ATEST Ochrona Pracy

26 kwietnia 2024 r.

[Najnowszy numer] [Prenumerata] [Spis treści]     

 

ATEST 2/2024

Kto postawi dwóję szkoleniom bhp?

Zaświadczenie o odbytym szkoleniu bhp można uzyskać nie "tracąc" ani jednej godziny na wykłady czy zajęcia praktyczne. Wystawi je w ciągu pół godziny dla kilkunastu pracowników jednoosobowa firma szkoleniowa, tzw. teczkowiec, szybko i bez zawracania głowy, inkasując kilka razy mniej niż chce ośrodek szkoleniowy, który rzeczywiście prowadzi zajęcia. Na taką patologię pozwala niedopracowany i nieszczelny system szkolenia z zakresu bhp. O wadach i sposobach naprawy systemu rozmawiali w naszej redakcji specjaliści i praktycy zajmujący się szkoleniami bhp.

Jerzy Knyziak Jerzy Knyziak, redaktor naczelny "Atestu": W ubiegłym roku zamieściliśmy cykl publikacji próbujących odpowiedzieć na pytanie, czy można zostać behapowcem w ciągu 153 godzin szkolenia? Nasze dzisiejsze spotkanie będzie poświęcone bardziej generalnej ocenie systemu szkoleń dla pracowników. Czy można powiedzieć, że system szkolenia bhp dla zakładów pracy jest chory, a jeśli tak, to jak go naprawić?

Marian Kasiarz Marian Kasiarz, prezes firmy szkoleniowej "Europex": Mamy przepisy normujące zasady szkoleń z zakresu bhp. Jest to jakiś domknięty system i trudno mi tu jednoznacznie ocenić: dobry czy zły. Natomiast na pewno złe jest funkcjonowanie tych przepisów w praktyce, w zakładach pracy. Pracodawcy po prostu ich nie przestrzegają.

Teresa Szczepkowicz-Duda Teresa Szczepkowicz-Duda, dyrektor ośrodka eSTe SECURA: Przepis o szkoleniach z 1996 roku na pewno nie był opracowany przez praktyków, na co dzień zajmujących się szkoleniami. Programy nie są dostosowane do możliwości zakładów pracy i rzeczywistości, jedne są zbyt długie, inne za krótkie. Na przykład, przy tym tempie zmian w prawie za mało jest czasu na prawo pracy. Bezpieczeństwo pożarowe i pierwsza pomoc potraktowane są marginalnie. Jednak i tak zleceniodawcy dążą niekiedy do skracania szkoleń. Pracodawcy uważają, że pewne problemy ich nie dotyczą i w gruncie rzeczy mają rację. Trzeba przebudować programy, dostosować je do realiów, uelastycznić czas trwania szkoleń.

Jerzy Knyziak: Ten system jest nie tylko niepraktyczny ale zawiera błędy prawne. Przecież zgodnie z kodeksem pracy pracodawca nie musi mieć szkolenia bhp...

Ryszard Celda Ryszard Celeda, dyrektor ds. nadzoru w firmie SEKA: Trzeba zdecydowanie stwierdzić, że przepis rozporządzenia w tym zakresie wyszedł poza delegację ustawową. Kodeks pracy mówi, iż pracodawca ma znać przepisy o ochronie pracy, w tym przepisy bhp. Natomiast rozporządzenie poszło dalej i narzuciło obowiązek szkoleń z zakresu bhp dla pracodawców. Następna sprawa: szkolenia podstawowe są niezgodne z kodeksem. Mówi się, że szkolenia podstawowe, to szkolenia wstępne. Jednak podstawowe nie może być wstępnym, gdyż wstępne ma się odbyć przed rozpoczęciem pracy. Takich przykładów można podać więcej.

