ATEST Ochrona Pracy

26 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Wojsko jest ze swojej natury skażone paradoksem - troską o bezpieczeństwo żołnierzy i jednocześnie motywowaniem ich, żeby niebezpieczeństwo lekceważyli.

Siekiera ze znakiem CE

Jeśli zastanowić się nad prapoczątkami bhp, to jasne, że trzeba ich szukać w wojennej działalności człowieka. Nasz praprzodek, kiedy wychodził z pieczary dręczony głodem polował na zwierzęta, ale i na sąsiednie plemiona, które wchodziły mu w drogę. Przy tych konfrontacjach homo sapiens doskonalił broń - cięższa maczuga, dłuższa dzida, ostrzejszy miecz. Wynalazek tarczy - osłony - był kwestią czasu. Chyba krótkiego, bo najstarsze źródła pokazują jako nieodłączne miecz i tarczę. Jak orła i reszkę w monecie. Tarcza - osłona jest do dziś synonimem ochrony indywidualnej stosowanej przy zagrożeniach przemysłowych.

Przekonałem chyba Czytelników, że początków myślenia probehapowskiego należy szukać w poczynaniach związanych z działalnością wojskową. Ale przy tej okazji nie sposób nie zauważyć paradoksu. W mentalności żołnierza doszukamy się z łatwością postaw przeciwnych, antybehapowskich. Przecież przez całe tysiąclecia głoszono chwałę bohaterów, tych, którzy okazywali pogardę dla śmierci - od Achillesa, Hektora i innych dzielnych wojowników spod Troi, po tych współczesnych i bardziej anonimowych, którzy zasłaniali własnym ciałem lufy karabinu maszynowego, aby ułatwić towarzyszom opanowanie okopu wroga. Naszym bohaterem narodowym jest choćby Kmicic, a także mnóstwo junaków nieco mniejszego formatu, którzy szukali guza, czyli świadomie zwiększali ryzyko, aby w razie zwycięstwa zyskać mołojecką sławę. Czasami nawet śmierć chwały przydaje.

Wojsko jest ze swojej natury skażone tym paradoksem - troską o bezpieczeństwo żołnierzy i jednocześnie motywowaniem ich, żeby niebezpieczeństwo lekceważyli. Stratedzy są świadomi znaczenia ochrony tzw. zasobów własnych - warto dbać o bezpieczeństwo i wygodę swojego żołnierza, bo jego lepsza kondycja może decydować o zwycięstwie. Takie myślenie to jednak w historii wojen najczęściej teoria. "Wpieriod" wykrzykiwane w różnych językach było zbyt często naczelną zasadą walki, mimo że termin pyrrusowe zwycięstwo znali już starożytni Grecy. Ileż artykułów i książek napisano o powstaniu warszawskim, o jego sensie i potrzebie bohaterskich czynów, których celowość inni specjaliści całkowicie kwestionują.

Ostatnie dziesięciolecia zmieniają ten stan rzeczy radykalnie - podejmowanie ryzyka przestaje mieć znaczenie. W wojnie afgańsko-radzieckiej analitycy zauważyli jeszcze wyrafinowane posunięcia taktyczne - po obu stronach. W amerykańskim ataku na Afganistan nie bawiono się w skomplikowane gry wojenne - zrzucono tysiące ton bomb na pustynne tereny. Na wszelki wypadek, żeby nie ocalało nic, nawet jaszczurki, żeby nie było powodu do narażania własnych żołnierzy na minimalną choćby konfrontację bezpośrednią. Przewaga techniczna minimalizuje ryzyko.

Obecna sytuacja żołnierza zbliża go do statusu pracownika cywilnego. To wyraźna tendencja. Dostrzec ją można w rozwiązaniach prawnych nowoczesnych państw, w tym także w cywilnym kierownictwie wojska. Również, co ważne z naszego behapowskiego punktu widzenia, we wprowadzaniu gwarancji wynikających z działu X kodeksu pracy (a więc dotyczących bhp), tak w odniesieniu do żołnierzy zawodowych, jak i służby zasadniczej.

