ATEST Ochrona Pracy

14 listopada 2024 r.

[Prenumerata] [Spis treści]

 

Kto jest kim w ochronie pracy

ATEST Ochrona Pracy

Kto jest kim

Lista nazwisk w bazie danych "Kto jest kim"

ATEST 9/1997

Piotr Piechowicz

Piotr Piechowicz
Piotr Piechowicz

Imał się w życiu wielu zajęć - w Szwecji pracował jako marynarz, elektryk, szef kuchni, ochroniarz w nocnych klubach Sztokholmu. W wieku 22 lat był już szefem kilku pubów i restauracji w Helsingborgu. W Świnoujściu i Szczecinie zjawił się, jak mówi, w roku 1981 z pustą reklamówką; nie dysponował wówczas nawet używanym samochodem. Teraz jest człowiekiem majętnym, ale najbardziej cieszy go własna firma SWED-POLEXI, zdaniem kompetentnych osób, mająca największą sprzedaż spośród firm handlowych w naszej branży. Wiele zatem musiało się zdarzyć przez 15 lat.

Pamiętam jak Piotr Piechowicz zaczynał w roku bodaj 1983 - w tarnowskim domu kultury miał ze sobą stoliczek i pięknie wyglądające ochronniki słuchu Bilsoma. Przede wszystkim kolorowe filmy o wpływie hałasu na organizm człowieka. Był wtedy festiwal filmów behapowskich, szarych i nudnych. Szwedzkie filmy okazały się znakomite, ochronniki także, ale te ostatnie były potwornie drogie. Wydawało się, że cena okaże się barierą. Tymczasem Piechowicz wygrał, nawet wychował liczną ekipę handlowców. Kiedy siedzieliśmy podczas dużej imprezy targowej na zapleczu "Spodka" P. Piechowicz rozejrzał się po sali i powiedział - "połowa z obecnych to byli kiedyś moi ludzie. Ten pracował u mnie, ale oszukiwał, kolejny założył własną firmę i wykorzystywał pracę u mnie. Z takimi rozstawałem się szybko. Następny odszedł, ale w zgodzie, pomogłem mu przy zakładaniu firmy, dawałem towar na długi kredyt".

Stać go na typowo polskie gesty - ot kiedyś, po drobnych nieporozumieniach w drugim dniu SAWO "wyprowadził" wszystkie szwedzkie wozy strażackie nie bacząc na ubolewania szefa targów, a samochody te wówczas były główną atrakcją. Z drugiej strony - jak mówi ten sam człowiek - "bez Piechowicza nie byłoby SAWO". To on ratował budżet imprezy załatwiając kilkunastu wielkich wystawców z Zachodu.

Jest obywatelem szwedzkim, ale mówi, że czuje się Polakiem. I ujawnia polską naturę; ot, jego dealerzy, a 30 kręci się po kraju firmowymi samochodami, mają otwarty rachunek na koszty reprezentacji. Piechowicz okazuje zaufanie, nie wchodzi w drobiazgi. Ale nie lubi być oszukiwany. Nielojalni unikają go starannie - jest byłym ochroniarzem i ciągle waży ponad 100 kg.

W firmie widać, że lubią go szeregowi pracownicy, z których znaczna część to niepełnosprawni. Warunki pracy mają jak w Szwecji - nawet palacze dysponują salą telewizyjną w kotłowni. Imprezy choinkowe w tym zakładzie pamiętane są przez wielu jako szczególnie sympatyczne. SWED-POLEXI okazało się dobrym pomysłem - firma uzyskała ulgi z tytułu zatrudnienia niepełnosprawnych, a przy okazji stanowiła pomoc dla inwalidów. Zarazem był to dobry handel. Łatwo to teraz powiedzieć. Każdy to mógł zrobić w swoim czasie, a w naszej branży w ten sposób postąpiło niewielu. W interesach trzeba jednak stale myśleć. Dlatego np. ostatnio P. Piechowicz uruchamia własną szwalnię odzieży ochronnej wykorzystując sprowadzane ze Szwecji części ubrań. Dzięki temu omija nieżyczliwe dla bhp prawo celne.

Stanowczo zaczerpnął to co dobre ze Skandynawii nie przejmując zarazem zimnego, bezosobowego traktowania ludzi, właściwego wielu przedsiębiorcom zachodnim. Jak trzeba to ukarze po ojcowsku, jak trzeba sypnie groszem.

Przed laty trudno było rokować, że interesy Piotra Piechowicza pójdą aż tak dobrze. Bo ochronniki słuchu oferowane przez niego były na przykład kilkanaście razy droższe niż polskie. Podobnie rękawice. Prawda, że były one wyraźnie lepsze, ale tu zawsze można by znaleźć argumenty, aby jednak tych drogich nie kupić. Pomysł polegał chyba na trafieniu do specjalistów z wielkich zakładów. Po kilku latach Piotr Piechowicz znał szefów bhp w większości kombinatów. Ludzie ci, mający pozycję w dyrekcjach zwykle znacznie wyższą niż przeciętny behapowiec, brali próbne partie, testowali, nawet jeździli na kilkudniowe wycieczki do producenta, ale nie naruszało to reguł przyzwoitości. Pamiętam jak opowiadali z zachwytem, jeszcze przed 10 laty, o szwedzkich doświadczeniach w komputerowym projektowaniu hełmów czy nauszników przeciwhałasowych. Później szło już "z górki". Zaczęła być nawet moda na rzeczy ładne, a cena przestała grać rolę najważniejszego kryterium.

Kto wie czy dla firmy nie okazały się najważniejsze kontrakty ze strażakami. Jedna nowoczesna drabina do ratowania ludzi warta jest przecież 60 "Polonezów". Dzięki trafnym decyzjom w przeszłości P. Piechowicz może teraz zajmować się prawie wyłącznie rozbudową obiektów firmy. To moje - mówi - i zatacza ręką krąg aż po horyzont w drogim chyba Żukowie pod Gdańskiem - gdzie widać same wille i firmy handlowe.

Niektórzy dopytują się - kto to jest ten Piechowicz, Polak czy Szwed? Otóż Piotr Piechowicz urodził się 1954 roku w Gdańsku. W 1969 roku, tuż po ukończeniu przez Piotra szkoły podstawowej, matka z pięciorgiem dzieci wyjechała do Szwecji w ramach akcji łączenia rodzin. Po roku "wakacji językowych" P. Piechowicz podjął naukę i ukończył w Szwecji technikum elektryczne. Chwali polskie szkoły. - Z przedmiotów ścisłych wyniosłem doskonałe przygotowanie. Zdawałem bez wysiłku - mówi. Po szkole nastąpił młodzieńczy epizod - dwa lata po morzach i oceanach całego świata - szwedzcy marynarze mają ustaloną opinię... Myślę, że Piotr Piechowicz ma ważny udział w tym, że oferta środków ochrony pracy jest na zupełnie europejskim poziomie, że handlem w tej branży zajęło się wielu ambitnych i dobrze przygotowanych ludzi.

 
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2024

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 61594369