ATEST Ochrona Pracy

26 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Brak ujednolicenia powoduje wątpliwości

Sprawa dotyczy oceny ryzyka zawodowego, a dokładniej rozgraniczenia zagrożeń od zdarzeń wypadkowych. Odpowiedź na jak najbardziej zasadne pytanie czytelnika, przedstawiona ("Konieczne ujednolicenie" ATEST nr 10/04) przez pana Stanisława Kowalewskiego, jest bardzo interesująca, ale niestety, dla praktyków mało przydatna.

Dlatego chcę podzielić się swoimi doświadczeniami w przedmiotowej sprawie z tymi, których problem dotyczy.

Wątpliwości, które poruszył czytelnik, istnieją od momentu pojawienia się pojęcia ryzyko zawodowe i dotyczą każdego, kto opracowywał czy opracowuje karty oceny ryzyka. Osobiście zajmuję się oceną ryzyka zawodowego od ośmiu lat i opracowywałem karty oceny dla takich firm, jak kopalnia, komunikacja samochodowa, warsztaty i inne. Ponadto uczestniczyłem w wielu szkoleniach (początek EVISA I) i sam byłem wykładowcą z zagadnień oceny ryzyka i zarządzania bezpieczeństwem pracy. Wątpliwości były zawsze!

Do tego muszę dodać jeszcze jeden, dość istotny, aspekt sprawy, a mianowicie kontrole kart oceny ryzyka zawodowego przeprowadzane przez inspektorów PIP, a w zakładach górniczych przez inspektorów OUG i WUG. Jednych ten problem w ogóle nie interesuje, a inni kontrolujący podchodzą do pojęcia zagrożeń w sposób wręcz osobisty. Brak ujednolicenia - lepszego czy gorszego - będzie stale powodował wątpliwości przy opracowywaniu kart i wymyślanie uzasadnień dla takiego czy innego zapisu podczas inspekcji.

Dlatego, póki co, proponuję skorzystać ze "Statystycznej karty wypadku", a dokładniej z objaśnień do jej wypełnienia (zał. nr 2 do rozp. Min. Pracy i Polityki Socjalnej z 5 czerwca 2000 r. Dz.U. nr 5, poz. 612.)*.

Dlaczego właśnie tak?

1. Pojęcia zawarte w karcie są znane wszystkim pracownikom służby bhp (którzy choć raz opracowywali dokumentację wypadku przy pracy).

2. Tymi samymi pojęciami posługują się inspektorzy PIP i statystyki krajowe.

3. Karta wprowadza podział na źródło, czynnik, wydarzenie, skutek, a więc te pojęcia, które są niezbędne do przeprowadzenia oceny ryzyka zawodowego.

4. Stosowane w karcie pojęcia (niektóre zbyt szczegółowe, niektóre zbyt ogólnikowe, niektóre nazwane "inne....") dają pewien porządek w opracowywaniu kart oceny ryzyka zawodowego, a co za tym idzie możliwość ich porównywania na poziomie tego samego zakładu, czy różnych firm o podobnym profilu działalności.

Jest rzeczą oczywistą, że karta została opracowana dla analizy wypadku, a nie dla oceny ryzyka, stąd trzeba będzie niektóre pojęcia nieco zmodyfikować. Ale gdy popatrzymy na definicję ryzyka zawodowego, to przecież już w niej występuje wyraz "wypadek", a z drugiej strony, to statystyka wypadkowa (z naszego zakładu, czy zakładów pokrewnych) jest jednym z czynników określających prawdopodobieństwo zdarzenia. Zatem przy ocenie ryzyka, chcąc nie chcąc, korzystamy z niej, stosując pojęcia: źródło zagrożenia, czynnik niebezpieczny, wydarzenie powodujące wypadek. Przecież wypadki zaistniałe w przeszłości powodują automatycznie wzrost poziomu ryzyka początkowego.

Jako przykład takiego podejścia do problemu, popatrzmy na tabelkę opracowaną dla dwóch poważnych zagrożeń, w której wykorzystane zostały pojęcia ze "Statystycznej karty wypadku".

tabelka z przykładem

Wiele osób powie, że "statystyczna karta" jest przestarzała, że trwają prace (ile już lat?) nad jej zmianami i dostosowaniem do dzisiejszego stanu techniki i technologii oraz coraz powszechniej wprowadzanego w zakładach zarządzania bezpieczeństwem pracy. Wszystko się zgadza, ale uważam, że na dziś nie ma innego, i do tego prawnie obowiązującego przepisu przydatnego do opracowywania oceny ryzyka zawodowego.

Zainteresowanym tematem proponuję, żeby sami uszczegółowili poszczególne zapisy ze "statystycznej karty" i ewentualnie dopisali występujące w ich zakładzie: źródła, czynniki niebezpieczne i szkodliwe lub uciążliwe, wydarzenia powodujące wypadek. Po tym zabiegu należałoby sprawdzić, czy tak opracowana karta oceny ryzyka zawodowego będzie bardziej precyzyjna.

Proponuję, aby czytelnicy, mający doświadczenie w ocenie ryzyka zawodowego, podzielili się na łamach ATESTU swoimi uwagami.