Nawiążę do tego, co powiedziała pani Szczepkowicz-Duda. Ramowy program dla pracowników administracyjno-biurowych przewiduje 18 godzin szkolenia. A czemu nie dać pracodawcom wyboru: szkolenie w tym przypadku może trwać od 5 do 18 godzin. Z mojego doświadczenia wynika, że pracownikom w biurze wystarczy 6 godzin sensownego szkolenia. Mamy obowiązek szkolenia pracowników co pewien czas, jednak ciągle mówimy o tym samym. Na Zachodzie szkolenia prowadzone są nawet częściej niż u nas, ale trwają dwie, trzy godziny - krótko przypominają podstawowe zasady i mówią o czymś nowym. U nas nawet długie kursy niewiele uczą - jakość szkoleń jest katastrofalna. Robiliśmy w jednym zakładzie audit, który miał pokazać stan przygotowania pracowników do bezpiecznej pracy. Oni po prostu kompletnie nic nie wiedzieli, mimo iż szkolenie mieli zaledwie trzy miesiące wcześniej. Nie potrafili nawet powiedzieć, jaki był temat szkolenia i kto je prowadził.

Teresa Szczepkowicz-Duda: Nie zgadzam się, że pracodawca nie musi podlegać szkoleniu. Jeśli pana zdaniem wynika to z przepisów - w takim razie trzeba je zmienić. Pracodawca odpowiada za stan bezpieczeństwa w zakładzie i to on powinien być szkolony przede wszystkim.

Ryszard Celeda: Całkowicie się z panią zgadzam - to nie do pomyślenia, żeby pracodawca nie był szkolony. Tylko uporządkujmy tę sprawę. W tej chwili staję się pracodawcą i obronię się w sądzie, twierdząc, że nie muszę podlegać szkoleniom.

Marek Wieczorek Marek Wieczorek, kierownik Działu BHP w firmie TP EmiTel sp. z o.o.: Reprezentuję dużą firmę telekomunikacyjną, spółkę-córkę Telekomunikacji Polskiej, która ma oddziały w całym kraju. Z każdego przepisu - czy on będzie dobry, czy zły - można zrobić różny użytek. Dzisiaj można szkolić dobrze swoich pracowników, znajdując świetne ośrodki szkoleniowe. Moja firma przy wyborze jednostki szkolącej nie kieruje się ceną. Pytam o program, czy są w stanie zrobić go dla nas, kładąc większy nacisk na zagadnienia, które dotyczą naszych stanowisk pracy, jakie mają materiały? Staram się, aby włączyć do szkolenia fachowców z mojej firmy, którzy najlepiej omówią niektóre tematy.

Jerzy Knyziak: W gruncie rzeczy tak to powinno wyglądać: wystarczy przyjęcie kryteriów racjonalnego działania. Obawiam się, że firm, które tak postępują, jest bardzo mało. Przepisy musimy tworzyć dla ludzi tu i teraz.

Marian Kasiarz: Dla mnie podstawową wadą systemu jest zły nadzór. Przepis jest, jaki jest, w tym gronie go nie zmienimy. Nawet bardzo dobry przepis nie będzie funkcjonował, jeśli nie będzie woli stosowania go i odpowiedniego, skutecznego nadzoru. Na skuteczność szkoleń pracowników w firmach powinny zwracać uwagę inspekcja pracy, inspekcja sanitarna, straż pożarna. W jakimś zakresie to robią, ale gdzie kucharek sześć… Poza tym pracownicy tych instytucji sami zainteresowani są szkoleniami. Szkolą i sprawdzają jakość szkoleń - system nie jest domknięty.

Bronisław Bieś Bronisław Bieś, rzeczoznawca Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu w zakresie podręczników szkolnych, nauczyciel bhp: Pewnym fundamentem dla młodego pracownika ma być wiedza z zakresu bezpieczeństwa, którą powinien wynieść ze szkoły. Przez wszystkie etapy edukacji, od przedszkola po studia, przewijają się treści związane z bhp. Są realizowane lepiej lub gorzej - ale są. Nie ma w tym zakresie odrębnej "ścieżki edukacyjnej", jak w przypadku edukacji zdrowotnej czy ekologicznej. Brak pewnego sformalizowania, które pozwoliłoby na stwierdzenie, jak młody człowiek po gimnazjum przygotowany jest z ogólnych zasad bezpiecznej pracy. Może pozwoliłoby to na ograniczenie szkolenia wstępnego. Zmarły niedawno profesor Bogusław Kędzia sugerował, aby na poziomie szkół ponadgimnazjalnych przygotowywać młodzież w zakresie szkolenia wstępnego i nie robić tego szkolenia w zakładach.

