowisk komputerowych itp. Koszty absencji i chorób z tego powodu są równie dotkliwe, jak skutki klasycznych zagrożeń. Trzeba będzie stosować coraz bardziej finezyjne techniki pomocy coraz słabszemu w gruncie rzeczy człowiekowi. Tym może i powinien zająć się behapowiec. Między innymi właśnie rolą stowarzyszenia jest kształtowanie takiego wizerunku behapowca. Powinno ono wprowadzać nowe rozwiązania, organizować warsztaty i szkolenia, które promowałyby w jakimś sensie ewolucję zawodu w stronę psycho-społecznych aspektów pracy i możliwości ochrony pracowników. Takie działania wymagają jednak nie tyle społecznikostwa, co skuteczności menedżerskiej.

Generalnie jest Pan optymistą, jeśli chodzi o przyszłość behapowców?

Tak, to dobry fach, tylko trzeba w siebie inwestować. Uważam zresztą, że bhp będzie ewoluować w obszary poza pracą. Dla pracodawców coraz bardziej istotne będzie zmniejszanie narażenia pracowników, również w domu czy podczas wypoczynku. Może to jeszcze zaskakiwać, ale niektóre firmy już fundują swoim pracownikom dodatkowe kursy doskonalące umiejętność prowadzenia samochodu czy jazdy na nartach. Po prostu, konsekwencje nieobecności pracownika z powodu wypadku samochodowego czy złamania nogi na nartach są takie same, jak po wypadku przy pracy. Coraz powszechniejsze staje się myślenie w kategoriach kosztów i pożytku z działania, także służby bhp. Tak więc pojęcie bezpieczeństwa i higieny pracy będzie coraz szersze. Jestem optymistą, bo widzę, że do tego zawodu garną się coraz lepiej wykształceni młodzi ludzie, którzy mają pomysły, ambicję i nie boją się wyzwań.

Dziękuję za rozmowę.

Dodaj swój komentarz


anonim: Dla mnie wyrażanie się w liczbie mnogiej o służbie(2003-10-29)

1 z 66: Poczucie humoru pana Knyziaka przeciez znamy i "behapowiec" mieści(2003-10-29)

anonim: Do 1 z 66. Nie ma nic do rzeczy(2003-11-3)

Krekaz - behapowiec: Szanowny Anonimie BEHAPOWIEC to nazwa potoczna, na pewno nie(2003-11-3)

anonim: Do Krekaz. BEHAPOWIEC to nazwa pochodząca z okresu PRL,(2003-11-3)

TERMINATOR , TERMINATOR II, TERMINATOR III: Do KREKAZA ANONIM ma rację, nazwa BEHAPOWIEC pochodzi z(2003-11-8)

Szymon: Minęło 50 lat Służby BHP więc czas pomyśleć o zmianach:1. W nazwie- proponuję zmianę na nazwę Unijną IBIOZ; czyli na Inspekcję Bezpieczeństwa i Ochrony Zdrowia, ze stopniami specjalności; młodszy inspektor BIOZ, ispektor BIOZ, starszy inspektor BIOZ, nadinspektor BIOZ itd. 2. Zmianę w systemie szkolenia inspektorów BIOZ, poprzez wydzielenie odpowiedniej ilośći specjalistycznych ośrodków szkolenia inspektorów BIOZ.3. Zmianę przepisów ustawy Kodeksu pracy oraz rozporządzenia min. pracy i polityki ... regulujące w/w kwestie. Proszę o dyskusję Z pozdrowieniami. (2003-11-13)

behapert: w numerze z marca 2002 proponowałem zmianę nazwy naszej profesji z behapowiec na BEHAPERT.Po połtora roku od tamtego czasu pojawiają sie głosy, że należałoby takiej zmiany dokonać.Jestem też za tym. (2003-11-18)

Spec: Szanowny Behapercie nazwa, którą się sam posługujesz jest pozbawiona sensu, ponieważ sprawy bhp zawarte w dyrektywach Unii Europejskiej są dosłownie tlumaczone: na nazwę spraw z zakresu bezpieczeństwa i ochrony zdrowia. W Polsce powoli ta nazwa się przyjmuje o to przykład; w budownictwie zobowiązuje się kierowników budów do opracowania na niektóre roboty planu bezpieczeństwa i ochrony zdrowia zwany " planem bioz " i zapoznanie znim pracowników. Dlatego wypadałoby używać takiej nazwy ,jakiej właśnie proponuje Szymon, którą popieram. (2003-11-19)

Wacław Gudalewicz: Informacja, a zarazem wspomnienia i komentarz Pana Redaktora Knyziaka jest bardzo interesujący i dobrze się dzieje, że właśnie ten wierny redaktor i sprzymierzeniec służby bhp ciągnie temat dotyczący służby bhp, która w dobie przemian społeczno-gospodarczych, a wszczególności, gdy wejdziemy do UNII EUROPEJSKIEJ ma bardzo szerokie perspektywy działania - chwała za to Panie Redaktorze Knyziak i proszę tak dalej trzymać. (2004-02-8)