Z poważaniem
Lesław Zieliński
Do niedawna Główny Inżynier
Zarządzania Bezpieczeństwem Pracy
w KGHM Polska Miedź SA - O/Zakłady Górnicze "Lubin".
Rejestrowany audytor pomocniczy
zarządzania bezpieczeństwem pracy wg ISRS.

* Obecnie obowiązuje rozporządzenie MGiP z 8.12.2004 roku w sprawie statystycznej karty wypadku przy pracy (Dz.U. nr 269, poz. 2672).

Dodaj swój komentarz


52 letni behapowiec: Po co i komu potrzebna wiedza starego behapowca ,jeszcze tylko kilka lat i nas nie będzie ,radzcie więc sobie sami. (2005-02-21)

z: Dziekuje za informację, uczymy sie cały czas, oczywiście aż tak nie robudowałem zagadnienia. Zyczę powodzenia w szkoleniu młodych specjalistów, na pewno doświadczenie Pana wykorzystają! Uczą się szybko i dobrze, jeżli wiedza przekazana jest kpl. to wyniki nauczania są dobre. Wierzę w młodych, mimo że ja mam tylko 59 lat. (2005-02-22)

behapert: polskie normy i literatura oraz prawo pracy pozwalają na jednoznacznośc ocen ryzyka w różnych branżach i zawodach.Przeciwny jestem ujednolicaniu procedur i algorytmów.Nie ma nigdzie dwóch idelnie przystających sytuacji. Ujednolicenie procedur powodować bedzie bezmyślne powielanie a przecież nie oto chodzi. (2005-03-10)

spider2000: Wątpliwości zawsze są i będą no bo jak zgodzić się np z poglądem że należy przyjmować najgorsze skutki zagrożeń. W przypadku narażenia na hałas jest to proste ale co przy potknięciu ?? Należałoby uznawać skutek-śmierć no bo może ktoś uderzyć się w skroń. W ten sposób skutki byłyby zawsze albo śmiertelne albo ciężkie i tylko wyłącznie prawdopodobieństwem można by ograniczać poziom ryzyka. (2005-05-14)

deem: Jestem praktykiem i w mojej pracy najważniejsze jest pytanie : CEL oceny ryzyka zawodowego??? Moim zdaniem dokonywanie oceny ryzyka jest procesem ciągłym. Włożenie tego procesu w sztywne ramy ujednolicenia nie jest dobrym rozwiazaniem. Nawet przy występujacych czynnikach zagrożenia tzw. mierzalnych jest pewna doza szacowania. Można oceniać występujące ryzyko bardzo "naukowo", matematycznie, można opisowo, korzystajac z różnych metod ale najważniejszy jest Przekaz końcowy w sposób zrozumialy dla konkretnego pracownika. Jest tak wiele czynników, które wpływają na końcowy efekt,końcowy stopień ryzyka, że nawet przy jednakowych wynikach pomiarów inny jest ten stopień ryzyka. Na przykład inny dla stanowisk, gdzie zatrudnienie jest stałe a inny gdzie występuje duza rotacja w zatrudnieniu. (2005-05-16)

W.Gudalewicz: Koleżanki i koledzy, lesław Zieliński ma w zupełności racje i zwraca się do nas tj. do służby bhp, aby podzielić się z opiniami nt. ryzyka zawodowego. Sadzę, że Zieliński ma nie tylko doświadczenie, ale i wiedzę i trzeba w tym mu pomóc, gdyż zapewne w niedługim czasie coś sensowengo zaproponuje i powinno się go poprzeć w Jego przedsięwzięciach, a nie dawać mu przytyki. Moim zdaniem, to każde jeszcze nienarodzone dziecko już jest narażone na ryzyko w łonie matki, a jak przyjdzie na świat to wówczas otacza go rzeczywistość narażenia na ryzyko życiowe, a następnie np. w żłobku - n a ryzyko żłobkow, przedszkolu - na ryzyko predszkolne, w szkole - na ryzyko szkolne, w wojsku - na ryzyko wojskowe itp. a jak pójdzie do pracy i to zleży na ryzyko zawodowe. A więc oprocowanie ryzyka, w ogłnym pojęciu powinni również opracowywać te podmioty, o których wyżej wspomniałem. Jeęli cgodzi o pracę to ryzyko zawodowe powinni opracowywać: Centralny Instytut Pracy w porozumieniu się z Instytutem Medycyny Pracy oraz przedstawiać swoje wywody dla swoich resortów, które prześlą do zaopiniowania do Rady Ochrony Pracy, a nie obligować pracodawców do opracowywania oceny ryzyka zawodowego i to w dowolnie wybranej metodzie. Podstawowym zadaniem pracodawcy jest ochrona pracownika w środowiku i procesie pracy oraz zapewnienie należytej ochrony zdrowia ora bezpieczeństwa i higieny pracy przy wykorzystaniu nauki i technicy, a więc CIOP powinien w ramach swoich zadań tym się zajmować w sposób praktyczny, a nie tylko na symposjach itp. (2005-07-29)

Smutasek: P.Gudlewicz ma bezsprzecznie racje - i mysle ze juz to co Ciop publikuje w pewnej wersji na swych stronach jest tego najlepszzym dowodem ze ktos poszedł po rozum do głowy (2006-05-18)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2005

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58511040