Uważam, że szkolenia z zakresu bhp można usprawnić w prosty sposób: zaczynając od ustalenia, co wiedzą pracownicy, jaką wiedzę muszą uzyskać, jakie są ich dodatkowe oczekiwania. Trzeba robić to, o czym państwo już mówiliście: dostosowywać programy. Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie dwóch testów, na początku i na końcu szkolenia. Dzięki temu można dość dokładnie zmierzyć efekty, określić braki. Ważne jest przygotowanie wykładowcy i stosowanie określonych metod - nie da się nauczyć pierwszej pomocy przez wyświetlenie kilkuminutowego filmu. Działalność szkoleniową trzeba objąć nadzorem pedagogicznym. Powinno się tym zainteresować ministerstwo edukacji.

Jerzy Knyziak: Pamiętacie państwo, że dziesięć lat temu wszystkie firmy szkoleniowe były objęte takim nadzorem i trzeba było je rejestrować w kuratoriach. Nie wiem, czy ten nadzór zawsze dobrze funkcjonował, ale zawsze było to jakieś minimum.

Bronisław Bieś: Niezbędna jest jakaś formuła nadzoru czy poświadczania kompetencji. Nauczyciele w szkołach zdobywają stopnie specjalizacji, dokumentując swoje umiejętności i osiągnięcia. Podobny system można byłoby wprowadzić dla wykładowców z zakresu bhp, powinien być jakiś próg związany z kwalifikacjami, a nie: rejestruję działalność gospodarczą i mogę szkolić.

Teresa Szczepkowicz-Duda: Warto więc powiedzieć o jeszcze jednej patologii: osoby kończące podstawowy kurs dla pracowników służby bhp często uważają, że już posiadły wiedzę pozwalająca na założenie firmy szkoleniowej. Prowadzą często szkolenia nie tylko robotnicze, ale i inżynieryjno-techniczne.

Jerzy Knyziak: I formalnie ma do tego prawo.

Teresa Szczepkowicz-Duda: Nie mają jednak wystarczającej praktyki i doświadczenia, żeby uczyć pracowników jak zachować życie i zdrowie. Szkolenie w tym zakresie wymaga wielu fachowców. Jedna osoba nie może być specjalistą w zakresie spraw przeciwpożarowych, udzielania pierwszej pomocy, prawa pracy i technicznego bezpieczeństwa pracy. Nasza firma, podobnie jak wiele ośrodków traktujących poważnie temat bezpieczeństwa, dysponuje odpowiednią kadrą i zapleczem, co też odpowiednio kosztuje. Przegrywamy w związku z tym rywalizację cenową z teczkowcem. Co on daje w tej cenie? Szczątkową wiedzę, którą posiadł w czasie krótkiego kursu. Ze względu na powagę realizowanej tematyki jest to nie do przyjęcia.

Marek Wieczorek: Inspektor pracy jest organem kontroli zewnętrznej, ale mamy przecież jeszcze system kontroli wewnętrznej. Przecież poziom szkoleń w firmie w dużej mierze zależy od behapowca, od jego osobowości i pozycji w zakładzie. Powinien angażować się w wybór firmy szkoleniowej i brać udział w szkoleniach. Jeśli pracownik rzeczywiście ma być specjalistą, to musi być ciągle szkolony i to dobrze. Pracodawca powinien uzmysłowić sobie, że najłatwiejszym sposobem na zwiększenie zysków jest unikanie strat. Także tych powodowanych wypadkami z winy pracowników nieznających zasad bhp.

Jerzy Knyziak: Poruszył pan ważny wątek związku jakości służby bhp z jakością szkoleń w danym zakładzie. Behapowcy powinni wiedzieć, jak oceniać firmy szkoleniowe, być dla nich partnerami. Jeśli brać pod uwagę formalne kwalifikacje, to mamy najlepiej wykształconą służbę bhp w Europie. Wynika to z zestawienia w artykule "Kwalifikacje europejskich behapowców", który opublikowaliśmy w lutowym "Ateście".

