Kto jest kim
Lista nazwisk w bazie danych "Kto jest kim" ATEST 9/1998
Leszek Hojdus
Leszek Hojdus
Jeszcze przed dziesięcioma laty "Supony" były potęgą, prawie monopolistami. Polskę dzieliły pomiędzy 17 oddziałów, tyle ile było starych województw. W każdym regionie przedsiębiorstwa państwowe kierowały do nich zlecenia zakupu na sprzęt ochronny, odzież itd. Realizowano je w ramach zamówień rządowych. Organizacja "Suponów" nazywała się CENPO i przetrwała do końca lat siedemdziesiątych, kiedy to zastąpiło ją zrzeszenie SUPON. Jednak niedługo potem pojawiło się na rynku kilkadziesiąt firm konkurencyjnych - zwykle małych, często kilkuosobowych. Później liczba konkurentów wzrosła do kilkuset. Przyszły "czarne" lata dla "Suponów", które żyły z zapasów, przyzwyczajeń odbiorców, korzystały z własnych obiektów magazynowych, co minimalizowało koszty. Dyrektorzy tych placówek nie przywykli do konkurencji.
Losy wspomnianych przedsiębiorstw okazały się różne. Jednym z szefów "Suponów", który szybko odnalazł się w nowej sytuacji, był Leszek Hojdus z Krakowa. Firma, którą kieruje, jest już od kilku lat prywatna i nazywa się "Supon-AWWA".
L. Hojdus jest krakowianinem, ukończył najpierw Technikum Mechaniczne, a później Wydział Odlewnictwa na AGH. Otrzymywał tam stypendium naukowe i myślał o pracy w uczelni. Było to akurat po wydarzeniach marcowych 1968 r. i Leszek Hojdus nie spełniał warunków ideologicznych, wymaganych wówczas w AGH. Żył intensywnie; poza osiągnięciami w nauce grał z powodzeniem w I lidze piłki ręcznej (Zwierzyniecki K.S.).
Po studiach rozpoczął pracę w krakowskim "ZREMBIE", a następnie od 1973 r. w Zarządzie Dzielnicy ZMS Kraków-Śródmieście. Zajmował się tam m.in. sprawami Turniejów Młodych Mistrzów Techniki. Sprawdził się jako organizator. Zaproponowano mu funkcję z-cy dyr. ds. produkcji w krakowskim "Spomaszu" (1976). To były czasy, w których w pełni funkcjonowała metoda "uszczelki" przy załatwianiu spraw; L. Hojdus ma towarzyskie usposobienie więc radził sobie.
W 1983 r. trafił do "Suponu" na z-cę ds. handlowych. Do jego kompetencji należały m.in. sprawy oceny jakości. Badał skargi klientów, rozmawiał z producentami. Przyznaje, że interwencje te okazywały się mało skuteczne - taka zabawa w ciuciubabkę. Na jego pretensje producent odpowiadał narzekaniami na jakość surowców; łańcuszek zdawał się nie mieć końca... L. Hojdus i jego partnerzy wiedzieli, że klienci i tak wezmą rozłażące się rękawice, które starczały na jeden dzień.
Te setki spotkań pozwoliły mu na opanowanie rozległej wiedzy towaroznawczej i docenianie jakości dla rozwoju firmy. Później, jako jedyny z szefów byłych "Suponów" utrzymał komórkę odbioru jakościowego, mimo że zdecydował się na największe "odchudzenie" kadrowe swojej firmy. Inaczej by jej nie sprywatyzował.
L. Hojdus został dyrektorem naczelnym krakowskiego "Suponu" w roku 1989 i od razu postawił na prywatyzację. Wcześniej, w połowie lat osiemdziesiątych, ukończył studia podyplomowe z Organizacji i Zarządzania w Krakowskiej Akademii Ekonomicznej, a w roku 1992 kurs dla kandydatów do Rad Nadzorczych Spółek Skarbu Państwa organizowany przez Ministerstwo Przekształceń Własnościowych.
Ale L. Hojdus nie musiał szukać posady w Radach Nadzorczych. Nowy właściciel, który wykupił w roku 1992 większość udziałów, zmienił nieco nazwę firmy (na "Supon-AWWA") i zostawił w niej jako wiceprezesa zarządzającego jednoosobowo właśnie L. Hojdusa. Przedsiębiorstwo przynosi obecnie stałe zyski, inwestowane w wykup majątku i niedługo będzie w pełni firmą prywatną.
"Supon-AWWA" jest przedstawicielem kilku dużych producentów środków ochrony pracy i sprzętu p. pożarowego, współdziała blisko z najważniejszymi dealerami.
W ciągu ostatnich kilku lat L. Hojdus uruchomił nowe punkty sprzedaży - w Brzesku, a także w Bielsku Białej i Czancu. Niby strefy wpływów są podzielone (Bielskie należy "pod Katowice"), ale delikatna, uzgodniona ekspansja jest tolerowana.
Krakowska firma jest jedną z najmniejszych spośród byłych "Suponów" - zatrudnia około 50 pracowników, a jednocześnie ma sprzedaż większą niż znacznie większe zakłady, zatrudniające 2-3 razy tyle pracowników.
Szefowie "Suponów" po krótkim okresie wzajemnego "boczenia się" na siebie (tuż po rozpadzie zrzeszenia "SUPON") zwarli szeregi i doszli do wniosku, że pewne przedsięwzięcia warto prowadzić wspólnie. Ot, na przykład na SAWO czy targach w Katowicach mają wspólne stoisko, prowadzą także wspólną politykę reklamową. Dla ścisłości dodajmy, że na 15 byłych oddziałów "Suponu", które utrzymały się dotąd "na powierzchni", tylko trzy podążają zupełnie niezależną drogą. Pozostałe założyły spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, której głównym zadaniem jest stworzenie scentralizowanego systemu zakupu i oferowania cen producentów.
Koledzy wybrali L. Hojdusa koordynatorem tego wspólnego przedsięwzięcia. Od pięciu lat dyr. Hojdus jest także członkiem naszego kolegium redakcyjnego. Tak liczne zajęcia wymagają kondycji także fizycznej. Leszek Hojdus dba o nią uprawiając różne sporty (pływanie, tenis, siatkówkę). Koncepcję rozwoju firmy wiąże w znacznej mierze z rynkami zagranicznymi.
|