Marian Hawryszczyszyn: Więcej jawności panowie dyskutanci-nie kryć się pod anonimami Duże dzięki Panu redaktorowi J.Knyziakowi za przypomnienie historii stowarzyszenia z roku 1959-go-wielka szkoda iż ta wspaniała incjatywa wtedy upadła ale to z winy" Państwa"-byli byśmy organizacją bardziej liczącą się.Tak to hasło redaktora "Trzeba w siebie inwestować" jest bardzo na czasie kol.kol.ja to robię do dziś pomimo zaawansowanego wieku-więcej następnym razem-cześć Pamietajmy też o 85-cio leciu PIP. (2004-02-11)

Stefan: Witam Czytam wypowiedzi dyskutantów o godności służby bhp czy o dobrych kontaktach pomiędzy PIP a służbą bhp . Niech mie nikt nie stara utwierdzać w przekonaniu że jest sielankowo i różowo pomiędzy PIP a pracownikami służby bhp . Zawsze bhapowiec był bardzo niską kategorią wrecz parszywą wobec Pana Inspektora który po wejsćiu do firmy staje się kimś bardzo ważnym wręcz Panem życia i śmierci w stosunku do własciciela czy do pracownika bhp. Proszę o dyskusje na ten temat co w tym przypadku można zrobić. Inspektor bhp nie jest równym partnerem wobec insp. PIP. (2004-02-16)

Władysław Kaczka Specjalista d/s BHP: (2004-02-17)

Nieuk: Jestem akurat innego zdania. W trakcie kontroli przeprowadzanej przez inspektora , gdy kontrola dotyczy tech. bez. pracy, zazwyczaj uczestniczę w tych czynnościach. Zdarzyło się mnie dwa razy, że na moją umotywowaną prośbę inspektorzy odstępowali od nałożenia mandatu.Pracuję w tej branży 10 lat, a wczesniej byłem SIP i nigy nie spotkałem się ze złośliwością tych osób, w stosunku do mnie. (2004-02-17)

nie bezpiecznik: Uważam, że nazwa Służby bhp jest nie unikniona, jest to tylko kwestia czasu.Myslę,że najlepszym momentem na zmiany w działalności tej służby i jej nazwy będzie czas po wejściu do Unii. Pracuję w służbie bhp 25 lat na dobre i złe i dobrze pamiętam wiele nie ciekawych i złych czasów np. z okresu stanu wojennego, gdzie służba ta miała ograniczoną działalność. Wiele w niej pracowało tzw wtyk czytaj bezpieczników. Można by używać takiej samejnazwy jak np. w Szwecji inspektor, czy specjalista środowiska pracy. Pozdrawiam wszyskich w szczególności pana Mariana H. Życząc wszystkim dużo zdrowia. (2004-02-17)

1 z 66: Witam wszystkich - ponownie. Nie mając czasu na zaglądanie na stronę Atestu nie uczestniczyłem w dyskusji. Nie przypuszczałem, że to tak bolesny temat - jak nazywają pracownika Służby BHP inni pracownicy Doprawdy - czy to ma znaczenie?? Twierdzę nadal, że sama nazwa nie jest istotna a małpowanie "zachodu" w postaci nadciągającej UE też nie służy niczemu. Wciąż podtrzymuję swoje zdanie, że barwa emocjonalnego zabarwienia nazwy behapowiec zależy od naszego, pracowników Służb BHP, wkładu w Ochronę Zdrowia Pracujących. (2004-02-17)

Maruta: Pracodawca Karol. Dopiero dzis przeczytałem wypowiedż Stefana i całkowicie się z nim zgadzam . Tak jest jak pisze W moim wojew. Lubelskim Insp. PIP to banda łobuzów i nieuków,patrza i węszą za łapówką. Prowadze przez 8 lat branże produkcji drzewnej, miałem dobrego inspektora, kazano mi z niego zrezygnować , insp.PIP powiedział że nie jest on wpisany na naszą liste, polecono mi innego ale za to przydupasa inspektora ,który nic nie umiał, nie umaiał nawet prostych rzecz wyjaśnić moim pracownikom ZBYŁ ICH BYLE CZYM. pANOWIE INSP. PIP robią na nas złoty interes. Obudżmy się i powiedzmy nie ,łapówkom i wulgarnym zachowaniem PIP - u.Aile razy stawałem w Śądzie. (2004-02-18)

I.Bulski: Z "przecieków" wiem, że w br. przygotowywana jest nowelizacja(2004-02-20)

Kinga: Wypowiedżi panów. Stefana i Maruty to dla mnie(2004-02-20)

Wacław Herda.: PIP pełni rolę "policji bezpieczeństwa i prawa pracy".Nie(2004-02-20)

Michnik: Kinga. A może nagrać następną taką rozmowę na dyktafon?(2004-02-21)

"przyjaciel internauta": Nie można unikać tematu korupcji w PIP. Pytanie czy(2004-02-25)

Zenon.: Jeszcze nie zauważyłem zmian jako reakcji na nasze wywody.Ot(2004-02-25)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2003

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58680447