Ryszard Celeda: Kilka słów na temat służby bhp. Przepis o kształceniu służby bhp jest przepisem wykonawczym do rozdziału ósmego działu dziesiątego Kodeksu pracy, który dotyczy szkoleń wstępnych i okresowych pracowników. I w ten sposób tworzy się zawód! Specjalista bhp to powinien być człowiek po studiach podyplomowych albo studium pomaturalnym, a nie po kursie. Musi również znać technologię, gdyż może mieć studia, a i tak będzie bał się podejść do maszyn.

Marek Wieczorek: Wracając do szkoleń, wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem byłaby akredytacja czy certyfikacja firm szkoleniowych.

Jerzy Knyziak: Certyfikacja - tak, jednak nie może być obowiązkowa, nie można w ten sposób ograniczać konkurencji rynkowej. Na jakich więc zasadach powinna się opierać i kto ma certyfikować? Może należałoby stworzyć jakieś reprezentatywne gremium?

Marian Kasiarz: Przede wszystkim nie powinna certyfikować jedna instytucja, gdyż będzie to szkodliwy monopol. Rozporządzenie w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych dało jednej instytucji uprawnienia do cedowania egzaminów z tego zakresu na ośrodki szkoleniowe, czym ona nie jest jednakże zainteresowana, bo sama szkoli. Dobrym natomiast przykładem jest uregulowanie szkoleń z zakresu przewozu materiałów niebezpiecznych. Rozporządzenie ministra infrastruktury precyzuje, kto może szkolić w tym zakresie, jakie powinien spełniać warunki, jak ma wyglądać egzamin. Może, oprócz systemu certyfikowania, do nadzoru nad firmami szkoleniowymi należałoby powołać przedstawicieli resortu pracy przy każdym wojewodzie?

Marek Wieczorek: Jednak trzeba stworzyć organ, który zająłby się certyfikacją. W jego skład powinni wejść na przykład przedstawiciele Głównego Inspektora Pracy, szkoły inspekcji pracy we Wrocławiu, Centralnego Instytutu Ochrony Pracy, resortu edukacji.

Jerzy Knyziak: Uważam, że powinny być reprezentowane również stowarzyszenia, organizacje zawodowe, jak Ogólnopolskie Stowarzyszenie Pracowników Służby BHP.

Teresa Szczepkowicz-Duda: To stowarzyszenie samo szkoli, jest więc konkurencją dla firm szkoleniowych. Dlatego, aby zachować równowagę, w skład takiego organu certyfikującego powinni wejść także przedstawiciele firm szkoleniowych.

Ryszard Celeda: Wprawdzie nie możemy ograniczyć działalności gospodarczej przez obowiązkową certyfikację, możemy jednak zrobić tak jak Duńczycy. W Danii inspektor, kontrolując zakład, wręcza pracodawcy ulotkę z listą certyfikowanych firm szkoleniowych, działających na danym terenie. Nie ma przymusu korzystania z usług tych firm, ale właśnie one gwarantują dobrą jakość szkoleń, sprawdzoną przez inspekcję. I jeszcze zasygnalizuję jeden problem, przy którym powinniśmy uderzyć się we własne piersi: w jednej z dużych firm szkoleniowych od czterech lat nikt nie oblał egzaminu z bhp. To jest tolerowanie niewiedzy. Przecież nawet doskonali wykładowcy nie mogą zagwarantować, że wszyscy zawsze zdają. W związku z tym powinno być więcej "dwójkowiczów", osób, które musiałyby się podciągnąć i jeszcze raz przystąpić do egzaminu. Może dzięki temu będzie mniej pracowników, którzy w tydzień po szkoleniu niczego już nie pamiętają.

