ATEST Ochrona Pracy

28 marca 2024 r.

[Prenumerata] [Spis treści]     

 

Kto jest kim w ochronie pracy

ATEST Ochrona Pracy

Kto jest kim

Lista nazwisk w bazie danych "Kto jest kim"

ATEST 2/1997

Ireneusz Wiszowaty

Ireneusz Wiszowaty
Ireneusz Wiszowaty

Wydaje się, że od zawsze głównym reprezentantem spraw ochrony pracy był w OPZZ Ireneusz Wiszowaty. Owszem, oficjalnymi przedstawicielami bywali kierownicy wydziałów (doliczył się siedmiu byłych przełożonych), ale i tak najistotniejszymi kontaktami - roboczymi, zajmował się właśnie on. Dla wielu ludzi jego stanowisko w konkretnej sprawie było zarazem stanowiskiem centrali. Po prostu był dobrze poinformowany i miał wiedzę fachową z tej obszernej przecież dziedziny. Od dwóch lat jest szefem Wydziału Polityki Społecznej i wskutek tego znacznie rzadszym niż poprzednio gościem na spotkaniach poświęconych warunkom pracy. Polityka społeczna to przecież emerytury i renty, ubezpieczenia zdrowotne i gdzieś tam, daleko warunki pracy.

Należy do cennej i coraz rzadszej kategorii ludzi skromnych i bardzo pracowitych. Pan Ireneusz mógłby być właściwie "skrzynką pocztową", przesyłać na przykład projekty przepisów czy dokumentów programowych do blisko stu federacji i nikt nie miałby do niego pretensji. W końcu w Ministerstwie Pracy i PIP zajmują się tym całe departamenty. Jednak z "regulowania ruchu" czerpał satysfakcję. Jak mówi, system opiniowania w centrali nie działa według automatu - zależy od decyzji Prezydium OPZZ, ale, jestem przekonany, głównie od rozpoznania I. Wiszowatego. Pewne projekty rozsyłane są pod 350 adresów, inne zaledwie do kilku federacji, czy kilku działaczy. Bywa, że liczba odpowiedzi, nawet przy liczniejszych konsultacjach, ogranicza się do kilku, niekiedy rozbieżnych stanowisk. Trudno stworzyć z tego syntezę, spójną i do zaakceptowania przez centralę. Pan Ireneusz to potrafi.

Ireneusz Wiszowaty wie doskonale, że w zakładach związkowcy mają na głowie problemy, które wydają się im ważniejsze niż bhp. Ma świadomość, że trzeba nabyć wprawy w odczytywaniu szczególnego języka prawnych dokumentów. Optymalizowanie systemu opiniowania jest dużą sztuką. Sondaż nie za duży, nie za mały, a w sam raz. Wzrastają przecież koszty przesyłek pocztowych i rozmów telefonicznych. Przez kilkanaście lat pracy w centrali zdołał dostatecznie poznać ludzi z terenu. Wie, na kogo zawsze może liczyć, kto ile udźwignie.

Łatwo go było rozpoznać - nawet podczas dużych uroczystości wyróżniał się sweterkiem. "Sweterkowcy" to była bardzo politycznie określona kategoria ludzi w latach osiemdziesiątych. O ile jednak inni "wbili się w garnitury" I. Wiszowaty nie zmienił stylu. Lubi pozostać przy swoim, niezależnie od tego, czy opinie wydają się koniunkturalne, czy "pod prąd". Są to zawsze opinie wyważone i racjonalne - doświadczenie zbierał przecież w wyjątkowo różnorodnych środowiskach - w zakładach, podczas negocjacji z pracodawcami, na korytarzach ministerialnych i w komisjach sejmowych.

Wykłada mi swoje opinie na temat najważniejszych instytucji w naszej dziedzinie. Uważa, że np. Rada Ochrony Pracy w obecnym kształcie jest przeżytkiem; mówi, że trzeba się zdecydować na utworzenie rad nadzorczych nad GIP i okręgowymi inspektoratami pracy. Sądzi, że istnieje konieczność reprezentacji instytucjonalnej o charakterze trójstronnym, z udziałem fachowców, może afiliowanej przy Komisji Trójstronnej ds. społeczno-gospodarczych. Według jego opinii komisje ds. bhp w zakładach, powstające zgodnie z nowymi regulacjami kodeksu pracy odciągną uwagę działaczy związkowych od zainteresowania pozycją sip. Uważa, że obecny kształt przepisów w sprawie komisji jest zbyt ogólnikowy - będzie to ciało przyboczne pracodawcy, który wysłucha twórczych uwag pracowników i zrobi swoje. Jego zdaniem nie napawają optymizmem doświadczenia podobnych komisji z Francji i Niemiec.

Pora powiedzieć coś więcej o biografii I. Wiszowatego. Jest warszawiakiem od urodzenia, czyli od 47 lat. Ma, jak żartuje, wykształcenie prezydenckie (tzn. takie jak obecny prezydent). Mniej więcej przed 10 laty zrezygnował z zakończenia zaocznych studiów biologicznych na Uniwersytecie Toruńskim. Do studiów tych nakłoniło go kierownictwo szpitala Czerniakowskiego, gdzie pracował jako absolwent pomaturalnego Medycznego Studium Zawodowego. Wcześniej jeszcze, tuż po maturze, studiował przez rok nauki polityczne na Uniwersytecie Warszawskim. Mówi, że teraz zajmuje się sprawami, w których niezbędna jest wiedza politologiczna, tyle że politologia AD 1970 to nie ta sama nauka co obecnie.

Ciągle jeszcze, poza podstawowym zajęciem szefa Wydziału w OPZZ, pracuje na pół etatu w Zakładzie Diagnostyki Laboratoryjnej szpitala Czerniakowskiego (pięć dyżurów popołudniowych miesięcznie). Chce mieć kontakt z autentycznymi problemami pracowniczymi. Swój awans związkowy zaczynał od podstaw, przeszedł wszystkie szczeble związkowe w strukturach zakładu. Później, jako działacz federacji pracowników Służby Zdrowia, trafił do OPZZ. Tak jak wielu późniejszych działaczy OPZZ, w latach 1980-81 należał do Solidarności. Teraz zasiada w bardzo wielu gremiach, komisjach zajmujących się ochroną zdrowia i warunkami pracy, także w radach naukowych instytutów.

Jest także redaktorem w dwumiesięczniku "Humanizacja Pracy". Kiedyś żywo interesował się kinem, teatrem i plastyką - teraz z konieczności ogranicza się do telewizyjnych filmów przyrodniczych i horrorów emitowanych w późnych godzinach nocnych. Wierzącym w astrologię podaje, że jest typowym Koziorożcem.

 
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2023

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58064458