ATEST Ochrona Pracy

26 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Czy pracodawcy uniosą ten ciężar?

W tekście "Ochoczo i bez zastanowienia" ("Atest" nr 2/2001) red. Jerzy Knyziak porusza po raz kolejny sprawę zmiany terminu wejścia w życie nowych przepisów bhp przy ręcznych pracach transportowych. Ujawnił, że najbardziej prawdopodobną przyczyną (nie ma tu 100% pewności, gdyż Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nabrało wody w usta i publicznie sprawy tej nie wyjaśniło) znacznego wydłużenia vacatio legis było uświadomienie sobie przez ustawodawcę (lub uświadomienie ustawodawcy), że pierwotnie narzucony termin jest - przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych - nierealny. Autor zarzucił ustawodawcy usiłowanie dostosowania "na siłę" naszych przepisów bhp do przepisów "unijnych" bez uwzględnienia polskich realiów ekonomicznych, podejrzewa również, że ustawodawcy w ogóle przez myśl nie przeszło wzięcie pod uwagę jakichkolwiek kosztów tego przedsięwzięcia.

Moim zdaniem sprawa wygląda o wiele gorzej, niż przedstawił to Autor. Spróbujmy na początek przypomnieć i usystematyzować pewne fakty. Oto w Dzienniku Ustaw z 2000 r. Nr 26, poz. 313, ukazuje się, wydane na podstawie art. 23715 § 1 Kodeksu pracy, rozporządzenie MPiPS z dnia 14 marca 2000 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy ręcznych pracach transportowych, mające zastąpić dotychczasowe rozporządzenie z 1953 r. Termin wejścia w życie rozporządzenia - określono na dzień 11 października 2000 r. (tzn. po upływie 6 miesięcy od dnia ogłoszenia). Na krótko przed tym terminem MPiPS wydał rozporządzenie zmieniające (Dz.U. z 2000 r. Nr 82, poz. 930), przesuwające termin wejścia w życie nowych przepisów na dzień 1 stycznia 2002 r., czyli o ponad rok.

Dźwigać choćby tonę

Stanowiący przedmiot rozważań J. Knyziaka kontrowersyjny przepis brzmi: § 13 ust. 1 - Masa przedmiotów przenoszonych przez jednego pracownika nie może przekraczać:
1) 30 kg przy pracy stałej,
2) 50 kg przy pracy dorywczej.
Ta sama materia uregulowana była przepisem z 1953 r. następująco: § 2 - Dźwiganie i przenoszenie przez jednego pracownika przedmiotów, których ciężar przekracza 50 kg jest zabronione; § 4 ust. 1 - Stałe zatrudnianie pracownika w ciągu jednej zmiany przy przenoszeniu ładunków ręcznie lub na plecach, choćby o ciężarze dozwolonym, lecz na odległość ponad 25 lub na wysokość ponad 4 m jest zabronione (jednocześnie ust. 2 dopuszcza wyjątkowo - przy pracy dorywczej - wydłużenie tej odległości do 75 m). Różnica zatem jest ewidentna - w starym przepisie przenoszenie ciężaru 50 kg ograniczone jest odległością, w nowym - częstotliwością wykonywania tej czynności1. Jest jeszcze jedna różnica - stary przepis zakazuje dźwigania (tj. podnoszenia) i przenoszenia ciężaru ponad 50 kg, nowy - tylko przenoszenia. Zatem zgodnie z nowym przepisem jeden pracownik może podnosić "skolko ugodno", choćby i tonę, byle tylko jej nie przenosił2.

Te liczby powstały za biurkiem

W nowym rozporządzeniu podano ponadto wiele innych maksymalnych wielkości liczbowych, dotyczących masy, siły, kątów nachylenia i odległości, nigdzie jednak nie podano np. masy minimalnej, powyżej której ładunek staje się przedmiotem rozporządzenia. Np. w myśl § 7 ust. 1 pkt 2a, sposoby ręcznego przemieszczania przedmiotów powinny wykluczać ich przemieszczanie, jeśli czynności te mogą być wykonywane tylko za pomocą skrętu tułowia. Do czynności takiej należy z pewnością przełożenie przez urzędnika dokumentów z lewej strony biurka na prawą. Ile co najmniej musi ważyć dokument, aby stał się przedmiotem tego przepisu? A może znajdziemy coś na ten temat w dyrektywach UE, na które tak ochoczo powołują się nasi ustawodawcy?