Jerzy Knyziak: Podsumowując, można powiedzieć, że jeśli prezes i behapowiec myślą racjonalnie, to w każdej sytuacji zapewnią pracownikom właściwe, dobre merytorycznie szkolenia z zakresu bhp. I to niezależnie od szczegółowych przepisów. Jednak przepisy należy poprawić, urealnić i doprowadzić to tego, żeby były przestrzegane. Trzeba też wymagać przynajmniej pewnego minimum od firm szkoleniowych, żeby proces edukacji był skuteczny - nie chodzi o wystawianie kwitów, pracownicy muszą zdobyć wiedzę i umiejętności. Nie ma możliwości wprowadzenia obowiązkowych certyfikatów dla wszystkich firm szkoleniowych. Powinien się jednak sprawdzić system dobrowolnej certyfikacji ośrodków. Jednym ze sposobów na certyfikację może być powołanie specjalnej komisji, złożonej z przedstawicieli różnych instytucji państwowych i gremiów społecznych. Dobry behapowiec będzie wiedział, jaki certyfikat gwarantuje wysoką jakość szkolenia. I tutaj pojawia się kolejna wada systemu, który "produkuje" niedokształconych behapowców. 153 godziny nie dają odpowiedniej wiedzy i orientacji w branży. To też trzeba zmienić. Na razie mamy sytuację, w której dominują kwity: zaświadczenia o byle jakich szkoleniach są równe świadectwom renomowanych ośrodków. Organom nadzoru i resortowi pracy powinno zależeć nie na fikcyjnej poprawności, ale na jakościowej ocenie szkoleń. To wszystko powinno mieć sens.

Opracował Robert Kozela
Zdjęcia Artur Knyziak

Wykorzystamy wnioski
W naszej dyskusji redakcyjnej nie mogli wziąć udziału przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy oraz Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej. Listownie zapewnili nas o zainteresowaniu wnioskami z tej dyskusji. "(...) Zapewniam jednak Pana Redaktora, że z wielką uwagą przeanalizuję wszystkie wątki merytoryczne spotkania redakcyjnego pod kątem możliwości wykorzystania ich w działalności Państwowej Inspekcji Pracy" - napisała Anna Hintz, Główny Inspektor Pracy. "(...) Jednocześnie informuję, że wnioski z dyskusji będą rozważone podczas najbliższej nowelizacji rozporządzenia w sprawie szczegółowych zasad szkolenia w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy" - Jerzy Kowalski, dyrektor Departamentu Warunków Pracy MGPiPS.

Dodaj swój komentarz


I.Bulski Radca w MI.: Panie Redaktorze, jesli okaze się w sądzie że rację(2003-05-23)

były rybak: A ja pamietam czas Panie I.Bulski kiedy Pan szkolił(2003-05-24)

kfal: Jestem bhp-owcem po kursie. Pracuję w zawodzie 12 rok.(2003-05-27)

I.Bulski-Radca w MI.: Do " Byłego Rybaka" - to miło, że jeszcze(2003-06-2)

Tadeusz: Pan Jerzy Kowalski Dyrektor Departamentu Warunków Pracy MGPiPS rozważy(2003-06-4)

Regina Wójcik: Od 4 lat prowadzę firme szkoleniową jednoosobową, często na(2003-06-4)

Golasik Kazimierz - Z.U.Sz Szkolmex: Prowadzę jednoosobową firmę szkoleniową i niezgadzam się z teza(2003-06-5)

Konrad: Również prowadzę firmę jednosobową szkolącą w zakresie bhp. Zgadzam(2003-06-12)

Ewik: Ukończyłam kurs dla służb bhp w "renomowanym ośrodku"(2003-06-13)

Praktyk: Idąc drogą rozumowania uczestników dyskusji spróbuję podpowiedzieć jak krótko(2003-06-14)

Grazyna Toczewska: Wracajac do szkoleń.Nie potrzeba nadzoru,certifikatów,tylko swiadomości po co to(2003-06-17)

Z. Sz.: Uważam, że każdy z dyskutantów ma rację.Ale każdy powinien pozostać przy swoim. Problem jednak istnieje, bo nie można mówić dobrze o 1- osobowej firmie, jeżeli jedna osoba samodzielnie realizuje programy wszystkich szkoleń: - od robotników... do konstruktorów i projektantów. Bo to jest niezgodne przepisami.Dlatego przepisy w tym zakresie dopuszczją różne formy szkoleń. Każdy organizator szkolenia powinien zdawać sobie sprawę ze swoich możliwości wykonania zlecenia. Natomiast zleceniodawca powinien zdawać sobie sprawę z dokonanego wyboru jednostki szkolącej. To od niego zależy, czy szkolenie zostanie dobrze przygotowane i przeprowadzone. Czy też szkolenie takie zostanie byle jak odbyte. Odrębną sprawą są skutki dobrze lub żle przeprowadzonego szkolenia, tu nigdy nie można mieć pewności. Obecnie liczy się nie efekt lecz koszt szkolenia. Kto tańszy ten lepszy. (2003-07-14)

