ATEST Ochrona Pracy

26 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Ochoczo i bez zastanowienia

Szkoda, że nasza dziedzina musi być dalej kojarzona z niedostatkiem wyobraźni i brakiem odpowiedzialności. A zdawało się, że idzie ku dobremu.

W numerze 12/2000 zamieściłem kilka zdań na temat nowego przepisu Ministra Pracy przedłużającego o ponad rok datę wejścia w życie rozporządzenia w sprawie bhp przy transporcie ręcznym. Nie spotkałem się z objaśnieniem przyczyn takiej decyzji. Nie trzeba być wybitnym logikiem, żeby wywnioskować, że ktoś o czymś nie pomyślał, coś zaniedbał. Dlaczego do tego doszło, jakie były okoliczności - spytałem publicznie resort pracy, bo inne metody uzyskania wyjaśnień ministerstwa okazały się nieskuteczne. Znów bez rezultatu. Rozumiem, że nie ma się czym chwalić, ale ludzie oczekują wyjaśnień i słowa "przepraszam". Docierają do nas informacje, że pracodawcy przygotowując się do sprostania wymaganiom przepisu poczynili wydatki.

Spróbowałem wyświetlić okoliczności tej sprawy. Wydanie przepisu, o którym mowa, należy do serii zmian w związku z harmonizacją polskiego prawa z prawem Unii Europejskiej. Realizowanych zresztą w ramach SPR. Oto jak ocenił tę harmonizację na naszych łamach (nr 12/2000)

K. Guttman z Komitetu Badań Naukowych: "SPR doprowadził do tego, że w obszarze, który objął, nie było właściwie żadnych dyskusji przy pracach nad dostosowaniem naszego prawa do wymogów Unii Europejskiej".

Już wiemy, jak doszło do kompromitującej sytuacji - po prostu uznano, że dyskusja nie jest potrzebna. Problemów z harmonizacją nie ma, bo resort pracy i instytuty przygotowujące przepisy nie muszą się przejmować konsekwencjami. Pieniądze, niepotrzebnie, będą wydawać inni - przedsiębiorcy.

Doc. H. Korniewicz, na naszych łamach, w artykule "Zdobywczym krokiem do EWG" (nr 6/92) pisał: "Niektóre nasze placówki naukowe starają się szybko zapomnieć o poprzedniej intensywnej współpracy w ramach RWPG. Z języka rosyjskiego przechodzą na angielski i przygotowują się do działań w EWG. Podejmują się np. tłumaczenia na język polski dokumentów i norm prawnych obowiązujących w EWG, ale nie troszczą się przy tym o określenie ich wartości, kompletności i odmienności w stosunku do rozwiązań istniejących w kraju".

Przyjrzyjmy się skutkom, które powinni brać pod uwagę przygotowujący przepis, zanim go opublikowali. Wziąłem pod uwagę tylko dwie branże, w których przemieszczane są duże ilości surowców i produktów - przemysł cementowy i cukierniczy. Dotarłem do Stowarzyszenia Producentów Cementu i Wapna grupującego polskie cementownie (ciekawostką jest fakt, że dobrowolny udział w tej organizacji zgłosiło wszystkich 19 cementowni, w których kapitał właścicielski jest wyjątkowo barwny, m.in. niemiecki, irlandzki, belgijski, turecki. Widać współpraca i koordynacja jest niezbędna i uzasadniona ekonomicznie). Dyrektor Janusz Poleszak ze wspomnianego Stowarzyszenia poinformował mnie, że polskie cementownie pakują rocznie do worków około 6 mln ton produktu. Dotąd do worków 50-kilogramowych. Nie jest problemem technicznym przestawienie urządzeń pakujących z 50 kg na 30 kg (taki ciężar do dźwigania dopuszcza nowy przepis). Jednak wspomniana operacja powoduje obniżenie zdolności produkcyjnej o 40%. Bowiem liczba worków jest ta sama co zwykle, ale masa produktu odpowiednio mniejsza. Trudno rozwiązać ten problem w ciągu kilku miesięcy, czego chyba oczekiwali twórcy przepisu (a może w ogóle nie mieli takiej świadomości). Konieczne są drogie inwestycje - uruchomienie dodatkowych linii pakujących - jedna taka linia uruchomiona ostatnio w cementowni kosztowała 6 mln DM. - W zasadzie nie musielibyśmy tego robić, mówi dyrektor J. Poleszak, całość produkcji w cementowniach jest zautomatyzowana, zatem możemy pakować cement do worków 50-kilogramowych. Tyle że automatyzacji nie mają hurtownie, handlowcy i odbiorcy. I oni, dla świętego spokoju z kontrolami, przestaną odbierać nasz cement w dużych workach. W takiej sytuacji zjawiłby się niechybnie "dobry wujek" z zagranicy, który dostarczyłby cement w opakowaniach po 30 kg. Przy rozsądnym uprzedzeniu przez prawodawcę pieniądze na inwestycje się znajdą, bo muszą się znaleźć. Dla jednej tylko branży i to u samych producentów, koszty wprowadzenia nowego przepisu można ocenić na kilkadziesiąt milionów DM.

W cukrownictwie sytuacja jest znacznie gorsza, przed przejęciem za bezcen próbuje bronić załogi fabryk tej branży Radio Maryja. Tu nie będzie środków na inwestycje. Dla biednych cukrowni problemem jest nawet duży zapas większych worków. Świadome przyszłych kłopotów niektóre cukrownie rozpoczęły konsultacje z inspekcją pracy; próbują wciągnąć inspektorów w interpretację przepisów, aby na razie obyło się bez poważniejszych wydatków.

Opisałem pokrótce problemy ludzi, którzy muszą myśleć o skutkach (kosztach) swoich poczynań. Brak wyobraźni, lekceważenie rachunku ekonomicznego, doprowadzić muszą do nieuchronnej plajty. Resort nie splajtuje.

Sobczak i Szpak napisali w kabarecie "Klika Autorów" (ANGORA 48/2000) "Po co UE ma nas przyjmować do siebie, skoro wszystko, czego od nas chciała, już otrzymała. Przynieśliśmy jej to w zębach, bez proszenia". I dodam, w niedobrym stylu.

Póki co harmonizacja przebiega ślicznie, ale tylko w sprawozdaniach z działalności różnych instytucji państwowych.

Jerzy Knyziak

Dodaj swój komentarz


pracownik bhp: W zupełności się z tym zgadzm. Ludzie wprowadzający takie rozporządzenia bez przeanalizowania sytuacji powinni iść na bruk, no ale znowu wyjdzie premier Buzek i powie wszystko jest w porządku, a Polska jest w tak dobrej kondycji że pieniądze się znajdą. Nic tylko pograatulować optymizmu. (2001-02-22)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2001

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58508628