W tym przypadku chodzi o Dyrektywę Rady z dnia 29 maja 1990 r. w sprawie minimalnych wymagań zdrowia i bezpieczeństwa podczas ręcznego przemieszczania ciężarów w przypadku możliwości wystąpienia zagrożenia, zwłaszcza urazów kręgosłupa u pracowników (90/269/EWG). Otóż zapewniam, że nie znajdziemy. Dyrektywa 90/269/EWG nie zawiera jakiejkolwiek wartości liczbowej dotyczącej ręcznego przemieszczania ciężarów. Określa jedynie podstawowe obowiązki pracodawców, np.: art. 3 ust. 2 - "O ile nie można uniknąć ręcznego przemieszczania ciężarów, pracodawca powinien podjąć odpowiednie przedsięwzięcia organizacyjne, użyć odpowiednich środków lub dostarczyć pracownikom takie wyposażenie, ażeby zmniejszyć zagrożenie związane z ręcznym przemieszczaniem ciężarów, uwzględniając postanowienia załącznika I". Przytoczmy jeszcze art. 4: "(...) pracodawca powinien zorganizować stanowiska pracy w taki sposób, ażeby zapewnić przemieszczenia w sposób bezpieczny i zdrowy jak to jest możliwe, i: a) oszacować, jeżeli to możliwe z wyprzedzeniem, warunki zdrowia i bezpieczeństwa związane z rodzajem pracy, a zwłaszcza sprawdzić charakterystyki ciężarów, biorąc pod uwagę postanowienia załącznika I; b) zatroszczyć się o uniknięcie lub zmniejszenie zagrożenia, zwłaszcza urazów kręgosłupa u pracowników, poprzez podjęcie odpowiednich środków, przy uwzględnieniu charakterystyk środowiska pracy i wymagań działalności zawodowej, uwzględniając postanowienia załącznika I". Wdrożeniem do polskich przepisów tych postanowień jest w szczególności § 4 nowego rozporządzenia. Powołanego powyżej załącznika I nie będę cytował w całości; ograniczę się przykładowo do ust. 1 (pozostałe ustępy załącznika są sformułowane w podobnym stylu i charakterze): "1. Charakterystyki obciążenia. Ręczne przemieszczanie ciężarów może spowodować zagrożenia, zwłaszcza urazy kręgosłupa, o ile ciężar jest:
-za ciężki lub za duży,
-nieporęczny lub trudny do utrzymania,
-niestabilny lub jego zawartość jest niestabilna, usytuowany w sposób wymagający trzymania lub manipulowania w odległości od tułowia lub ma tendencje do wyginania się lub obwijania wokół tułowia,
-lub, z powodu swego kształtu i (lub) składu może powodować urazy u pracowników, zwłaszcza w przypadku kolizji
".
I tak dalej w tym stylu. Żadnych liczb; liczby powstały za polskim ministerialnym biurkiem.

Tyle dyrektywa, teraz coś o kosztach. Zdaniem red. Knyziaka tej kwestii w ogóle nie rozważano. Otóż było nieco inaczej. Oto stosowny fragment uzasadnienia do projektu rozporządzenia: "III. Skutki ekonomiczne. Wejście w życie przepisów rozporządzenia nie powinno spowodować skutków finansowych dla budżetu państwa. Nie powinno ono również stanowić obciążenia dla pracodawców, gdyż utrzymano możliwość przenoszenia ciężarów o masie do 50 kg przez jednego pracownika przy pracy dorywczej. Niektóre ostrzejsze wymagania, w stosunku do dotychczasowych przepisów, powinny być spełnione przede wszystkim w wyniku odpowiedniej organizacji pracy". A zatem Ministerstwo Pracy rozważało problem kosztów ponoszonych przez pracodawców i uznało, że będą one żadne.