Z. Sz.: Cdn. uczenie bhp np. pracowników, uczniów czy, też innych osób, wymaga:rzetelnego podejścia, dobrego przygotowania teroretycznego i praktycznego z uwzględnieniem wykorzystania nowoczesnych środków audiowizualnych, zachowania wskazówek metodyczno-dydaktycznych, doboru właściwych wykładowców teoretyków i praktyków, uzgodnienia szczegółowych programów szkolenia ze zleceniodawcą, oraz formę egzaminu ( np. test itp.) Szkolenie bhp ma spełłniać zakładany cel , między innymi dążenie do pracy bezwypadkowej. Szkolenie bhp trzeba również monitorować, by można było wprowadzać potrzebne zmiany dla uzyskskania postawionego sobie celu. Nie zawsze ten cel jet postrzegany przez organizatora i zleceniodawcę. Przedmiotem zainteresowania obu ston zazwyczaj jest kasa. Takie podejście należy zmienić, bo jest ono niewłaściwe i niezwykłe szkodliwe dla społeczeństwa. (2003-07-15)

Spec.: Jestem za tym, by szkolenie bhp odbywało się na dwóch etapach:Pierwszy etap - podstawowy szkolny w okresie pobierania nauki w szkołach podstawowych , gimnazjalnych,średnich i wyższych w formie przedmiotu bhp , drugi etap u pracodawcy-wstępny, okresowy, specjalistyczny w formie kursów bhp, oraz doskonalający i dokształcający w okresie zatrudnienia - na studiach kierunkowych o specjalności bhp : policealnych,pomaturalnych, wyższych, wyższych podyplomowych.Aby tak się stało, potrzebna jest w tym celu głęboka reforma udukacyjna, polegająca na opracowaniu odpowiednich przepisów, programów,wykształcenia nauczycieli,wykładowców i instuktorów tematyki bhp. Jak sądzę, to wszystko jest przed nami, bo nas do tego zmusi Unia Europejska. (2003-07-21)

Senator: Powiem krótko - ktoś może na te yemat zrobić pracę doktorską lub inną a ważene jest aby pracownicy byli poinformaowani o nagrożenaich na ich stanowiskach pracy,o prawach i obowiązkach jaki przysaługuja pracoenikowi i pracodawcy,jak unikać zagrożen, itd. Nawet zby byli nie wiem jak świetni wykładowcy,niewiem jak świetnie wyłożyli temat to jeżeli później nikt tego nie będzie przestrzegał i egzekwował to zdarzeń się nie uniknie. Przykłady-w zimie góry , w lecie złamania karku w wodzie. i co z tego że sie o tym głosno mówi i pokazuje w telewizji. A co z pijanymi kierowcami czyzby na kursach o tych sprawach nie mówiono,policja apeluje i co ? nawet zaostrzone przepisy nie odstraszają .Więc dajcie juz spokó z tymi szkoleniami kto może a kto nie. (2006-05-03)

wena: jestem technikiem bhp i w zasadzie jest to mój początek w tym zawodzie, gdyż miałam przerwę kilkuletnią.Nie wyobrażam sobie żeby w tak ważnej kwestii, jaką jest zdrowie i życie ludzkie /bo to jest centrum zainteresowania bhp/ można było pozwolić sobie na bagatelizowanie problemu.Niedopuszczalną rzeczą jest lekceważenie szkoleń.Myślę, że przepisy dotyczące szkoleń nie są aż tak złe /można oczywiście zmienić proporcję godzinową/, ale jeśli pracodawca nie przejmuje się tą tematyką zbytnio, to nawet najlepsze przesisy tego nie zmienią. Zgadzam się, że powinien być większy nadzór nad jakością szkoleń w firmach, które się nimi zajmują.Prawdą jest, że kadra tam pracująca często nie zna dobrze tej tematyki. Ale sami uczestnicy tych szkoleń często są na nich-bo muszą. Ostatnio byłam na szkoleniu dla służb bhp, zanim zaczęły się wykłady, ich uczestnicy zadawali pytanie dotyczące końca zajęć.Bhp to specyficzna branża i raczej trudno zajmować się nią z przymusu.Jeśli takie osoby pracują w bhp, to trudno się dziwić niskiej jakości. Tylko jak można brać pieniądze za coś czego się dobrze nie zrobiło??????? Może zamiast uczyć się patrityzmu, uczmy się uczciwości!!!! (2006-11-29)