Przyznaję, że kompleks problemów "wojsko a bhp" pojawił się na naszych łamach przypadkiem; inspiracją do podjęcia tego tematu był list Czytelnika, oficera WP, po ubiegłorocznym numerze poświęconym bhp w policji. Wojsko wydawało się nam być całkiem na boku, bo przecież nie interesuje się nim PIP, stanu warunków pracy nie komentują żadne sprawozdania resortu pracy itp.

Czytelnik zwrócił naszą uwagę na rewolucję, która dokonuje się w wojsku. Na razie w znacznej mierze w teorii. Dzięki życzliwości MON i dowódców odwiedziliśmy wybrane jednostki. - Nie gorsze od amerykańskich - powiedział reporter ATESTU po powrocie z poligonu. Odwiedził on między innymi bazę "Sokołów", siedział w Rosomaku. Jeden z przyjaciół redakcji, przejrzawszy materiały, zauważył: wyszło jak w "Żołnierzu Wolności". Brakuje tylko festiwalu pieśni żołnierskiej w Kołobrzegu. Jesteśmy świadomi, że prowadzono nas "ścieżką królewską", że Rosomaków jest zaledwie kilka, a dominują BWP (Bojowy Wóz Piechoty) - niezbyt komfortowe. Z drugiej strony, trzymanie fasonu wpisane jest w naturę armii. Krytyka w wojsku to defetyzm, obniżenie wartości bojowej. Świadomi jesteśmy entuzjastycznej wymowy naszych - prawdziwych przecież - relacji z najlepszych polskich jednostek. Niech przeciwwagę dla nich stanowi list Czytelnika zamieszczony w numerze.

Myślę, że Czytelników zainteresuje trochę danych statystycznych, bo nie sposób ich spotkać w materiałach adresowanych do cywilów. W roku ubiegłym wypadkom uległo 4,3% żołnierzy, z czego ponad połowa dotyczyła żołnierzy służby zasadniczej. 43 na 1000 to bardzo dużo, ale trzeba uznać, że w większości są to upadki na prostej drodze, związane z zajęciami sportowymi i ćwiczeniami. W tym samym roku 2004 odnotowano 22 wypadki śmiertelne, w 2003 roku zaledwie 13. Większość z nich stanowiły wypadki w misjach pokojowych, w okolicznościach znanych z mediów. W numerze powołujemy się na komunikat "Interfaxu", z którego wynika, że w rosyjskiej armii ginie miesięcznie 74 żołnierzy, a więc rocznie około 900. Większość z nich to samobójcy, ofiary "fali". Jak wspominają starsi stażem oficerowie, jeszcze przed kilkunastu laty co roku z szeregów LWP ubywało pół batalionu. Znaczną część stanowili samobójcy, ofiary "fali". Przyjmując obiektywne kryteria porównywania częstotliwości widać, że wojsko zmienia się bardzo.

Wywiad z ppłk. Beatą Laszczak świadczy o ciekawych przemianach obyczajowych związanych z obecnością kobiet w wojsku.

Co zostanie z tradycyjnej armii? Grupa eleganckich urzędników w wojskowych mundurach siedzących przy komputerach - zaliczających wf. dla utrzymania sprawności fizycznej - i znacznie większa grupa ludzi na zapleczu dbająca o sprawność sprzętu?

Armia komfortowa dla własnych żołnierzy, ciężka i bezwzględna dla wroga. Siekiera ze znakiem CE.

Dodaj swój komentarz


inspektor: w stylu , który nazwałbym lekkim wyczuwam ,że Pan Knyziak ma już lekko dosyć tzw. marketingu tematyki bhp prowadzącego coraz bardziej w obłoki ,zbliżającego się do warunków gdze niema już siły przyciągania ziemskiego. W takich momentach jedynym lekarstwem jest powrót do jaskiń. (2005-09-13)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2005

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58505362