Resort nie zapytał

A może najpierw należało pracodawców o to po prostu zapytać? Sięgnijmy do obowiązujących w tym przedmiocie przepisów. § 10 ust. 3 uchwały nr 13 rady Ministrów z dnia 25 lutego 1997 r. - Regulamin pracy Rady Ministrów (M.P. nr 15, poz. 144) stanowi: "Jeżeli, na podstawie odrębnych przepisów, projekt dokumentu rządowego podlega zaopiniowaniu lub uzgodnieniu z organami albo podmiotami, których zakresu działania dotyczy projekt, obowiązek skierowania projektu do zaopiniowania lub uzgodnienia spoczywa na organie wnioskującym". A oto przykład takiego "odrębnego przepisu". Art. 16 ustawy z dnia 23 maja 1991 r. o organizacjach pracodawców (Dz.U. Nr 55, poz. 235, ze zm.) stanowi: "1. Federacje i konfederacje wymienione w art. 2 (tj. pracodawców) mają prawo opiniowania założeń i projektów ustaw oraz aktów wykonawczych do tych ustaw w zakresie objętym zadaniami związków pracodawców. 2. Organy władzy i administracji państwowej oraz organy samorządu terytorialnego obowiązane są zapewnić organizacjom pracodawców wykonywanie uprawnień, o których mowa w ust. 1, na równych prawach ze związkami zawodowymi".

Od Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych i Konfederacji Pracodawców Polskich otrzymałem informację, że projekt rozporządzenia nie był z nimi konsultowany. Być może jest to informacja nieścisła. Być może Ministerstwo Pracy zwracało się w tej sprawie akurat do innych organizacji pracodawców. Czy Ministerstwo Pracy rozwieje te wątpliwości, czy też kolejne pytanie pozostanie bez odpowiedzi?

Zwiększenie zagrożenia w cukrownictwie

Worki z cukrem J. Knyziak omówił w swym artykule dość szeroko problemy, jakie mają z dostosowaniem się do nowych przepisów producenci cementu, wspominając przy okazji, że podobny problem ma przemysł cukrowniczy. Dodam do tego parę szczegółów. Tradycyjny, stosowany nadal w większości polskich cukrowni system magazynowania cukru polega na składowaniu go w 50-kilogramowych workach ułożonych warstwami w pryzmy o wysokości około 10 m. Aby tak ogromna pryzma była stabilna, worki układa się w specyficzny, opracowany i udoskonalany jeszcze w XIX wieku, sposób, polegający na "wiązaniu" na podobieństwo cegieł w murze. Worki transportowane są na pryzmę mechanicznie, ale układane muszą być ręcznie. W tym celu należy worek zdjąć z taśmy przenośnika (tzw. stertownika), przenieść go kilka kroków i precyzyjnie ułożyć (wprawny i silny fizycznie pracownik robi to jednym ruchem) na właściwym miejscu. Zatrudnienie dwóch pracowników do jednego worka utrudni tylko pracę a nawet zwiększy zagrożenie wypadkowe. Z kolei z worków 50-kilogramowych na rzecz np. 30-kilogramowych cukrownie nie chcą zrezygnować3, z co najmniej dwóch powodów: cukier można eksportować wyłącznie w 50-kilogramowych workach, bo taki jest światowy standard (również w krajach UE), ponadto nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak zachowa się pryzma zbudowana z mniejszych worków. Oczywiście można w każdej cukrowni wybudować silos do składowania cukru luzem (dotychczas w Polsce na 76 czynnych cukrowni jest ich zaledwie kilka), sukcesywnie pobierać z niego cukier, pakować do worków dowolnej wielkości i załadować je mechanicznie na środki transportu. Ale takie rozwiązanie wymaga ogromnych nakładów finansowych, a przecież zdaniem MPiPS "nie powinno to stanowić obciążenia dla pracodawców".
(...)

Aleksander Stukowski

1 Zgodnie z § 2 pkt 2 nowego rozporządzenia, przez pracę dorywczą rozumie się ręczne przemieszczanie przedmiotów, ładunków lub materiałów nie częściej niż 4 razy na godzinę, jeżeli łączny czas wykonywania tych prac nie przekracza 4 godzin na dobę.

2 Różnica pomiędzy tymi czynnościami wynika z § 2 pkt 1 rozporządzenia, mówiącego o przemieszczaniu przedmiotów poprzez: unoszenie, podnoszenie, układanie, pchanie, ciągnięcie, przenoszenie, przesuwanie, przetaczanie lub przewożenie.

3 Nie mówiąc już o tym, że w chwili opublikowania rozporządzenia cukrownie już miały zamówienione miliony sztuk worków na jesienną kampanię.

Dodaj swój komentarz


Robet : A więc dalej nie wiem któłre rozporzadzenie obowiązuje 50 kg jak był po staremy czy nowe 30 kg ? (2002-06-22)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2001

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58513520