wiarus: Zorganizowane i wyspecjalizowane firmy szkoleniowe , certyfikaty ,weryfikacje kompetencji , glejty , odznaki , naszywki , mundurki i okresowa spowiedź przed powołanymi czy przypadkiem nie zgrzeszyłeś niedoskonałością , lub zaniechaniem . Jestem pod wrażeniem ! 43 lata uprawiam zawód "behapowca" A przecież weryfikacja jest bardzo prosta : Każdy wypadek przy pracy odsłania niedoskonałość szkolenia !!! W obliczu wypadku nie ma znaczenia , czy szkoliła wyspecjalizowana uznana firma szkoleniowa z watahami wykładowców umiejętnie dobranych , czy elastyczny "teczkowiec" Zespól powołany dla ustalania przyczyn i okoliczności wypadku musi ustosunkować się do jakości szkoleń i ich dokumentowania i odzwierciedlić sytuację w pkt. 5 protokółu powypadkowego , a konsekwencje - no cóż są zawarte w art. 220 k.k. Odpowiedzialność za jakość szkolenia zweryfikuje i zdyscyplinuje rynek . Już widzę zgrozę w oczach Pana Prezesa dobrze zorganizowanej firmy szkoleniowej - którego prokurator stawia w stan oskarżenia za jakość szkolenia . A może po szkoleniach w wyspecjalizowanych firmach uczestnicy nie ulegają wypadkom ? albo ich ciężkość jest mniejsza ? . Nie tak dawno uczestniczyłem w szkoleniu dla służb bhp , gdzie wykładowcą byli ludzie z pakietem "papierków" świadczących o jego kompetencjach , kwalifikacjach , i doświadczeniu "funkcjonariusze PIP" - także . Przepraszam - jeżeli tak ma wyglądać przyszłość w dziedzinie szkolenia - wysiadam . Corocznie zgłaszają się do mnie na staż absolwenci owych rocznych podyplomówek w zakresie zarządzania bezpieczeństwem pracy . Ambitni ,zarozumiali ,prężni - młode wilki . Wiedza śladowa encyklopedyczna , doświadczenie żywcem z "chomika" jak "doktoranci" lat 60-tych ze Związku Radzieckiego . Jedno z pierwszych informacji jakie chcą poznać to ile mogą brać za szkolenie ! i ...rozbrajająca mimika , gdy im uświadamiam odpowiedzialność karną za jakość szkolenia . Pozdrawiam świątecznie. Wiarus (2011-12-17)

Maciej Ś.: "Temat" wisi już 8 i pół roku, czasy, obyczaje i przepisy (w tym również i te o szkoleniach bhp) się zmieniają. I co? I nic...Chciałbym poznać szkoleniowca, który prowadził z pracodawcą (zamawiającym usługę szkoleniową) konsultację wstępną dotyczącą jego oczekiwań w zakresie, mającego nastąpić, szkolenia. Dotychczas takiego nie spotkałem, nie spotkałem również zainteresowanego takimi ustaleniami pracodacy-zamawiającego. Pracodawcy z reguły idą za najniższą ceną. W cenę, czyli w ich koszty, wchodzi również czas wyłączenia pracowników od pracy na czas szkolenia. Pracownicy nie wykazują (też z reguły) zainteresowania - nie widzą realnej przydatności takich szkoleń. "wiarus" - 43 lata praktyki, a on uważa, że każdy wypadek jest następstwem kiepskiego szkolenia. A przypadek to nie prowadzi do wypadku??? Przecież istotną cechą wypadku, jako zdarzenia i skutku, jest jego nieintencjonalność... Albo forma szkolenia -> "seminarium". Kto to rozumie i o co w tym idzie? Przecież tylko naiwniak może wierzyć, że uczestnicy szkolenia przybędą na nie uprzednio przygotowani do merytorycznej, kreatywnej dyskusji. A to jest istota seminarium, jako formy - stricte - uniwersyteckiej (uczelnianej). Chyba nikt nie zakwestionuje poglądu, że to szkolenie wstępne na stanowisku pracy jest najbardziej istotnym szkoleniem pracownika. To instruktaż stanowiskowy ma nauczyć bezpiecznego wykonywania pracy, samodzielnego rozpoznawania możliwych (potencjalnych i realnych) zagrożeń i umiejętności ich unikania. W etapie końcowym to szkolenie podlega sprawdzeniu rezultatów. A co będzie, jeśli rezultat sprawdzenia okaże się niezadowalający? Szkoda gadać. Temat rzeka. Jedyne co jawi się istotne, to zaangażowanie pracodawców, pracowników i szkoleniowców. Ale tego nie da się ani wymusić, ani zmierzyć, ani skontrolować. "...i jakoś to będzie..." - rzekł Gerwazy (ten z "Pana Tadeusza"); święte słowa... (2011-12-17)

Maciej Ś.: A tak na marginesie - warto pamiętać, że im wyższy stopień skomplikowania, tym trudniejsza i droższa naprawa poawaryjna. Nowoczesne techniki i technologie czynią pracę lżejszą (???), ale niekoniecznie bezpieczniejszą. A poza tym - zawsze pojawi się rachunek zasadności ekonomicznej wynikającej z inwestowania w bezpieczeństwo. A to rodzi pytanie podstawowe, i okrutne zarazem - czy to zawsze się opłaca??? Czy się komuś podoba, czy nie - istnieje (chociaż trudna do precyzyjnego ustalenia) granica opłacalności...bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo absolutne nie istnieje, ryzyko natomiast pojawia się zawsze... (2011-12-17)

Maciej Ś.: Korupcja to to może nie jest. Kupujący (pracodawca) kieruje się oszczędnością (sknerstwem) na wydatkach - jakość tej usługi nie ma dla niego większego znaczenia, bo nie widać, aby się znacząco przekładała na zmniejszenie liczby i kosztów wypadków. Liczy się zabezpieczenie formalne przed kontrolą "organu". Sprzedający (szkoleniowiec) marnego autoramentu nie pogardzi żadną kasą, przy minimalnym wysiłku ze swojej strony. I tak dochodzi, skutecznie i niekorzystnie w ogólności, do niezdrowej konkurencji na rynku szkoleń. Ale to rynek i jego "prawa" kształtują taką sytuację, niestety. Żadne certyfikaty nie wyeliminują "tandeciarzy" z rynku szkoleń, ani też nie zmobiluzują pracodawców do wyboru lepszej jakości za wyższą, oczywiście, cenę. W wielu przypadkach konieczność przeglądu ofert pod kątem ustawy o zamówieniach publicznych wyznacza jedyne kryterium wyoru - cenę, oczywiście najniższą. - - - A ...ROP, .... to raczej "ozdobnik" robiący za kreatora czegoś bliżej nieokreślonego. Co niektórym przysparza "splendoru" i toruje ścieżkę na salony, czyli do dalszej, bardziej ugruntowanej kariery. (2011-12-17)

syndyk: PIP i ROP - do LIKWIDACJI ! (2011-12-17)

Michu: Przepis jest prosty. Wprowadzić stawki za szkolenia. I wtedy zostanie tylko wybór kompetentnej jednostki szkoleniowej. Proste. I nie będzie telefonów z zapytaniem "czy zrobi Pan(i) szkolenie wstępne za 10zł os. dla dwóch pracowników bo tu ktoś za tyle robi ale pytam bo może Pan(i) taniej " ..czyli wypisuje na kolanie kartę :) Śmieszy i tumani ale taka rzeczywistość. (2015-07-06)


Dodaj swój komentarz  
 

©ATEST-Ochrona Pracy 2003

Liczba odwiedzin od 2000 r.: 58502800